Neosędzia czy paleosędzia (jak żartobliwie zaczyna mówić się w sądach o sędziach awansowanych na podstawie opinii KRS sprzed 2018 r.) - ktoś musi akta przeczytać. Kwestie kadrowe to problem, z którym sądy borykają się od wielu lat, i który do tej pory nie został rozwiązany. Pogłębia go - jak mówią sędziowie - samo Ministerstwo Sprawiedliwości, poprzez odbieranie i przekazywanie do innych sądów zwolnionych stanowisk sędziowskich. Także prezydent, u którego w zamrażalce - jak szacują - leży ponad 110 nominacji sędziowskich, w których sprawie głowa państwa nie podjęła jeszcze żadnej decyzji. Co gorsza, niektóre z nich czekają od ponad dwóch lat. Zapytaliśmy o to Kancelarię Prezydenta, ale do tej pory nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
O tym jak jest źle, świadczy oświadczenie sędziego Tomasza Kosmalewicza, wiceprezesa Sądu Okręgowego w Poznaniu, które pojawiło się kilka tygodni temu na stronie sądu. Wiceprezes wskazał w nim, że w związku z sytuacją w wydziałach cywilnych i gospodarczych, znacznie wydłużyły się terminy dokonywania poszczególnych czynności oraz oczekiwania na pierwsze i kolejne rozprawy. - Nie jest to spowodowane opieszałością sędziów lub pozostałych pracowników sądu, którzy podejmują wszelkie starania, często kosztem życia rodzinnego, odpoczynku i własnego zdrowia, aby czynności procesowe były podejmowane terminowo - wskazał. Poprosił też strony o wyrozumiałość i cierpliwość.
Czytaj: Uchwała czy ustawa w sprawie KRS? Zły wybór może otworzyć puszkę Pandory >>
Trzykrotnie wyższy wpływ spraw na sędziego
Wiceprezes SO w Poznaniu, w swoim oświadczeniu wskazał również przyczyny. Jak napisał, jego sąd doświadczany jest "odbieraniem przez Ministerstwo Sprawiedliwości zwolnionych stanowisk sędziowskich". - W przeszłości prezes SO w Poznaniu wielokrotnie występował do Ministerstwa Sprawiedliwości o zwiększenie liczby stanowisk sędziowskich, jego wnioski nie zostały jednak uwzględnione - wskazał.
W odpowiedzi na pytania Prawo.pl wiceprezes Kosmalewicz przyznaje, że zamieścił takie oświadczenie na stronie sądu, ale - jak informuje - zostało usunięte z witryny po dwóch dniach, zarządzeniem prezes SO w Poznaniu. Jednocześnie wprowadzono zakaz umieszczania na portalu jakichkolwiek treści bez uprzedniej zgody prezesa sądu.
Czytaj też w LEX: Krzyżanowska-Mierzewska Magdalena, Proceduralna reakcja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka na kryzys praworządności w Polsce >
- Sytuacja kadrowa tutejszego sądu nie uległa poprawie. W mojej ocenie jest ona tragiczna. W wydziałach I–instancyjnych cywilnych sędziowie mają referaty, w których znajduje się od 500 do 800 spraw - jest to liczba uniemożliwiająca ich załatwienie w jakimkolwiek rozsądnym terminie. W wydziałach tych pomimo ponad trzykrotnego wzrostu spraw, w porównaniu z rokiem 2019, pozostała - jeśli chodzi o liczby - ta sama obsada sędziowska. Równie ciężko jest w drugoinstancyjnych wydziałach cywilnych oraz I- instancyjnych i II-instancyjnych wydziałach gospodarczych - mówi.
I dodaje, że w SO w Poznaniu na 4 grudnia 2023 r. limit etatów sędziowskich wynosił 166, obsadzonych (na 6 grudnia 2023 r.) było 151 etatów. - W okresie od 4 maja 2017 roku do dnia dzisiejszego Sąd Okręgowy w Poznaniu został pozbawiony 11 etatów sędziowskich, które zostały przekształcone na stanowiska asesorskie, bądź też przydzielone jako stanowiska asesorskie poza apelacją poznańską - wskazuje wiceprezes Kosmalewicz.
Od dwóch lat w zamrażarce u prezydenta
W podobnym tonie wypowiada się zresztą Wojciech Łukowski, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, zwracając przy okazji uwagę na kandydatury leżące po zaopiniowaniu przez nową KRS u prezydenta.
