Rozstrzygnięcie zapadło w sprawie, w której stowarzyszenie zwróciło się do ministra obrony narodowej o udostępnienie informacji publicznej przez podanie imienia i nazwiska, a także zajmowanego stanowiska osoby, która odpowiada za konkretny wpis w serwisie „X” (dawny Twitter). Ministerstwo odpowiedziało wymijająco.
Promocja, a nie informacja
Minister poinformował, że administrowaniem kont w mediach społecznościowych zajmują się pracownicy Centrum Operacyjnego MON. Za prowadzenie polityki informacyjnej resortu odpowiada natomiast dyrekcja Centrum. Minister podał, że podległe mu ministerstwo używa portali społecznościowych wyłącznie jako narzędzia promocji, a nie do komunikowania się w sprawach urzędowych. Podkreślił, że posiadanie kont na tych portalach przez urzędy państwowe nie jest prawnie uregulowane. Dlatego odbywa się na zasadzie dobrowolności, a materiały i wpisy tam publikowane nie muszą prezentować danych osób, które je wytworzyły i odpowiadają za ich treść. Tym samym nie podlegają też udostępnieniu.
Tego zdania był też Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Zdaniem sądu, minister udzielił odpowiedzi na wniosek, a tym samym nie może być mowy o jego bezczynności. O bezczynności organu można mówić bowiem wtedy, gdy w terminie i w formie prawem przewidzianej nie rozpatrzył żądania wnioskodawcy lub nie podjął w sprawie żadnych czynności. Faktem jest, że minister nie przekazał danych osoby, których domagał się wnioskodawca. Tym niemniej, skoro wskazał instytucję, która zajmuje się umieszczaniem wpisów w serwisach, to dane osób wchodzących w skład dyrekcji (kierownictwa) Centrum Operacyjnego należy uznać za powszechnie dostępne (przez stronę internetową MON).
Stowarzyszenie złożyło od tego wyroku skargę kasacyjną. Jego zdaniem, WSA w Warszawie błędnie ocenił skutek, jaki miało pismo MON. To wnioskodawca jest bowiem gospodarzem postępowania o dostęp do informacji publicznej i on decyduje o treści i formie żądanych informacji. Skarżący domagał się natomiast podania personaliów osoby, która stworzyła i opublikowała wpis, a nie ogólnych informacji o sposobie zorganizowania działań promocyjnych w ministerstwie. Dlatego MON cały czas pozostaje w bezczynności i nie wykonuje wniosku.
Czytaj w LEX: Dostęp do informacji publicznej w praktyce funkcjonowania samorządu terytorialnego > >
Sprytny ruch MON, ale resort dalej w bezczynności
Naczelny Sąd Administracyjny uchylił zaskarżony wyrok sądu I instancji.
Przypomniał, że prawo dostępu do informacji publicznej jest prawem politycznym obywatela, mającym na celu realizację jego konstytucyjnego uprawnienia do kontroli władz publicznych. Charakter tego uprawnienia powoduje, że to wnioskodawca wskazuje, jakiej informacji domaga się od organu. Podmiot, do którego wpłynął wniosek o udostępnienie informacji publicznej, jest związany żądaniem wnioskodawcy i nie może dokonywać wykładni takiego wniosku lub niejako w zastępstwie wnioskodawcy tłumaczyć treści wniosku. I to treść wniosku decyduje o tym, jakiej informacji udzielić. Udostępnienie danych, o które wnioskodawca nie chciał nie stanowi o wykonaniu wniosku.
W tej sprawie, wbrew stanowisku sądu pierwszej instancji, udzielona odpowiedź nie dotyczy pytania zwartego we wniosku, a tym samym dane, o które wnioskowało stowarzyszenie nie są danymi ogólnodostępnymi. Odpowiedź ministerstwa była w istocie pewnym wybiegiem – dokonano bowiem we własnym interesie interpretacji żądania wnioskodawcy i udzielono na nie odpowiedzi. Pytanie stowarzyszenia nie dotyczyło jednak tego, kto odpowiada za przekazywanie polityki informacyjnej resortu obrony narodowej w mediach społecznościowych, ale o to kto dokonał konkretnego wpisu na portalu Twitter („X”). Uznać zatem należy, że organ nie odpowiedział na wniosek, dlatego konieczne było uchylenie wyroku sądu I instancji i zobowiązał Ministra Obrony Narodowej do rozpoznania wniosku.
Wyrok NSA z 5 grudnia 2024 r. sygn. OSK 1299/2023
Zobacz także w LEX: Akta sprawy administracyjnej jako informacja publiczna > >
Cena promocyjna: 53.1 zł
|Cena regularna: 59 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 44.25 zł