„In vitro to nie jest żaden diabeł, ale coś, co daje małżeństwu szansę na rozwój rodziny” – powiedział Iwaniak podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. Jako przykład finansowego wsparcia samorządu dla małżeństw, które zdecydowały się na metodę in vitro, podał Częstochowę, gdzie program, który rozpoczęto w 2010 r., kosztował 110 tys. zł.
Iwaniak, który jest szefem płockiego SLD, przypomniał, że pomysł finansowego wsparcia płockiego samorządu dla in vitro był już dyskutowany przez radnych trzy lata temu. „Chcieliśmy wtedy wprowadzić taką pozycję do budżetu miasta. Teraz chcemy powrócić do tematu” – oświadczył.
Jak przyznał Iwaniak, temat in vitro pojawia się w jego kampanii wyborczej, ponieważ powinna do niego ustosunkować się przyszła rada miasta. „Jesteśmy za tym, by w Płocku katalog działań prozdrowotnych, refundowanych przez miasto rozszerzyć, by m.in. metoda in vitro była refundowana” – podkreślił.
W spotkaniu uczestniczył dr Janusz Adamkiewicz, lekarz ginekolog-położnik, który będąc przewodniczącym komisji zdrowia Rady Miasta Częstochowa, był – jak podkreślił Iwaniak - odpowiedzialny za wprowadzenie tam programu leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego.
Adamkiewicz powiedział, że rozpoczęty w Częstochowie w 2010 r. program, który kończy się w tym roku, był skierowany do małżeństw mieszkających w tym mieście z kryterium wieku kobiet od 20 do 37 lat i dofinansowaniem w wysokości 3 tys. zł. „Miasto przeznaczyło na cały ten program 110 tys. zł. I w moim przekonaniu naprawdę było warto” – ocenił. Jak poinformował Adamkiewicz, w ciągu pierwszych dwóch lat funkcjonowania programu dzięki in vitro urodziło się tam ośmioro dzieci. „W tej chwili mamy znowu cztery udane ciąże, gdzie pierwsza rozwiązana zostanie w marcu 2015 r.” – dodał.
O in vitro opowiadali podczas spotkania Dorota i Artur Ruszczykowie, małżeństwo z Płocka, rodzice urodzonych dzięki tej metodzie osiem miesięcy temu bliźniąt – Franciszka i Juliusza. Przyznali, że trzy pierwsze próby in vitro z wykorzystaniem sześciu zarodków zakończyły się niepowodzeniem, a w czwartej wykorzystano dwa zarodki z dziewięciu – pozostałe zostały zamrożone w klinice, która przeprowadzała zabieg.
„Mamy dwóch pięknych chłopaków. Rozwijają się rewelacyjnie. Moim marzeniem, odkąd wyszłam za Artura, było nie tylko być małżeństwem, ale żebyśmy stworzyli rodzinę. A to nie tylko mąż i żona, ale także dzieci” – podkreśliła Dorota Ruszczyk. Przyznała, że zabieg in vitro to duże obciążenie dla organizmu kobiety, także przeżycia wymagające wsparcia psychologicznego oraz koszty finansowe. „Ogólny koszt in vitro ze wszystkimi lekami to około 12 tys. zł” – dodał Artur Ruszczyk. Oboje podkreślili, że nie spotkali się z zarzutami, dotyczącymi ich decyzji o wyborze metody in vitro. „Jesteśmy wierzący i praktykujący. To jest nasz wybór” – oświadczyli.
W grudniu 2011 r. podczas dyskusji płockich radnych na temat poprawek do budżetu Płocka na kolejny rok Iwaniak sugerował, że w ramach wspierania programów profilaktycznych znalazły się też środki na leczenie niepłodności metodą in vitro. Zaskoczenie i oburzenie wyrazili wtedy radni PiS, podkreślając, że w poprawce władz miasta nie ma i nie powinno być w ogóle mowy o in vitro. Na sesji nie było wówczas prezydenta Płocka Andrzeja Nowakowskiego (PO).
Wkrótce po dyskusji radnych do sprawy odniósł się biskup płocki Piotr Libera, który podczas jednego z kazań oświadczył, że nigdy nie będzie przyzwolenia na takie projekty jak in vitro. Następnie w specjalnym oświadczeniu prezydent Płocka zapewnił, że w budżecie miasta na 2012 r. nie ma zapisów o finansowaniu zabiegów in vitro, są zaś środki na różnorodne programy profilaktyczne.
Nowakowski, który jako kandydat PO ubiega się o reelekcję na stanowisko prezydenta Płocka, pytany w poniedziałek przez PAP o proponowany przez Iwaniaka powrót do zagadnienia dofinansowania samorządowego do in vitro, ocenił, że jest to jedynie element kampanii wyborczej. „Na dzisiaj nie ma żadnych wniosków, poza takimi politycznymi, że to jest problem, gdzie rzeczywiście wsparcie samorządu byłoby w sposób szczególny potrzebne czy konieczne. Traktuję to raczej w kategoriach kampanii wyborczej” – oświadczył.
Oprócz Nowakowskiego i Iwaniaka w wyborach na prezydenta Płocka startują: senator PiS Marek Martynowski - jako wspólny kandydat PiS, PR i SP, poseł Piotr Zgorzelski z PSL - szef sejmowej komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej, a także z własnego komitetu wyborczego Mirosław Milewski - były prezydent miasta w latach 2002-10, popieranego przez Mazowiecką Wspólnotę Samorządową, bezpartyjna Iwona Wierzbicka - architekt i urbanistka oraz Marek Owsik - kierownik Spółdzielczego Domu Kultury Płockiej Spółdzielni Mieszkaniowej, kandydat Komitetu Wyborczego Wyborców Samorządni dla Płocka.
W 2010 r. Nowakowski, jako kandydat PO, wygrał wybory na prezydenta Płocka w drugiej turze, uzyskując 52,34 proc. głosów i pokonując Milewskiego, który uzyskał 47,66 proc. głosów.
Wybory samorządowe do Rady Miasta Płocka w 2010 r. wygrało PiS, uzyskując tam 28,34 proc. głosów i 9 mandatów. Pozostałe miejsca zajęły: PO - 24,68 proc. głosów i 7 mandatów, SLD - 16,44 proc. głosów i 5 mandatów, stowarzyszenie "Nasz Kraj" - 11,12 proc. głosów i 2 mandaty, PSL - 9,64 proc. głosów i 1 mandat oraz stowarzyszenie "Nasze Miasto Płock" - 8,22 proc. głosów i 1 mandat. Frekwencja wyborcza wyniosła wtedy 46,55 proc. Już w trakcie kadencji troje płockich radnych PiS oraz jeden radny PO zmieniło przynależność na nowo utworzony klub PR. Jeden radny PiS został z kolei radnym niezależnym. (PAP)