Koszulki, tatuaże, zawieszki, pościel, a w czasie pandemii także maseczki - "Kotwica" od lat zdobi ciała i ubrania osób, które identyfikują się ze środowiskami narodowymi, głównie "patriotycznej" młodzieży, czującej się spadkobiercami bohaterów Powstania Warszawskiego. Trudno przy tym oprzeć się wrażeniu, że wielu z nich bardzo swobodnie podchodzi do kwestii stosowności wykorzystywania symbolu Polskiego Państwa Podziemnego, traktując go niczym popkulturowy wizerunek Batmana lub Avengersów - koszulka z "Kotwicą" to stylizacja chętnie wybierana zarówno na obchody święta państwowego, jak i na chuligańską burdę.

Czytaj: Za znieważenie flagi - zwykle grzywna>>

 

Nie o taką Polskę...

Przeciwko wykorzystywaniu symbolu przy tych ostatnich okazjach protestowali sami uczestnicy powstania. Wydali m.in. oświadczenie po Marszu Równości w Białymstoku, na którym doszło do zamieszek. Kontrmanifestanci wywołujący bójki z uczestnikami marszu nie stronili od patriotycznej symboliki.

- Nie ma zgody na akty przemocy wobec jakichkolwiek ludzi, w jakiejkolwiek postaci w wolnej, demokratycznej, tolerancyjnej Polsce, w Unii Europejskiej. Nie ma zgody na poniżanie mniejszości seksualnych w kraju, w którym homoseksualiści byli zabijani przez faszystów za swoją odmienność. Nie ma naszej zgody na bicie i opluwanie drugiego człowieka, a także na wykorzystywanie symbolu naszej walki z okupantem - symbolu Polski Walczącej - czytamy w oświadczeniu wystosowanym przez Fundację Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego, które podpisali wiceprezesi Związku Powstańców Warszawskich.

Sprawdź w LEX glosę: Prawnokarna ochrona znaków państwowych; znieważenie a demonstracyjne okazanie lekceważenia. Glosa do wyroku s.apel. z dnia 4 lipca 2013 r., II AKa 114/13 >

Ale zdarzały się też mniej trafione protesty - przeciwko nadużywaniu Znaku Polski Walczącej w dość kuriozalny sposób wystąpiła w 2019 r. radna Warszawy Olga Semeniuk (PiS), która w TVP oburzała się naklejkami "Polska Walcząca przeciw faszyzmowi". Radna, jakby zupełnie zapominając o kontekście historycznym, uznała, że takie hasło to oczywisty atak na kościół i partię rządzącą.

Niejako drugą stronę barykady wybrał z kolei poseł Piotr Misiło (PO), który "Kotwicę" umieścił na tęczowym tle i podpisał, że oddaje cześć gejom i lesbijkom walczącym w Powstaniu Warszawskim. Radny PiS Jacek Ozdoba o sprawie zawiadomił prokuraturę, argumentując, że poseł: "wpisał święty symbol chroniony prawem w spór polityczny. Jest to niebywałym skandalem", czym złamał ustawę o ochronie Znaku Polski Walczącej.

Czytaj w LEX: Prezentacja przetworzonego Znaku Polski Walczącej w ramach zgromadzeń publicznych >

 

Znieważenie tylko umyślne

Kwestię wykorzystywania symbolu przy innych, jakże istotnych dla naszej państwowości okazjach, jak choćby mecze piłkarskie, radny pominął. Niemniej  posługiwanie się "świętym symbolem" już kilkukrotnie było przedmiotem rozważań sądów, które orzekały, czy doszło do jego znieważenia. Według ustawy o ochronie Znaku Polski Walczącej, znieważenie to wykroczenie, za które grozi kara grzywny.

- To symbol walki agresorem i okupantem podczas II wojny światowej, a nadto stanowi dobro ogólnonarodowe i podlega ochronie należnej historycznej spuściźnie Rzeczypospolitej Polskiej - mówi prof. Dariusz Jagiełło z Uniwersytetu SWPS. - Znieważenie Znaku Polski Walczącej to czyn zabroniony, który można popełnić tylko umyślnie, zarówno w zamiarze bezpośrednim, jak i ewentualnym. Do postępowań stosuje się przepisy kodeksu w sprawach o wykroczenia - dodaje.

