W 2021 roku policja otrzymała rekordową liczbę nagrań piratów drogowych – aż 24,8 tysięcy. W tym roku zgłoszeń może być więcej. Po zaostrzeniu przepisów Prawo o ruchu drogowym oraz uzależnieniu wysokości składki OC od karalności za przestępstwa drogowe, kierowcy znowu rzucili się do zakupu kamerek samochodowych. Nagrania pomagają bowiem ustalić przebieg zdarzenia drogowego. Zwłaszcza, gdy nie ma świadków, a relacje stron przedstawiają wykluczający się przebieg wydarzeń. Nagrania są też pomocne przy likwidacji szkody.

- Takie nagrania dołączane do materiału dowodowego są każdorazowo badane przez biegłego na okoliczność czy treść i sposób nagrania nie zostały spreparowane – mówi mec. Magdalena Morawska współpracująca ze stowarzyszeniem Prawo na drodze. Wskazuje, że przekazane organom ścigania nagranie musi pokazywać całą sekwencję zdarzań poprzedzających daną sporną sytuację.

Sprawdź też: Czy pracownikom pracującym w terenie można zamontować w kabinie samochodu kamerki do rejestracji drogi? >

Waldemar Dadas, biegły sądowy z zakresu badania rejestracji wizyjnej i zapisu na nośniku optycznym uważa, że rola kamerek samochodowych będzie rosła, bo pozwalają one wiarygodniej zrekonstruować wypadek niż obliczenia i wskaźniki przyjmowane  w takich sytuacjach przez biegłych. - Generalnie, takie nagrania mają pozycjonowanie GPS, wskazują na datę i czas nagrania, upływające klatki. W mojej karierze nie spotkałem się z przypadkiem ingerencji w nagrania – mówi.

Przeczytaj także: Policyjne drony w akcji - mandat może spaść z nieba>>

 

Liczba wideo doniesień rośnie

- To dobry sposób na prewencję i zapobieganie agresywnym zachowaniom na drodze – mówi Dorota Olszewska, prezes Stowarzyszenia Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego.  

Podobnie uważa policja, która wpiera tego typu rozwiązania. Od 2015 r. każdy kierowca, który nagrał innego popełniającego wykroczenie drogowe, może przesłać film na specjalną policyjną skrzynkę – stopagresjidrogowej@. Takie skrzynki utworzono w każdej komendzie wojewódzkiej.

 

 

W mailu trzeba podać datę, godzinę i miejsce zdarzenia (miejscowość, ulica, droga, słupek hektometrowy, między jakimi najbliższymi miejscowościami), numer rejestracyjny i markę nagranego pojazdu, a także dane osoby zgłaszającej. Plik filmowy musi być w formacie MPEG4 lub AVI. Trzeba też podać swoje dane

I kierowcy z takiej możliwości korzystają. Z danych Komendy Głównej Polski wynika że z roku na rok liczba wideo zgłoszeń rośnie:

  • w 2015 r. kierujący wysłali policji 7,5 tysiąca nagrań,
  • w 2016 rok - 8,1 tys.,
  • w 2017 r. - 10,9 tys.
  • 2018 r.  -16 tys.,
  • 2019 - 12,1 tys.
  • 2020 - 16,5 tys.
  • 2021 r.  aż 24,8 tys.

Najwięcej takich doniesień przyszło na warszawski adres policji – 5394. We Wrocławiu było 4305 filmów, w Poznaniu 2390 powiadomień, w Krakowie 2193, w Katowicach 2000. Najmniej filmów otrzymały komendy w Białymstoku (359), Lublinie (415) i Rzeszowie (490). Funkcjonariusze wyjaśniają, że każde nagranie jest przez policjantów z wydziału ruchu drogowego analizowane i na ich podstawie wszczynane są postępowania o ukaranie sprawców.

Komisarz Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji wylicza, że nagrania dotyczą zazwyczaj tzw. wyprzedzania na trzeciego, wyjazdu na skrzyżowanie na czerwonym świetle oraz gwałtownych manewrów przy zmianie pasa ruchu.

Czytaj też: Europejska Rada Ochrony Danych, Wytyczne 3/2019 w sprawie przetwarzania danych osobowych przez urządzenia wideo >

Trudno uznać, że cel nagrania jest prywatny i domowy

Obowiązujące przepisy w Polsce nie zakazują montowania i korzystania z wideorejestratora w prywatnym lub służbowym pojeździe. Ale z nagrywaniem i wykorzystywaniem nagrań jest już problem.

- To, że poruszamy się samochodem nie oznacza, że niejako w domyślny sposób zgadzamy się na to, aby można było dowolnie utrwalać nasz wizerunek czy też to, co się dzieje w naszym samochodzie. Nagranie to nie tylko styl jazdy kierowcy, ale także zawartość samochodu, tablice rejestracyjne, wizerunek osób, które przybywają w tym pojeździe. Dziś mamy do czynienia przede wszystkim z prywatnością kontekstową – mówi dr Marlena Sakowska-Baryła, radca prawny i partner w Sakowska Baryła, Czaplińska Kancelarii Radców Prawnych. Uważa, że takie nagrywanie, także na potrzeby akcji „stop piratom drogowym” powinno być ujęte w ramy prawne.

Sprawdź: Pawelec Kazimierz "Zarys metodyki pracy obrońcy i pełnomocnika w sprawach przestępstw i wykroczeń drogowych" >

- Mamy tutaj ogromne pole niezagospodarowane prawnie. Cele osobiste lub domowe o których stanowią przepisy RODO pozwalają na nagrywanie zasadniczo siebie i swoich najbliższych, po to, aby odtworzyć swoją drogę, przypomnieć sobie mijane widoki. Ale przecież wideorejestratory montowane w prywatnych pojazdach nie służą do tego celu. Przekazanie nagrania Policji, wrzucenie do Internetu nie jest już realizacją celu osobistego i domowego. W tym momencie te nagrania i ich wykorzystanie muszą być zgodne z przepisami prawa w tym z kodeksem cywilnym, prawem autorskim i RODO. Z zastosowaniem tego ostatniego aktu mammy w tym przypadku najwięcej problemów. Pojawia się tu chociażby oczywiste pytanie, jak w sytuacji utrwalania danych w ramach nagrań  realizować obowiązki informacyjne, w tym jak spełnić taki obowiązek w kontekście nagrywania kogoś kamerką samochodową? Rozumiem intencje Policji, ale uważam, że rejestrowanie powinno być uregulowanie prawnie – mówi dr Marlena Sakowska-Baryła.

 

 


W jednych krajach zabronione, w innych dozwolone

W Unii Europejskiej nie obowiązują jednolite przepisy dotyczące używania kamerek w samochodach.  W Danii, Holandii, Hiszpanii, Szwecji, Włoszech czy Serbii używanie urządzeń rejestrujących i nagrywanie przejazdów na własny użytek jest dozwolone.

Tymczasem w Austrii obowiązuje całkowity zakaz używania wideorejestratora. W Szwajcarii wszyscy nagrywani uczestnicy ruchu muszą zostać o tym fakcie poinformowani, co jest praktycznie niemożliwe do wyegzekwowania i sprawia, że wideo rejestratory w tym kraju – choć są prawnie dozwolone – nie mogą być legalnie użytkowane. W Luksemburgu i Portugalii korzystanie z kamerek w autach jest oficjalnie zabronione z uwagi na ochronę danych osobowych obywateli.  W Norwegii, Francji, Wielkiej Brytanii czy Słowacji urządzenie musi być zainstalowane tak, aby nie zasłaniało widoku