Skarga do Trybunału została wniesiona przez obywatelkę Rosji, która w 2004 r. wzięła udział w nielegalnej demonstracji przeciwko polityce Władimira Putina. Demonstracja polegała na okupacji budynku administracji prezydenckiej w Moskwie - demonstranci wznosili okrzyki, prezentowali hasła na plakatach, rozdawali ulotki i wzywali prezydenta do ustąpienia. Skarżąca twierdziła, iż znalazła się na miejscu w celu zebrania materiałów dla swojej pracy magisterskiej z socjologii. Mimo iż demonstracja nie miała gwałtownego przebiegu, skarżąca została zatrzymana, a następnie tymczasowo aresztowana na czas procesu, czyli na okres prawie roku. Sąd nie przychylił się do jej wniosku o zwolnienie, chociaż skarżąca nie była wcześniej karana, miała stałe miejsce zamieszkania w Moskwie i pracę w charakterze nauczycielki. Za zakłócanie porządku sąd krajowy skazał skarżącą na 3 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok.
Trybunał w Strasburgu uznał, iż ten stan rzeczy stanowił naruszenie prawa do wolności (art. 5 ust. 3 Konwencji o prawach człowieka) oraz prawa do wolności wypowiedzi (art. 10 Konwencji) w związku z prawem do zgromadzania się (art. 11 Konwencji). Trybunał stwierdził, że roczne tymczasowe pozbawienie wolności skarżącej było arbitralne, zważywszy na (nie)powagę jej przewinienia, jej cechy osobiste, wcześniejszą niekaralność oraz brak jakichkolwiek argumentów przedstawionych przez sąd krajowy, które wskazywałyby na ryzyko, iż skarżąca będzie mataczyć w postępowaniu lub ucieknie przed wymiarem sprawiedliwości.
Najważniejsza część rozstrzygnięcia Trybunału dotyczy jednak kwestii naruszenia prawa skarżącej do wolności wypowiedzi w związku z jej prawem do zgromadzania się. Zdaniem Trybunału zatrzymanie, areszt i kara więzienia - jakkolwiek w zawieszeniu - stanowiły ingerencję w przysługujące skarżącej wolność wypowiedzi i wolność zgromadzania się. Uczestnicy demonstracji chcieli publicznie wyrazić swe niezadowolenie z polityki prowadzonej przez Władimira Putina. Prawdą jest, że protest miał miejsce w budynku administracji prezydenckiej, a protestujący wdarli się do niego bez zachowania obowiązujących procedur i mogli w ten sposób wystraszyć ochronę lub interesantów. Protestujący byli jednak nieuzbrojeni, nie dokonali żadnego aktu przemocy (prócz odepchnięcia jednego ze strażników) i nie spowodowali u nikogo żadnych obrażeń ciała. Szkody majątkowe wyrządzone w trakcie protestu zostały również przez nich naprawione w późniejszym terminie. Trybunał uznał, iż taki przebieg protestu w żadnej mierze nie uzasadniał nałożenia na skarżącą tak poważnej sankcji jaką była w efekcie roczna utrata wolności. Kara była nadmierna, nieproporcjonalna, nie spełniała warunku "niezbędności w demokratycznym społeczeństwie", a tym samym stanowiła naruszenie art. 10 w związku z art. 11 Konwencji o prawach człowieka.
W omawianym wyroku Trybunał wskazał także - i nie można się z nim w tym punkcie nie zgodzić - iż tak surowa sankcja dla uczestnika demonstracji zorganizowanej przez politycznych oponentów Władimira Putina musiała mieć zniechęcający, a nawet "mrożący" wpływ na inne osoby potencjalnie niezadowolone z poczynań rosyjskich organów władzy. Trudno się w tym miejscu nie oprzeć wrażeniu, że proces miał po prostu zastraszyć przeciwników rosyjskiego aparatu władzy. Z tym większym smutkiem i niepokojem należy stwierdzić, iż w procederze tym wzięło udział - teoretycznie bezstronne i niezawisłe - rosyjskie sądownictwo.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 15 maja 2014 r. w sprawie nr 19554/05, Taranenko przeciwko Rosji.
Strasburg: areszt i więzienie za udział w nielegalnej demonstracji to nadmierna sankcja
Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z 15 maja uznał, że roczny areszt i kara pozbawienia wolności za udział w nielegalnej demonstracji antyprezydenckiej stanowiły naruszenie praw podstawowych.