Sprawa ma ponad 20 lat, toczy się od września 2005 r., gdy grupa posłów złożyła wniosek o ukaranie byłego ministra skarbu państwa w latach 1997 -1999 r.- Emila Wąsacza. Sformułowano trzy zarzuty:
- niedopełnienia nadzoru nad prywatyzacją Domów Centrum i 70 proc. majątku sprzedano bez wyceny, co miało narazić skarb państwa na straty wielkości 77 mln zł ( art. 146 Konstytucji RP),
- niewłaściwy wybór firmy doradczej dla Telekomunikacji Polskiej S.A. i odwołanie władz spółki, co narazić miało skarb państwa na straty ok. 25 mln zł,
- niewłaściwy nadzór nad PZU S.A. (sprzedaż 30 proc. akcji spółce Eureco).
Czy delikt konstytucyjny nie przedawnia się nigdy?
Pięcioosobowy skład Trybunału Stanu wrócił się w marcu 2017 r. do pełnego 19 - osobowego składu o odpowiedź na zagadnienie prawne: Czy termin przerwania biegu przedawnienia wynikający z art. 23 ustawy o Trybunale Stanu oznacza, że termin biegnie od początku?
Czytaj: Sprawa Wąsacza w Trybunale Stanu zagrożona przedawnieniem
Według tego przepisu ściganie przed Trybunałem Stanu jest dopuszczalne w okresie 10 lat od popełnienia czynu, chyba że czyn stanowi przestępstwo lub przestępstwo skarbowe, dla którego przewidziany jest dłuższy okres przedawnienia. Okoliczność, że sprawca nie sprawuje już urzędu lub nie piastuje funkcji, nie stoi na przeszkodzie do wszczęcia i prowadzenia postępowania.
W ustępie trzecim czytamy, że złożenie wstępnego wniosku o postawienie Prezydenta w stan oskarżenia przerywa bieg przedawnienia.
Według oskarżyciela sejmowego, posłanki Haliny Szydełko, przedawnienie jednak nie nastąpiło, a z chwilą złożenia wniosku wstępnego wobec Emila Wąsacza z 2002 r. doszło do przerwania biegu przedawnienia.
- Przedawnienie zostało wstrzymane aż do prawomocnego wyroku Trybunału Stanu - stwierdziła oskarżycielka Szydełko i dodała, że w ustawie nie ma żadnego zapisu, iż po przerwaniu biegu przedawnienia biegnie ono na nowo.
Podobnego zdania była reprezentująca Prokuratora Generalnego - prokurator Beata Marczak, która powiedziała, że po 2002 r. termin przedawnienia nie biegł na nowo. Jednocześnie jednak przyznała, że kwestia ta nie jest oczywista, a poglądy prawników w tej sprawie są rozbieżne.
Przedawnienie po 10 latach
Według obrońców Emila Wąsacza przedawnienie nastąpiło siedem lat temu, gdyż wniosek o ukaranie wpłynął w 2002 r., a uchwała podjęta została przez Sejm w lipcu 2005 roku.
24 lipca 2006 r. odbyła się rozprawa przed TS i wtedy sprawę b. ministra umorzono. Po rozpatrzeniu odwołania Trybunał uchylił to postanowienie.
Czytaj: Jutro posiedzenie Trybunału Stanu w sprawie min. Wąsacza
Ponowne wyznaczenie terminu nastąpiło dopiero 24 lutego 2017 roku. Dlatego, że Sejm przez prawie 9 lat nie wyłaniał swego oskarżyciela. W sprawie kierowane były ponaglenia do Sejmu przez I prezesa Sądu Najwyższego. W końcu w lipcu 2016 r. Sejm wybrał posłankę Szydełko na oskarżyciela w tej sprawie.
Niezależnie od odpowiedzialności konstytucyjnej przeciwko Emilowi Wąsaczowi toczy się proces karny. Kolejna rozprawa odbędzie się jeszcze w maju br., a zarzuty dotyczą prywatyzacji PZU.
Argumenty obrońców
Zdaniem obrońców bieg terminu przedawnienia rozpoczął się w momencie popełnienia przypisywanego ministrowi czynu, tj najpóźniej od 1999 r. , a następnie wniosek o ukaranie w 2002 r. przerwał ten bieg. I od nowa zaczął się liczyć od 2002 r. , wobec tego w 2012 roku, po 10 latach sprawa się przedawniła.
Jak stwierdził radca prawny prof. Michał Królikowski skoro ustawodawca nie określił w ustawie, że sprawa "spoczywa", to znaczy, że biegnie ona na nowo. W tej sprawie należy szukać najbardziej racjonalnych rozwiązań - powiedział.
- Odstąpienie od określenia terminu przedawnienia następuje tylko wyjątkowo, w wypadku najohydniejszych zbrodni, takich jak zbrodnie wojenne czy przeciwko ludzkości. W tej sprawie doszło jedynie zmiany koncepcji prywatyzacji mienia państwowego - podkreślił prof. Królikowski. - Kreatywność sądu nie może przeważać nad racjonalnością systemu - dodał.
Adwokat Grzegorz Długi zaznaczył, że przedawnienie nie ma chronić przestępców, lecz jest funkcją gwarancyjna każdego systemu prawnego.
Natomiast adw. Dariusz Cyran powiedział, że konstytucyjna równość obywateli wobec organów państwa i prawa nakazuje traktować identycznie osoby, które są sądzone według kodeksu karnego, jak i według ustawy o TS. Gdyby np. dwóch ministrów sądzono w sprawie braku nadzoru nad resortami, w tych dwóch trybach, to jednemu upłynęłoby przedawnienie, a inny, który stanąłby przed Trybunałem Stanu byłby sądzony praktycznie - do swojej śmieci.
Trybunał Stanu: bieg przedawnienia - od nowa
Trybunał Stanu w pełnym składzie podjął w środę uchwałę, na mocy której stwierdził, że złożenie wstępnego wniosku do Marszałka Sejmu o pociągnięcie danej osoby do odpowiedzialności konstytucyjnej przerywa bieg terminu przedawnienia. Po czym termin ten biegnie od początku.
- W postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy o Trybunale Stanu, po przerwaniu biegu przedawnienia, przedawnienie biegnie na nowo - odczytała uchwałę prof. Małgorzta Gersdorf, I prezes SN.
Trybunał Stanu podzielił pogląd obrońców, że równość obywateli wobec prawa nakazuje określić przerwanie biegu przedawnienia. Zasada prawa obywatela do sądu i rozpatrzenie sprawy w rozsądnym terminie jest decydująca. I dotyczy to deliktów konstytucyjnych, które przedawniają się.
Zgłoszono sześć zdań odrębnych
Po rozprawie adwokat Grzegorz Długi powiedział, że inna decyzja otworzyłaby furtkę do zmiany zasadniczych elementów prawa poprzez decyzje podejmowanie przez organy procesowe. Sądy w takiej sytuacji mogłyby uznać, że przedawnienia nie ma, co trzymałoby osoby podejrzane w niepewności do końca życia. To jest niedopuszczalna sytuacja.
Uchwała Trybunału ma ten skutek, że pięcioosobowy skład na rozprawie umorzy sprawę ze względu na przedawnienie.