Komisja kodyfikacyjna zakończyła pracę nad trzema projektami nowelizacji Kodeksu karnego w części dotyczącej przestępstw na tle seksualnym. Z kilkoma poprawkami przyjęto sprawozdanie podkomisji pod kierunkiem Jerzego Kozdronia (PO). Większość w podkomisji była przeciw projektowi Solidarnej Polski, w myśl którego zaostrzeniu - nawet do poziomu 15 i 25 lat więzienia - kar za zgwałcenia oraz zgwałcenia szczególnie okrutne i wobec nieletnich.
Według polityków SP zaostrzenie sankcji jest zasadne wobec znanych przypadków skazywania gwałcicieli na łagodne kary w zawieszeniu. Kozdroń, uzasadniając, czemu większość w podkomisji była przeciw takiej nowelizacji, mówił, że uznano, iż obecne sankcje - do 12 lat więzienia, są wystarczające i nie trzeba zaostrzać prawa. "Sąd ma możliwość skazywać gwałcicieli surowo, jeśli wyrok jest zbyt łagodny - to prokurator powinien go zaskarżyć" - powiedział.
Komisja zarekomenduje Sejmowi pozytywnie dwa pozostałe projekty nowelizacji kodeksu w części dotyczącej przestępstw na tle seksualnym. Pierwszy, złożony do laski marszałkowskiej przez posłanki PO, wprowadza zmianę w zasadach ścigania tej kategorii przestępstw. Obecnie, aby wszcząć postępowanie ws. np. gwałtu, potrzebny był formalny wniosek osoby pokrzywdzonej.
Po noweli wniosek taki nie będzie już potrzebny, a prokuratura lub policja będzie mogła wszcząć postępowanie z urzędu. Zarazem, aby pozostawić ofierze możliwość wyrażenia woli zachowania tych spraw w prywatności (czym uzasadniano formalny wymóg uzyskania wniosku od ofiary), zamiast wniosku o wszczęcie śledztwa, do czasu rozpoczęcia procesu będzie ona mogła wnieść o nieściganie sprawcy.
Trzeci projekt nowelizacji, również autorstwa PO, ma wprowadzić zasadę, że ofiary przestępstw seksualnych są przesłuchiwane w całym postępowaniu raz (powtórne przesłuchania byłyby możliwe tylko wyjątkowo), w specjalnym, przyjaznym pomieszczeniu i w obecności psychologa. Dźwięk i obraz z przesłuchania byłby nagrywany, aby sąd łatwiej mógł je ocenić. "Chodzi o to, aby pokrzywdzeni nie musieli być narażeni na niekończące się przesłuchania" - podkreślał Kozdroń.
Dyskusja członków komisji wywiązała się na tle liczby "przyjaznych pokoi" w kraju i ich dostępności. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości, w całym kraju jest około 300 takich pomieszczeń, ale sądy mają ich około 70 (chce mieć jeszcze 20) - pozostałymi dysponuje policja lub pozarządowe instytucje świadczące pomoc pokrzywdzonym.
"Pomysł zmiany przepisów jest dobry, ale obawiam się, że w okresie vacatio legis ustawy nie zdołamy przygotować przy sądach odpowiedniej liczby pokoi" - mówił dyrektor Tomasz Darkowski z MS. Według niego koszt przygotowania jednego takiego pomieszczenia to około 30 tys. zł. Zarazem Darkowski ocenił, że może okazać się bardziej komfortowe dla ofiary, gdy takie pomieszczenie nie będzie mieścić się w sądzie, gdzie byłaby ona narażona na kontakt ze sprawcą.
Projekty trafią teraz na posiedzenie Sejmu.