- U nas na ten moment jest 40 tzw. nowych sędziów, którzy odebrali nominację, z kolei w procesie nominacyjnym jest 12 osób po uchwałach KRS, przy czym pięć jest już na etapie prezydenta i długo już oczekuje na wręczenie nominacji. Poza tymi, co do których są już uchwały KRS, to w konkursach mamy pięć miejsc i są wakaty, w przypadku których konkursy się jeszcze nie zaczęły. Limit etatów sędziowskich u nas to 130, a faktycznie czynnych mamy 110 sędziów, z uwzględnieniem dwójki sędziów, którzy przejdą w stan spoczynku na początku roku i już są faktycznie nieobecni oraz jednej osoby z innych przyczyn nieobecnej od wielu lat. Czyli nowi sędziowie stanowią więcej niż 1/3 stanu czynnych sędziów - gdyby prezydent wręczył nominacje tym, którzy mają uchwały KRS (pozytywnie zaopiniowani), byłaby to połowa składu. Zaznaczę, że ci sędziowie odebrali nominacje do SO i tylko dlatego w ich miejsce przyszli asesorzy, czy też sędziowie do Sądu Rejonowego - mówi.
Czytaj też w LEX: Laskowski Michał, Granice wolności wypowiedzi sędziego w warunkach kryzysu praworządności >
Prezes Łukowski dodaje, że sędziowie "przychodzący" do Sądu Okręgowego zaczynają pracę w I instancji. - O praktyce przychodzenia sędziów do SO od razu do II instancji i jeszcze potem awansu do Sądu Apelacyjnego - do sądzenia odwoławczo spraw jakich się samemu nigdy nie sądziło, nie wypowiem się cenzuralnie poza jednym – nie na mojej wachcie. Są zatem wydziały I-instancyjne, w którym prawie wszyscy sędziowie mają do 5 lat stażu. Na przykład w moim wydziale gospodarczym na 11 osób jest nas dwóch sędziów, których można by określić paleosędziami, 8 odebrało nominację po 2019 r., jeden jest delegowany i ponad rok czeka na decyzję co do nominacji. W wydziale karnym I instancji mamy 3 „starych” sędziów, 8 „nowych” i trójkę delegowanych, z czego dwie osoby w konkursach. Ci "starzy" i "nowi" to zresztą mocno umowne, bo w moim wydziale (zresztą w całym pionie też) jestem służbą najstarszy, ale mój kolega - drugi „paleosędzia”, ma już staż sędziowski krótszy niż wielu „nowych” w tym wydziale - zaznacza Łukowski.
Odnosi się też do sugestii, że do czasu rozwiązania kwestii obecnej KRS, nowy minister sprawiedliwości nie powinien obwieszczać wolnych stanowisk w Monitorze Polskim (czyli konkursów na sędziów do danego sądu). Jak zaznacza, jeśli minister się z tym wstrzyma, sytuacja się pogorszy.
- My już teraz zmagamy się z taką sytuacją, że pan prezydent w tym roku nie wręczył żadnej nominacji sędziowskiej do SO we Wrocławiu. Zaznaczam przy tym, że chodzi też o nominacje latami leżące w kancelarii, więc jeśli celem kancelarii jest doprowadzenie do likwidacji m.in. SO we Wrocławiu z powodu wykruszenia się sędziów to prościej byłoby zrobić to przez inicjatywą ustawodawczą - zaznacza, dodając że w skali kraju, jak wynika z sygnałów płynących z sądów, w takiej zamrażarce jest jakieś 110-120 osób. - Przykłady? Kandydatura karnistki do SA we Wrocławiu z jednego z sądów apelacji wrocławskiej leży u prezydenta od stycznia 2021 r. bez żadnej decyzji czyli miną już prawie 3 lata. Jest też przypadek sędzi, kandydatki do SA w pionie pracy i ubezpieczeń społecznych, której kandydatura leży już 2,5 roku, bez żadnej reakcji. W przypadku naszego sądu mam przykład sędzi cywilistki na delegacji w SO od 2018 r., o której w sądzie rejonowym nikt już w zasadzie nie pamięta, a której kandydatura w kancelarii leży już ponad dwa lata, bez żadnej decyzji. Tyle że - o czym warto pamiętać - zablokowany jest jej etat w SR, bo jest w delegacji. Nie ma nominacji, etat się nie zwalnia - np. dla asesora po KSSiP - podsumowuje.
