Jak pisze Adam Bodnar, który  przedstawił swe uwagi szefowi MSWiA Mariuszowi Kamińskiemu, z ustaleń pracowników Biura RPO wynika, że liczba tych kar rośnie, a procedura ich nakładania jest daleka od wymogów konstytucyjnych. - Sama konstrukcja kar pozostawia wiele do życzenia, jeśli chodzi zasady poprawnej legislacji i cele, jakim kary powinny służyć w nowoczesnym państwie szanującym prawa człowieka i obywatela - stwierdza Rzecznik.

Powód zasadny, środki niekoniecznie

Chodzi o nakładanie kar pieniężnych uregulowanych w rozdziale 8a, art. 48a ustawy z  5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.  
Rzecznik pisze, że zdaje sobie sprawę z tego, jak niebezpieczny jest wirus COVID-19, jak szybko i łatwo się rozprzestrzenia i jakie zbiera żniwo każdego dnia w naszym kraju.  Przyznaje też, że  choć większość obywateli, świadoma zagrożeń, dobrowolnie stosuje się do zasad bezpieczeństwa to zdarzają się i tacy, którzy te zasady ignorują, narażając innych. I podkreśla, że rozumie więc, że prawo powinno przewidywać kary za takie zachowania. 

Według RPO kary muszą być jednak tak skonstruowane, żeby:

  •     Wiadomo było na pewno, jakie przepisy proceduralne należy stosować do ich nakładania i jakie dowody są wystarczające dla ukarania.
  •     Wiadomo było na pewno, za jakie konkretnie zachowania one grożą – co oznacza, że te zachowania trzeba opisać w ustawie.
  •     Wiadomo było na pewno, na jakich zasadach organy władzy mają wyliczać kwotę kary, w zakresie widełek kwotowych (tzw. dyrektywy wymiaru kary), tak aby kara była sprawiedliwa (proporcjonalna).
  •     Naliczona kara była realnie możliwa do zapłacenia dla obywatela.

- Są to podstawowe standardy dla kar administracyjnych, wynikające nie tylko z Konstytucji ale też aktów  prawa międzynarodowego. Rzecznik stwierdził, że kary z  a ustawy o zapobieganiu są sprzeczne z tymi standardami - pisze RPO do ministra.

 


Złe odesłania do Ordynacji podatkowej

Według Rzecznika po pierwsze – chociaż są to kary administracyjne, to przepisy odsyłają do odpowiedniego stosowania działu III Ordynacji podatkowej. Odesłanie jest niestaranne i pozostawia wątpliwości, czy np. do przedawnienia kary, ulg w zapłacie i zwrotów niesłusznie uiszczonej kary stosujemy dział IV k.p.a. czy dział III Ordynacji podatkowej – obie procedury mają rozwiązania w tym zakresie.
- Nie ma też pewności, czy przy podejmowaniu decyzji o nałożeniu kary można brać pod uwagę okoliczności „czynu”, siłę wyższą (np. ucieczkę psa do parku), brak wcześniejszej „karalności” obywatela, czy to, że przestał zachowywać się w zakazany sposób. Do dotychczas nałożonych kar urzędnicy tych wskazań nie stosowali - czytamy w wystąpieniu.

Trudno zorientować się, co obowiązuje

RPO wskazuje też, że „czyny” (tzw. delikty administracyjne), za które kary grożą, opisane są w większości w rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie ustanowienia ograniczeń określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Rozporządzenie od końca marca zmieniało się już sześciokrotnie a zmiany wchodziły w życie z dniem ogłoszenia. W takiej sytuacji nie wszyscy mogą być świadomi, co w danym momencie wolno, a czego nie, a więc za co grozi kara.
- Poza tym przepisy rozporządzenia są niejasne i dają duże pole do interpretacji. Np. policjanci, których interwencje są najczęściej podstawą do nakładania kar przez Sanepid, mają często odmienne zdanie co do tego, czy wyjście z domu z psem na trawnik oddalony od bloku jest niezbędną potrzebą życiową uzasadniającą wyjście z domu - czytamy w wystąpieniu.

Płatne natychmiast, albo jeszcze szybciej

Rzecznik zauważa, że decyzje o karach mają rygor natychmiastowej wykonalności i muszą być zapłacone w  7 dni od ich wydania. Oznacza to, że na zapłatę mamy tydzień od daty, którą urzędnik wpisał w oznaczeniu decyzji ( np. decyzja z dnia…. , lub. Warszawa, dnia….). Jeśli decyzję doręczono np. po 2 dniach od daty wydania, to o te 2 dni skraca się termin do zapłaty. Terminu nie wstrzymuje odwołanie, na które mamy 14 dni.
- Polskiemu prawu dotychczas obce było nadawanie rygoru natychmiastowej wykonalności pieniężnym karom administracyjnym i tak drastyczne skracanie terminu do ich zapłaty. Wprowadzenia takiego rozwiązania nie uzasadnia  „zagrożenie dla życia i zdrowia”. Sama decyzja o karze siłą rzeczy wydawana jest już po interwencji odpowiednich służb. Sama w sobie życia i zdrowia ochronić nie może. Natychmiastowa wykonalność kary praktycznie uniemożliwia też obywatelowi skuteczną obronę - stwierdza RPO.

Wyjątkowo surowe kary

Rzecznik zwraca też uwagę, że kwoty kar są drastycznie wysokie; w przedziale od 5 tys. do 30 tys. zł. Minimalna kara Sanepidu równa jest więc maksymalnej kwocie kary za naruszenie ograniczeń wprowadzanych w związku ze stanem wyjątkowym lub stanem klęski żywiołowej.

- Kwota ta przekracza poza tym kwotę przeciętnego wynagrodzenia w naszym kraju za rok 2019 i dwukrotnie kwotę płacy minimalnej. Należy się spodziewać, że zarobki obywateli jeszcze się zmniejszą w związku z nieuchronnym kryzysem gospodarczym. A kary z art. 48 a adresowane są przecież do zwykłych obywateli, wykonujących różne zawody, o różnej zasobności portfeli - stwierdza Adam Bodnar. 

Dla kogo te kary i czemu służą?

Rzecznik zwrócił uwagę, że dla obywateli, którzy ignorują prawo, klauzula natychmiastowej zapłaty i ewentualna przymusowa egzekucja kary i tak nie będzie czynnikiem odstraszającym czy wychowawczym. W rezultacie, zapłacą ci, którzy z zasady respektują decyzje władz publicznych (nawet niesłuszne) i obawiają się zajęcia rachunków bankowych z racji niskich dochodów a co za tym idzie braku oszczędności.
- Tym sposobem kary z ustawy o epidemiach w obecnym kształcie mogą stanowić wyjątkowo surowe narzędzie represji ze strony Państwa. Na to nie może być zgody Rzecznika Praw Obywatelskich - podsumował Adam Bodnar. I zwrócił się do szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego o zainicjowanie jak najszybszej korekty opisanych przepisów.