Czytaj w LEX: Demenko Anna, Czy Polska Walcząca bejsbolem znieważa? Kilka słów na temat istoty czynu zniewagi  >

Profesor tłumaczy, że do popełnienia wykroczenia dojdzie, gdy sprawca - działając publicznie - ma zamiar znieważyć symbol PW lub gdy, podejmując działanie, godzi się na to, że z uwagi na ich formę, przyjmą one charakter znieważający. Czynność sprawcza winna zatem przyjąć formę: uwłaczania, ubliżania, lżenia, bezczeszczenia, pohańbienia, wyszydzania, zohydzania, upokarzania, wystawiania na pośmiewisko, czy też podejmowanie zachowań, które wyrażają pogardę. - Chodzi zatem o negatywny przekaz i deprecjonowanie wartości czy symboli, które się znieważa, a które według zdeterminowanych kulturowo i powszechnie przyjętych ocen społecznych stanowi wyraz pogardy - podkreśla prof. Jagiełło.

 

 

Symbol powstania dopuszczalny na tatuażu

Powodów do obaw nie mają też osoby, które postanowiły przyozdobić swoje ciała symbolem Polski Walczącej, no chyba że poniosła je ułańska fantazja.
- Znieważaniem będzie każda czynność, która oznacza ubliżenie, pohańbienie, wyszydzenie czy zohydzenie. Będzie to więc takie działanie sprawy, które - w sposób jednoznaczny – będzie okazywaniem przez sprawcę ujemnego stosunku do znaku Polski Walczącej (okazywanie mu pogardy czy też deprecjonowanie tego symbolu), a jednocześnie będzie dokonane w obraźliwej formie - tłumaczyła Prawo.pl adwokat dr Monika Brzozowska-Pasieka, partner w kancelarii Pasieka Derlikowski Brzozowska i Partnerzy -  Sam tatuaż ze znakiem Polski Walczącej w mojej ocenie nie prowadzi do znieważania tego znaku. Mogę jednak wyobrazić sobie, że taki tatuaż wykonany w miejscach intymnych może – według ocen społecznych czy kulturowych - być oceniany jako wyraz pogardy dla tego znaku - dodała.

Tego samego zdania był prof. Dariusz Jagiełło, który podkreśla, że tatuowanie powstańczego symbolu bez intencji jego wyszydzania nie spełnia kryteriów odpowiedzialności z wspomnianej ustawy. - Będzie to co najwyżej wyraz zbyt pochopnego odwoływania się do niezwykle silnego symbolu patriotycznego. Gdyby jednak został on wytatuowany w miejscu intymnym i np. w dniu rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego został ostentacyjnie wyeksponowany podczas uroczystości, należałoby rozważać odpowiedzialność z tego przepisu, jeśli spełniony zostanie także element działania publicznie - tłumaczył.

 

Na koszulkach tak, na kijach bejsbolowych niekoniecznie

Powstańcza "Kotwica" jest też bez większych ograniczeń wykorzystywana komercyjnie przez producentów patriotycznych gadżetów. Zdaniem dr Moniki Brzozowskiej-Pasieki tu także nie dojdzie na ogół do złamania prawa. - Nie widzę także żadnego problemu z publicznym eksponowaniem tego znaku na koszulkach czy bluzach, czy też w naklejkach na samochód. Jest to często wyraz oddania czci osobom, które walczyły za naszą wolność, a znak Polski Walczącej jest właśnie symbolem tej walki - mówiła dr Brzozowska-Pasieka. Ma to jednak swoje granice, prawniczka przypomina, że szczeciński sąd w wyroku z 19 czerwca 2017 r., (II W 1357/16) orzekł grzywnę wobec osoby, która sprzedawała kije bejsbolowe opatrzone znakiem PW i wizerunkiem Małego Powstańca.

Sąd uznał, że sprawca działał z zamiarem ewentualnym, tzn. od początku godząc się na to,  że może doprowadzić do naruszenia czci i szacunku należnych chronionemu symbolowi.
- Istotą znieważającego działania obwinionego było wykorzystanie i publiczne rozpowszechnienie chronionego Znaku Polski Walczącej na przedmiocie, którego posiadanie jest zabronione i który dodatkowo budzi w społeczeństwie zdecydowanie negatywne skojarzenia z przestępczością i przemocą, a zatem takim, który absolutnie nie powinien stanowić nośnika symboli otaczanych ogólnonarodową czcią - podkreślał sąd w uzasadnieniu.

Czytaj w LEX: Wykorzystanie i publiczne rozpowszechnienie chronionego Znaku Polski Walczącej. Glosa do wyroku s.rejon. z dnia 19 czerwca 2017 r., II W 1357/16 >

- Przepis ten nie znajdzie zastosowania w przypadku, gdy znak Polski Walczącej został umieszczony na koszulce, fladze, szaliku, czy etui telefonu komórkowego, używane choćby przez byłego ministra obrony narodowej - mówił prof. Dariusz Jagiełło. - Samo umieszczenie symbolu na wyżej wymienionych rzeczach nie może być odczytywane jako znieważenie. Poczynić jednak należy to zastrzeżenie, że mając na względzie różnorodność możliwych do wystąpienia stanów faktycznych, każdy przypadek należy rozstrzygać indywidualnie, tak w ujęciu celu, intencji oraz faktycznego sprawstwa - tłumaczył.

Patriotyczne gadżety sprzedają się całkiem nieźle, więc co sprytniejsi producenci próbowali zmonopolizować rynek i zastrzec symbol.
- Urząd Patentowy RP za każdym razem odmawia takim osobom ochrony, uzasadniając, że jest to oznaczenie o szczególnym charakterze patriotycznym. Podobnie skończyły się zresztą próby zarejestrowania oznaczań zawierających flagę lub godło Rzeczypospolitej Polskiej - podkreślał rzecznik patentowy Mikołaj Lech, autor bloga o prawnej ochronie znaków towarowych. Znak zastrzec chciał m.in. producent breloczków i etui do telefonów oraz grupa prowadząca forum internetowe.

Polityczne wykorzystanie wcale nierzadkie

Wbrew oburzeniu radnego Ozdoby "Kotwica" wielokrotnie była wykorzystywana w celach politycznych - sprawy czasem kończyły się w sądzie, ale na ogół uniewinnieniem. - Co do wykorzystywania tego symbolu do szeroko pojętej polityki, nie widzę przeciwskazań, o ile nie ma to na celu znieważenia tego symbolu. Uważam, że art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka pozwala na wykorzystywanie go w ramach tzw. wolności wypowiedzi - mówiła dr Brzozowska-Pasieka. - Trzeba pamiętać, by znaku nie wyszydzać, nie kpić z niego, nie umieszczać do w negatywnym kontekście, nie przerabiać i nie prezentować go w sposób obraźliwy - tłumaczyła.

Sądy dwukrotnie rozważały kwestię wykorzystywania symbolu Polski Walczącej podczas marszów w obronie praw kobiet - jeden z wyroków (z 5 października 2017 r. XI W 1413/17) dotyczył przerobienia "Kotwicy" poprzez dodanie do niej znaków płci. Sąd nie dopatrzył się w tym znieważenia. Inaczej orzekł Sąd Rejonowy w Kielcach w sprawie znaku "Polki Walczącej". - Do znaku dorysowano warkocz i kropki symbolizujące kobiece piersi. Sąd orzekł, że organizatorka zgromadzenia była odpowiedzialna za zgodny z prawem przebieg wydarzenia, a co za tym idzie za wykorzystanie znaku Polski Walczącej - mówił prof. Dariusz Jagiełło.

 

 

Race na cenzurowanym

Wygląda zatem na to, że niełatwo narazić się na odpowiedzialność z przepisów ustawy o ochronie Znaku Polski Walczącej. Sam znak natomiast wykorzystywany jest na lewo i prawo, co - z racji tak publicznie i powszechnie głoszonego szacunku do powstania - należałoby raczej poddać refleksji. Podobnie jak sposób oddawania czci powstańcom podczas Godziny "W".

Władze miasta co roku apelują o zatrzymanie się i uczczenie pamięci powstańców chwilą ciszy, tradycyjnie trwa to do zakończenia sygnału alarmowego. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że można odpalać race, blokować ruch lub wspinać się na przystanki – jest to zawsze zabronione przez prawo i policja powinna reagować na takie zachowania. W praktyce jest to rzadkie - odpalone race można zobaczyć 1 sierpnia o godz. 17:00 na każdym większym skrzyżowaniu.