Warszawski wydział frankowy wyspecjalizował się w orzecznictwie dotyczącym spraw frankowiczów. Obecnie jest w nim "na biegu" ponad 45 tys. spraw, a sędziowie mają ich w referatach średnio po 1500. Dodatkowo każdego dnia wpływa tu ok. 1000 pism. Sposobem na zatory w XXVIII Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie - tzw. wydziale frankowym - miała być nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego z kwietnia 2023 r. Zgodnie z nią frankowicz, który zdecyduje się walczyć o unieważnienie umowy kredytowej, będzie musiał skierować pozew do sądu, w którego okręgu mieszka. Rozwiązanie wprowadzono na okres pięciu lat i rzeczywiście odciążyło warszawski wydział, ale jak mówią sędziowie i pełnomocnicy - problemu nie rozwiązało. Dlatego m.in. sędziowie tego wydziału z przewodniczącym na czele, przygotowali pakiet propozycji na ręce pełnomocnika ministra do spraw ochrony praw konsumenta dr Anety Wiewiórowskiej-Domagalskiej, które mają usprawnić orzekanie w sprawach frankowych. Trafiły one do Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego.

Czytaj: Sędzia Niewiadomski: Sprawy frankowe rozpatrujemy szybciej, ale potrzebne uproszczenia w procedurze >>

Zgodnie z art. 11 Prawa o ustroju sądów powszechnych (par. 3a) zwolnienie z funkcji przewodniczącego wydziału, przed upływem kadencji (trzy lata), może nastąpić po zasięgnięciu opinii kolegium właściwego sądu. A przed zasięgnięciem opinii prezes sądu poucza o możliwości złożenia wyjaśnień na piśmie, w terminie siedmiu dni od dnia otrzymania pouczenia. Posiedzenie kolegium odbywa się nie wcześniej niż po wpłynięciu wyjaśnień lub bezskutecznym upływie terminu do ich złożenia. Kolegium ma zebrać się w tej sprawie w następnym tygodniu.

Czytaj w LEX: Zabezpieczenie roszczenia w sprawach o kredyt frankowy po wyroku Trybunału Sprawiedliwości w sprawie C-287/22 >

Od przewodniczącego się zaczyna?

Sędziowie wydziału, z którymi rozmawiało Prawo.pl, nie kryją zaskoczenia sytuacją, choć jak podkreślają można było się tego spodziewać, szczególnie po piątkowym spotkaniu premiera ze środowiskami prawniczymi. Przedstawiono wówczas założenia w przepisach w zakresie m.in. statusu tzw. neo-sędziów, czyli sędziów powołanych/awansowanych po 2018 r.

- W sądzie generalnie trwa wymiana przewodniczących wydziałów. Ale nasz wydział jeszcze szczególny. Referaty są znacznie większe niż w pozostałych. Osoba, która jest przewodniczącym nie może być osobą z przypadku, ani taką, która nie ma doświadczenia w zakresie spraw frankowych. Przewodniczący Niewiadomski, jak się wydawało, dobrze też współpracował z pełnomocniczką ministra ds. ochrony praw konsumenta, stąd jeszcze większe zaskoczenie - mówi jeden z warszawskich sędziów.

W podobnym tonie wypowiadają się też pełnomocnicy, zastrzegając jednak, że podstawowe pytanie brzmi, kto dra Niewiadomskiego ma zastąpić.  

- Uważam, że nie ma obecnie przesłanek do wymiany przewodniczącego wydziału frankowego i nie uważam tego za dobrą decyzję. Przede wszystkim mając nawet na względzie uchwałę Sądu Najwyższego w niekwestionowanym przez nikogo składzie (ze stycznia 2020 roku), sędziowie sądów powszechnych powołani przez tzw. neo-KRS nie powinni być wyłączani automatycznie. Można przełożyć ten pogląd również i na kwestię obsady stanowisk funkcyjnych. Nie jest to stanowisko polityczne. Jednak nie uważam też, że wymiana przewodniczącego w jakiś diametralny sposób pogorszy sytuację wydziału - będzie miała raczej charakter techniczny, aczkolwiek nie rozumiem potrzeby takiej zmiany - mówi Andrzej Zorski, adwokat, wspólnik w Pilawska Zorski Adwokaci.

30 neo- na 35 sędziów

Tu warto przypomnieć, że obecnie w tzw. wydziale frankowym jest 35 sędziów, 30 z nich to tzw. neo-sędziowie. Siedmioro "przyszło" spoza zawodu, są wśród nich adwokaci, radcowie ale i notariusz.