Czytaj też w LEX: Knaga Daniel, Ograniczenia w zakresie podejmowania dodatkowego zatrudnienia przez sędziów – wybrane problemy >
Czytaj: Podważanie orzeczeń nowych sędziów będzie kusić, potrzebne rozwiązanie legislacyjne >>
Nie tylko luka kadrowa, ale i wiekowa
Sędzia Zbigniew Miczek z Sądu Rejonowego w Tarnowie podkreśla, że wpływ na sytuację kadrową w sądach ma polityka kadrowa ministerstwa, polegająca na dysponowaniu kadr do sądów wielkomiejskich, z uzasadnieniem, że tam jest więcej spraw. Zwraca jednak uwagę na jeszcze jeden skutek.
- W sądach średnich i małych, poza problemami kadrowymi, zauważalna jest luka wiekowa. W naszym sądzie w Tarnowie, na poziomie sądu rejonowego, najmłodszy sędzia ma ok. 45 lat. Pomiędzy nim a jedynym orzekającym asesorem jest 15 lat różnicy, a to niczemu nie służy. A szczególnie nie służy tworzeniu więzi oraz uniemożliwia podpatrywania doświadczonych sędziów - bo różnice są pokoleniowe. Za 5 lat prawo do stanu spoczynku zaczną nabierać sędziowie, którzy rozpoczynali orzekanie na początku lat 90-tych XX wieku, kiedy liczba etatów ulegała zwiększeniu. Poza tym sędziowie zaczynają chorować, bo ile lat można pracować na wysokich obrotach, bez zwolnień lekarskich - i przechodzą w stan spoczynku. W następnym roku z naszego sądu, który liczy 40 sędziów, w stan spoczynku odejdzie pięciu - mówi.
Jak zaznacza, żeby zachowana była ciągłość orzecznicza, już teraz powinny zostać przydzielone etaty. - Pamiętając o tym, że na 6 miesięcy przed przejściem w stan spoczynku, sędziemu nie są przydzielane nowe sprawy - podsumowuje.
W jego ocenie brak jest całościowej polityki kadrowej, w tym długofalowego zarządzania. - Decyzje MS, jak można wywnioskować z informacji jakie sądy otrzymują w odpowiedzi na pozostawienie zwalnianego etatu, motywowane są tylko tabelkami Excela, zawierającymi dane o bieżącym obciążeniu sprawami. Nie ma w nich miejsca na prawidłowe zarządzanie kapitałem ludzkim, jaką jest kadra sędziowska i uwzględnianie odchodzenia w stan spoczynku. Decyzje kadrowe prezesów sądów często motywowane są bieżącymi potrzebami kadrowymi, bez uwzględniania dłuższej perspektywy. Zmiana specjalizacji sędziego nie jest zaś najlepszym pomysłem. Do tego dochodzi obciążenie pracą. Sprawy są różne, wcale nie jest tak, że jeśli są akta papierowe i elektroniczne to jest łatwiej - inaczej pracuje się na jednych, inaczej na drugich - zaznacza.
Naczynia połączone - sędzia potrzebuje zespołu
Sędzia Anna Begier z Sądu Rejonowego we Wrześni, członkini Zespołu ds. Prawa Cywilnego "Iustitii", zastanawia się nad tym, czy zwiększenie liczby sędziów coś by realnie dało i czy byłoby możliwe.
- Należy pamiętać, że na każdego sędziego powinno przypadać po dwóch pracowników obsługi i przynajmniej pół etatu asystenta. Więc każde zwiększenie liczby etatów sędziowskich powoduje konieczność wzmocnienia kadry pomocniczej, a już w tej chwili jest jej niewystarczająca liczba. Nie tylko z powodu małej ilości etatów, ale także wakatów i rotacji pracowników. Odchodzą osoby wykwalifikowane i wciąż trzeba uczyć nowe. Praca w sądzie, z uwagi na płace i warunki pracy - duże obciążenie, duże wymagania, duży stres - przestaje być atrakcyjna nawet w mniejszych miastach, i to mimo zniesienia wymogu wyższego wykształcenia - wskazuje sędzia Begier. Dodaje, że za długotrwałość postępowań odpowiada nie tylko duże obciążenie sędziów, ale także brak pracowników sekretariatów - na jednego przypada po kilkaset spraw i czasem zarządzenia sędziego, na przykład co do wysyłki pism do stron, nie są tygodniami wykonywane z braku takiej możliwości - podsumowuje.
Czytaj też w LEX: Sielski Krzysztof, Udział sędziów w debacie publicznej w świetle międzynarodowych standardów prawnych >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.