Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", jeszcze w tym miesiącu Ministerstwo Sprawiedliwości ma przedstawić projekt zmiany przepisów, które to umożliwią. Cytowany przez gazetę poseł PO Jerzy Kozdroń, szef sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach twierdzi, że propozycja resortu to dobry pomysł. Wymagać on jednak będzie zmian w kodeksie karnym i kodeksie karnym wykonawczym. - Sąd, kierując osobę na leczenie, decydowałby także o zastosowaniu nadzoru elektronicznego - tłumaczy Kozdroń i dodaje, że przepis będzie stanowił uzupełnienie ustawy przewidującej tzw. chemiczną kastrację, która wchodzi w życie za dwa tygodnie.
Pomysł nie jest zły, podobnie jak cała idea stosowania dozoru elektronicznego wobec niektórych kategorii skazanych. Pedofile i sprawcy innych przestępstw na tle seksualnym wydają się należeć do tych grup. Bransoletka mogłaby być dobrym sposobem kontroli człowieka zwolnionego z zakładu karnego w celu poddania się leczeniu. W wielu przypadkach mogłaby ona stanowić też alternatywę dla pobytu w więzieniu. To się sprawdza w wielu krajach, dobrze też, że w Polsce zdecydowano się na wprowadzenie tej formy kontroli nad osobami wykonującymi kary pozbawienia wolności.
Tylko dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości i posłowie wpadli na to dopiero teraz, gdy ustawa wprowadzająca wiele zmian w kodeksach karnych, w tym dotyczących pedofilów, została uchwalona, podpisana przez prezydenta i czeka na wejście w życie? Nikomu nie przyszło do głowy przedyskutować tego podczas prac legislacyjnych parę miesięcy temu?