Głosowanie w formule hybrydowej, czyli w lokalach wyborczych lub korespondencyjnie na wniosek wyborcy - takie zmiany zamierzają wprowadzić PiS i Porozumienie. Nie będzie jednak poprawiania dopiero co uchwalonej ustawy o głosowaniu korespondencyjnym, tylko nowa ustawa. We wtorek w południe projektem ma zająć się Sejm.
Jarosław Gowin, lider Porozumienia, zapytany we wtorek w TVN24, jaki jest jego zdaniem najbardziej prawdopodobny termin wyborów prezydenckich, odpowiedział:
To albo 28 czerwca, albo 5 lipca. Wahałbym się przed możliwością wskazania przez panią marszałek Sejmu daty 12 lipca dlatego, że wtedy Sąd Najwyższy miałby bardzo mało czasu na orzeczenie o ważności bądź nieważności wyborów. Musimy pamiętać, że 6 sierpnia kończy się kadencja prezydenta Andrzeja Dudy i mielibyśmy do czynienia z kolejnym impasem konstytucyjnym - podkreślił.
Dopytywany, zapewnił, że pod nowym projektem dotyczącym wyborów prezydenckich w 2020 roku podpisują się wszystkie trzy partie Zjednoczonej Prawicy - PiS, Porozumienie, Solidarna Polska. - Uważam, że to są rozwiązania, które wychodzą naprzeciw wszystkim zastrzeżeniom, które zgłaszała opozycja, liczni eksperci, ale także my, politycy Porozumienia. Sądzę, że wypracowaliśmy wspólnie z Prawem i Sprawiedliwością rozwiązania, które mogą liczyć na poparcie także opozycji - mówił Gowin.
Pytany, czy również minister zdrowia Łukasz Szumowski poprze ten projekt, skoro wcześniej odradzał tradycyjne wybory i mówił, że do urn wyborczych będzie można pójść najwcześniej za dwa lata. - Przyznam, że nie wiem, czy ten projekt był konsultowany z panem ministrem Szumowskim, ja tego nie robiłem - powiedział Gowin. - Każdy minister jest politykiem, nie może kierować się wyłącznie argumentami eksperckimi, musi brać pod uwagę całokształt funkcjonowania państwa - zauważył.
Jak zaznaczył, mamy obecnie "pewną konieczność konstytucyjną - wybory muszą odbyć się w ciągu 60 dni od momentu ogłoszenia ich przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek". Gowin zaznaczył, że to zbyt krótki czas, żeby przygotować wybory w pełni korespondencyjne.
Wskazał również, że wyraźnie widać, że Polacy, opinia publiczna oczekuje od rządu szybszego odmrażania gospodarki, szybszego udostępniania przestrzeni publicznej, usług. - W tej sytuacji opory przeciwko wyborom, które odbywają się w lokalach wyborczych sądzę, że będą znacznie mniejsze - ocenił.