Jak poinformowało Ministerstwo Sprawiedliwości, szef tego resortu Zbigniew Ziobro podjął decyzję o zawetowaniu unijnego dokumentu, którego przyjęcie groziłoby m.in. wprowadzeniem do polskiego prawa małżeństw homoseksualnych i adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. - Przyczyną weta była również konieczność poszanowania porządków konstytucyjnych państw członkowskich UE oraz ich wyłącznej kompetencji w obszarze prawa rodzinnego - czytamy w oświadczeniu MS.

Chronimy dzieci, boimy się LGBT

Sprzeciw został przedstawiony podczas obradującej w Luksemburgu (7-8 października br.) Rady UE ds. Wymiaru Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych, gdzie Polskę reprezentuje Minister Sprawiedliwości. W imieniu ministra weto zgłosił wiceminister Sebastian Kaleta.

- Ministerstwo Sprawiedliwości zawsze opowiada się za wzmacnianiem praw dzieci i ich ochroną przed przemocą. Temu celowi - wbrew szczytnej nazwie - nie służą zastopowane przez polskie weto „Konkluzje dot. Strategii UE na rzecz praw dziecka”. To unijna inicjatywa, która uderza w tradycyjny model rodziny i łamie międzynarodowe rezolucje, np. Konwencję ONZ o prawach dziecka z 1989 r., ratyfikowaną przez Polskę i wszystkie państwa UE - napisano w oświadczeniu resortu. 

Według MS nie chodzi w tym projekcie o prawa dzieci, lecz realizację planu, który ujawniła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. W ogłoszonym na forum Parlamentu Europejskiego orędziu zapowiedziała, że KE przedstawi program wzmocnienia praw osób LGBT. Miałby on prowadzić do legalizacji we wszystkich państwach UE „małżeństw” homoseksualnych i adopcji przez nie dzieci.

 

Cena promocyjna: 84 zł

|

Cena regularna: 84 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Ministerstwo w obronie tradycyjnej rodziny

Zdaniem resortu sprawiedliwości, przyjęcie Konkluzji otworzyłoby drogę do akceptacji „Strategii UE na rzecz praw dziecka”, która w sposób niedemokratyczny, bez udziału państw członkowskich, została przyjęta przez Komisję Europejską 24 marca 2021 r. - Oficjalnym celem tego dokumentu ma być rzekomo dobro dzieci. Wskazuje obszary, którymi powinna zająć się UE i wymienia wśród nich m.in. poprawę zdrowia dzieci, szerszy dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej oraz zwalczanie ubóstwa i przemocy - czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Sprawiedliwości. Stwierdza ono, że było gotowe poprzeć ten dokument, gdyby zostały z niego wyeliminowane rozwiązania nacechowane ideologią środowisk LGBT i tzw. tęczowych rodzin, czyli związków homoseksualnych. MS twierdzi, że w zakresie prawa rodzinnego są one niezgodne z polską Konstytucją, która jasno stanowi, że małżeństwem jest związek kobiety i mężczyzny.

- Strategia, odnosząc się do rozporządzenia Bruksela II BIS - regulującego współpracę transgraniczną w sprawach rodzinnych i małżeńskich - zapowiada, że „szczególne wyzwania pojawią się w przypadku tęczowych rodzin”. Zapis ten związany jest z inicjatywą Komisji Europejskiej, która przewiduje wydanie rozporządzenia o uznawaniu rodzicielstwa, w tym również par homoseksualnych. Z kolei Parlament Europejski przyjął już rezolucję ws. „tęczowych rodzin” i LGBT. Stwierdzono w niej, że małżeństwa lub zarejestrowane związki partnerskie zawarte w jednym państwie UE powinny być uznawane we wszystkich pozostałych państwach członkowskich w jednolity sposób. W rezultacie „małżeństwo” homoseksualne zawarte np. w Holandii musiałoby być prawnie uznawane także w Polsce. Rezolucja narzuca też uznawanie w aktach urodzenia dzieci, że ich rodzicami są dwie kobiety lub dwaj mężczyźni - stwierdza MS.

Przeciw ideologii gender

Według polskiego resortu sprawiediwości, „Konkluzje dot. Strategii UE na rzecz praw dziecka”, jak też sama Strategia, nie respektują obowiązku poszanowania wyłącznej kompetencji państw członkowskich w stanowieniu praw dotyczących małżeństwa, rodziny, macierzyństwa i rodzicielstwa. Zawierają natomiast sformułowania promujące ideologię gender. Używane słownictwo nie odnosi się do płci biologicznej (ang. „sex”) lecz posługuje się wyłącznie słowem „gender”, czyli tzw. płcią kulturową.

- Z dokumentów wynika, że biologiczne określanie płci może prowadzić do rzekomej dyskryminacji dzieci. Pojawia się też sformułowanie dotyczące tzw. inkluzywności płci kulturowej (gender inclusiveness), którą to zasadę trzeba zapewnić wszystkim dzieciom w szkole. Chodzi o używanie języka „neutralnego płciowo” – zatem koniec z dziewczynką czy chłopcem w szkole i przedszkolu, bo to już może być nierówność. Towarzyszy temu zachęta do „obalania stereotypów płci” - czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Sprawiedliwości.