Z założeń przedstawionych na spotkaniu 6 września br. wynika, że tacy sędziowie będą mieć trzy miesiące (planuje się, że ustawa wejdzie w życie po sierpniu 2025 r.) na deklaracje o dobrowolnym powrocie na poprzednie stanowisko (w tym przypadku sądzie rejonowym). Ci, którzy byli wcześniej adwokatami, radcami, notariuszami - znikną z zawodu, będą mogli zostać starszym asystentem lub ubiegać się o wpis na listy adwokackie, radcowskie - samorządy prawnicze nie chcą się zgodzić, by następowało to z automatu. Zakłada się też, że sędziowie, którzy zadeklarują chęć powrotu na poprzednie stanowisko będą mogli pozostać w delegacji w obecnym sądzie/wydziale przez okres dwóch lat.    

- Właśnie dowiedzieliśmy się, że w sierpniu przyszłego roku diametralnie zmieni się nasza sytuacja. Nasze powołania mają nie mieć mocy prawnej, a my mamy wracać na poprzednie stanowiska. Mówi się o delegacji? Rozmawiamy między sobą i szczerze nie widzę chętnych do tego, by w takiej sytuacji pozostać w naszym wydziale w delegacji i rozstrzygać po 1300/ 1500 spraw. W sądach rejonowych referaty są znacznie mniejsze - mówi kolejny sędzia.

Jak dodaje, w wydziale rozpatrywana była też m.in. sprawa dotycząca kredytu jednego z sędziów, który wypowiadał się krytycznie o neo-sędziach i który nie chce z nimi orzekać. - Nie złożył wniosku o wyłączenie rozpatrującego jego sprawę neo-sędziego. To co, nie miał wówczas zastrzeżeń? - mówi nasz rozmówca i zaznacza, że w tym wydziale takie wnioski są rzadkością.

Rozgoryczenia nie kryją też ci sędziowie, którzy przyszli do zawodu z zewnątrz. - Ja osobiście się nie dziwię, że mój samorząd nie wyobraża sobie wpisania mnie z automatu na listę. Przecież, decydując się na udział w konkursie na sędziego, "wyszłam" z zawodu, zresztą od zawsze chciałam być sędzią, ale musiałam mieć odpowiedni staż w swoim zawodzie. Orzekam od kilku lat. Na otarcie łez proponuje mi się stanowisko starszego asystenta. Poważnie? - mówi jedna z warszawskich sędzi. - Nie sądzę, by wśród sędziów w mojej sytuacji było wielu chętnych na objęcie stanowiska asystenta - dodaje.     

Czytaj w LEX: Kwestionowanie umów kredytów frankowych o charakterze mieszanym (konsumencko-gospodarczym) >

 


Sprawy frankowe czeka paraliż?  

Mecenas Zorski krytycznie ocenia pomysł automatycznego powrotu wszystkich tzw. neo-sędziów na poprzednie stanowiska.

- Ta zmiana będzie mieć wpływ nie tylko na wydział frankowy, ale na wszystkie sądy w Polsce, w tym także przecież rodzinne i karne. Przypominam, że większość z tych osób miała uprawnienia sędziowskie jeszcze przed 2018 roku, ale w wypadku sędziów każdy awans to de facto nowe mianowanie. Mam oczywiście nadzieję, że nie wrócimy do czasów, w których źródła prawa stanowić będą konferencje prasowe, a projektanci nowych ustaw ocenią należycie skutki planowanych regulacji. Takie działanie spowoduje paraliż w całym polskim sądownictwie na wiele lat i nie sposób będzie przejść przez to suchą stopą - mówi.

W jego ocenie ustawodawca powinien dać sędziom kilkuletnią karencję na ponowne przejście procedury – przy zachowaniu dotychczasowego stanowiska do czasu upływu terminu lub negatywnej decyzji. - Pamiętajmy, że praktycznie wszystkie awanse były zasłużone i naturalne - wyłącznie co do niewielkiej części z nich można mieć zastrzeżenia natury politycznej. Ale czy to jest powód, aby paraliżować cały system sądowniczy w Polsce i krzywdzić osoby, których przebieg kariery jest nieskazitelny i którym awans się po prostu należał? Wystarczy ustanowić procedurę weryfikacyjną, a nie wrzucać wszystkich do jednego worka. Innego sposobu na awans przecież nie mieli, a wiadomo, że odmowa przyjęcia mianowania mogłaby nieść dla tych osób negatywne skutki - podsumowuje Zorski.