W przetargach na zakup sprzętu komputerowego stosuje się testy mierzące ich wydajność. Zamawiający wskazuje konkretny program do testów, a wykonawcy muszą udowodnić, że osiągnęli na nim wymagane wyniki.
Opis zamawianego sprzętu komputerowego to duże wyzwanie dla zamawiających >>>
Jak czytamy w "DGP", testy dzielą się na syntetyczne (mierzą wydajność poszczególnych elementów zestawu komputerowego) i aplikacyjne (sprawdzają wydajność zestawu przy pracy na popularnych programach). Te pierwsze podają wyniki uniwersalne, oderwane od tego, jak dany zestaw sprawdzi się przy zastosowaniu konkretnego oprogramowania. I właśnie dlatego UZP odradza stosowanie testów syntetycznych.
Ale zamawiający niestety nadal w większości przetargów stosują testy syntetyczne. Z analizy dokonanej przez Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji (PIIT) wynika, że aż 83 proc. przetargów zorganizowanych w październiku 2014 r. opierało się właśnie na tym rodzaju testów. A niestety testy te dają również pole do manipulacji wynikami.
Dowiedz się więcej z książki | |
Prawo zamówień publicznych. Wybór najkorzystniejszej oferty i zawieranie umów
|
– Zamawiający może określić, jakie wyniki powinien dać test, ale gdy będzie on przeprowadzany w innym dniu, to mogą już one nie zostać osiągnięte. W ten sposób oferta sprzedawcy zestawu, który spełnia wymagania, zostanie odrzucona z przetargu - mówi Michał Rogalski, wiceprezes PIIT.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna