Chodzi o uchwaloną w czwartek 24 czerwca wieczorem nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego, zgodnie z którą m.in. po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie postępowanie w celu jej zakwestionowania. W głosowaniu w Sejmie nowelizację poparło 309 posłów, nikt nie był przeciw, 120 osób wstrzymało się od głosu. Nowelizacja trafi teraz do Senatu.

Czytaj: Sejm uchwalił - stare decyzje administracyjne nie do podważenia>>
 

Wykonanie wyroku TK i dużo więcej

Nowelizacja kodeksu jest wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ale posłowie dodali do nie przepis znacznie wykraczający poza to orzeczenie. 

Zmiana dotyczy art. 156 par 2 oraz do 158 kodeksu postępowania administracyjnego. Wprowadza ona zasadę, że nie można stwierdzać nieważności decyzji wydanych bez podstawy prawnej lub z rażącym naruszeniem prawa , jeżeli od dnia doręczenia lub ogłoszenia upłynęło dziesięć lat, a także gdy decyzja wywołała nieodwracalne skutki prawne. Ale jednocześnie ten sama zmiana przewiduje inne bardziej radykalne rozstrzygnięcie. Mianowicie w przypadku decyzji co najmniej 30 letnich nie będzie w ogóle  żadnego postępowania, a te, które są w toku zostaną umorzone. Nowe przepisy mają mieć również zastosowanie do spraw wszczętych i niezakończonych przed wejściem ich w życie.

 

Cena promocyjna: 69 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 51.74 zł


 - To rewolucja. Moim zdaniem posłowie po cichu, tylnymi drzwiami wprowadzają przepisy antyreprywatyzacyjne, które nie tylko blokują zwrot nieruchomości, ale również wypłatę odszkodowań dawnym właścicielom i ich następcom prawnym. Do tego sprowadza się bowiem propozycja, które nie pozwala wszczynać postępowań w przypadku decyzji sprzed 30 lat – mówił Prawo.pl  Maciej Obrębski, adwokat specjalizujący się w reprywatyzacji.

Czytaj: Kontrowersyjny projekt może zablokować reprywatyzację>>
 

Izrael: To niemoralne prawo

- To niemoralne prawo poważnie uderzy w stosunki między naszymi państwami. Z powagą podchodzimy do próby uniemożliwienia zwrotu prawowitym właścicielom mienia zagrabionego w Europie Żydom przez nazistów i ich kolaborantów. Polska wie, co jest właściwym krokiem w tej sprawie - podkreśliła w swoim oświadczeniu izraelska ambasada. I przypomniała, że  "deklaracja terezińska, przyjęta w 2009 r., wzywa wszystkie zainteresowane państwa do pracy nad zwrotem mienia żydowskiego zagrabionego w czasie Holokaustu". -  Izrael oczekuje, że strony Deklaracji postępować będą zgodnie z jej zapisami. Odrzucenie przez Polskę realizacji postanowień Deklaracji to poważne i dalece niepokojące działanie. Procedowana obecnie zmiana ustawy w rezultacie uniemożliwi zwrot mienia żydowskiego, lub ubieganie się o rekompensatę za nie, ocalonym z Zagłady i ich potomkom oraz społeczności żydowskiej, dla których Polska przez stulecia była domem. To niepojęte - wskazano w oświadczeniu.

To hańba, poważny błąd, niemoralne prawo, które poważnie zaszkodzi stosunkom międzypaństwowym - tak określił na Twitterze minister spraw zagranicznych Izraela Jair Lapid polską nowelę Kodeksu postępowania administracyjnego.

Polski rząd o złej woli Izraela

Oświadczenie MSZ Izraela trzeba ocenić jednoznacznie negatywnie, jego treść nacechowana jest złą wolą, a przede wszystkim głęboką nieznajomością faktów - napisał na Twitterze wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. - Polacy tak jak Żydzi byli ofiarami straszliwych niemieckich zbrodni. Uchwalona w Sejmie ustawa chroni ofiary tych zbrodni i ich spadkobierców przed oszustwami i nadużyciami; jest realizacją wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2015 r. - wyjaśnił w kolejnym wpisie wiceminister. - W wyniku dzikiej reprywatyzacji w Warszawie i innych miastach wiele osób zostało pozbawionych dorobku życia. Próby zablokowania ustawy to wsparcie dla dalszego trwania tej niesprawiedliwości - dodał. Zdaniem Jabłońskiego, "ani państwo Izrael, ani nikt inny nie powinien takiego wsparcia udzielać". 

Właściwym adresatem żądań Izraela są tylko i wyłącznie Niemcy - powiedział wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Według niego uchwalona w czwartek ustawa zamyka czas zgłaszania roszczeń reprywatyzacyjnych, a postępowania, które nie zostały zakończone, umarza. W wywiadzie dla z portalem wPolityce.pl Kaleta stwierdził, że "Izrael prowadzi politykę, która ma na celu wymusić na nas zapłatę za mienie polskich obywateli, którzy nie pozostawili spadkobierców, a stracili życie wskutek niemieckiej państwowej zbrodni Holokaustu. - Nie mając ku temu podstaw próbują wmówić, że Polacy mają do zmazania rzekomych win za ten czas. Jest odwrotnie. Problem reprywatyzacji to bezpośredni skutek nie Holokaustu, ale oddania Polski pod władzę komunistów i brak reparacji ze strony Niemiec. Właściwym adresatem żądań Izraela są tylko i wyłącznie Niemcy, nazywani dziś przez Izrael dla niepoznaki mitycznymi "nazistami" - powiedział wiceminister.

Rzadko komentuję sprawy międzynarodowe, ale mam wrażenie, że państwo Izrael uznało, że jest w takim punkcie na mapie i w historii, że nie potrzebuje przyjaciół na świecie; trochę paradoksalne - napisał w piątek szef Gabinetu Prezydenta Paweł Szrot.

USA też krytykują ustawę

Również amerykański chargé d’affaires Bix Aliu napisał do marszałek Sejmu list w sprawie tych zmian. Przekonywał, że zamkną one drogę Ocalonym z Holokaustu do dochodzenia roszczeń. Polskie władze uznały to za niedopuszczalną interwencję dyplomaty USA.

Natomiast w piątek czyli po uchwaleniu przez Sejm ustawy, rzecznik resortu dyplomacji USA Ned Price wezwał Polskę do wstrzymania prac nad nowelizacją kodeksu postępowania administracyjnego, która wywołała wcześniej gwałtowną reakcję Izraela. Ocenił, że prawo jest krokiem w złym kierunku w kwestii zwrotu mienia żydowskiego. - Wierzymy w znaczenie rozwiązania spraw restytucji z czasów Holokaustu, by zapewnić równość i sprawiedliwość dla wszystkich ofiar. Wczorajsza decyzja polskiego parlamentu była krokiem w złym kierunku. Wzywamy Polskę, by nie posuwała tej ustawy do przodu - napisał na Twitterze Price.

Czytaj także: Władze USA będą monitorować reprywatyzację majątków ofiar zagłady>>