W tle znowu pojawia dyskusja nad standardami legislacji i zasadnością zamieniania sposobu działania sądów pod pojemnym hasłem "epidemia". Mowa na razie o sprawach cywilnych. Stosownymi propozycjami zmian w kodeksie postępowania cywilnego Sejm ma się zająć już 24 lutego.
Larum podnoszą i adwokaci i radcy prawni, powołując się na zapisy konstytucji - konkretnie artykuł 45 ust. 1 - 2, zgodnie z którym każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. Przywołują też choćby wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2 października 2006 r., w którym wskazał on, że wymaganie jawności rozpoznania sprawy wynika wprost z konstytucji, a na gruncie postępowania cywilnego jawność należy do podstawowych zasad procesowych.
Czytaj w LEX: Pandemia COVID-19 a dostęp do prawa. Polska na tle wyników badania międzynarodowego >
Ministerstwo Sprawiedliwości wskazuje z kolei, że szybkość postępowania jest również wartością, którą należy się w tym przypadku kierować, w szczególności, że nie wpływa ona negatywnie na prawa strony do rzetelnego rozpoznania sprawy. - Obecnie w sądach są opóźnienia, widać to choćby w zakresie liczby rozpraw zdalnych i ilości rozpraw odwoływanych oraz przyczyny ich odwołania. To wynika też, ze stanu kadrowego, który z różnych powodów, także koronawirusa jest obecnie ograniczony - mówi nieoficjalnie rozmówca portalu z ministerstwa i dodaje, że "w prawo do sądu uderza przede wszystkim fakt, iż rozprawy się nie odbywają, sądy są zamknięte lub sprawy trwają zbyt długo".
Czytaj:
Kina się otwierają, sądy zamykają dla publiczności - konstytucyjne prawo zagrożone>>
Sądowy lockdown w liczbach - tysiące odwołanych spraw i wielomiesięczne opóźnienia>>
COVID-19 zamyka sale sądowe
W myśl projektu nowelizacji k.p.c i tarczy antykryzysowej z 2 marca 2020 r., w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 oraz w ciągu roku od odwołania ostatniego z nich, w sprawach cywilnych zasadą miałyby być rozprawy lub posiedzenie jawne przeprowadzane przy użyciu urządzeń technicznych, z jednoczesnym bezpośrednim przekazem obrazu i dźwięku (z tym że osoby w nich uczestniczące nie musiałyby przebywać w budynku sądu). W sytuacji gdyby nie było to możliwe, przewodniczący mógłby zarządzić przeprowadzenie posiedzenia niejawnego. Stacjonarne rozprawy lub posiedzenia jawne miałyby się odbywać jedynie wtedy, gdy nie wywoła to nadmiernego zagrożenia dla zdrowia osób w nim uczestniczących.
Zobacz procedurę w LEX: Wydanie wyroku na posiedzeniu niejawnym >
Cena promocyjna: 159.2 zł
|Cena regularna: 199 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 179.1 zł
Autorzy propozycji powołują się na groźbę paraliżu wymiaru sprawiedliwości. Wskazują, że z tego względu należy przyjąć jako zasadę odbywanie rozpraw i posiedzeń jawnych w formie odmiejscowionej. - Jeżeli nie ma takiej możliwości, wzgląd na bezpieczeństwo uczestników postępowania oraz pracowników wymiaru sprawiedliwości nakazuje odejście od ściśle postrzeganej zasady jawności zewnętrznej i skierowanie sprawy na posiedzenie niejawne - uzasadniają i dodają, że w każdym przypadku może bowiem zostać przeprowadzone postępowanie dowodowe z dokumentów, dowód z opinii biegłych czy zeznań świadków na piśmie, co z kolei umożliwi sądowi zebranie pełnego materiału dowodowego, aby "móc wydać wyrok oparty o całokształt okoliczności sprawy".
Zobacz procedurę w LEX: Rozpoznawanie spraw w postępowaniach cywilnych w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego w związku z COVID-19 >
Co ważne, ten sam projekt wprowadza przepis, zgodnie z którym w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 oraz w ciągu roku od odwołania ostatniego z nich, Sąd Najwyższy nie będzie związany wnioskiem skarżącego o rozpoznanie skargi kasacyjnej na rozprawie również w przypadku występowania w sprawie istotnego zagadnienia prawnego i to bez względu na datę wniesienia takiej skargi.
Czytaj: Koronawirus "zamraża" coraz więcej sądów - sprawy spadają z wokand do końca listopada>>
Pod hasłem "bezpieczeństwa" pole do nadużyć
Jak czytamy w uzasadnieniu zderzenie dwóch wartości konstytucyjnych (art. 45 ust. 1 Konstytucji RP) – jawności rozprawy i prawa do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki, nie pozostawia wątpliwości, której należy dać pierwszeństwo. - Są sprawy, które nie mogą lub nie powinny czekać na rozstrzygnięcie, i czasem jedynym sposobem na to jest procedowanie ich w trybie niejawnym, jeżeli oczywiście nie jest możliwe zastosowanie środków porozumiewania się na odległość sądu ze stronami, bo ten sposób przeprowadzania rozprawy ma absolutny priorytet. Strona ma możliwość skorzystania z łączy teleinformatycznych znajdujących się w siedzibie sądu, w którym przeprowadzana jest rozprawa, lub sądu, w którego obszarze właściwości zamieszkuje - wskazano.
Część prawników, głównie sędziowie, w tym rozwiązaniu większych zagrożeń nie dostrzega. - Dziwi mnie że powszechnie traktuje się posiedzenia online jako przeciwieństwo posiedzeń jawnych. I w obecnych i w projektowanych przepisach jest napisane, że zasadą jest posiedzenie online i, że polega ono na tym że uczestnicy nie muszą być w budynku sądu. Co to oznacza? Nie muszą równa się mogą ale nie muszą. Ale nadal mogą! Jest to moim zdaniem wyłącznie udogodnienie dla obywateli, bo jeśli wolą zostać w domu / kancelarii - mogą połączyć się przez internet, jeśli zaś wolą przyjść na salę - przychodzą na salę - mówi sędzia Michał Pałka z Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy.
Dodaje, że w praktyce: jedni przychodzą, inni łączą się online, jeszcze inni (jak to zawsze bywało) w ogóle rezygnują z udziału. - Nie jest nigdzie powiedziane, że przyjść na salę sądową nie wolno. To samo dotyczy publiczności, może ona przyjść na salę i obserwować posiedzenie odbywające się w formule online - dodaje.
Nieco inaczej patrzą na to pełnomocnicy. - Już obecnie obowiązująca regulacja, wynikająca z art. 15 zzs1 pkt 2 tarczy antykryzysowej, przewiduje uprawnienie sądu do zarządzenia posiedzenia niejawnego. Sąd może z niego skorzystać, jeżeli uzna rozpoznanie sprawy za konieczne, a przeprowadzenie rozprawy lub posiedzenia jawnego mogłoby wywołać nadmierne zagrożenie dla zdrowia osób w nich uczestniczących i nie można przeprowadzić ich na odległość z jednoczesnym bezpośrednim przekazem obrazu i dźwięku. Jednocześnie jednak przepis daje stronom możliwość sprzeciwienia się takiej decyzji i w ten sposób doprowadzenia do skierowania sprawy na rozprawę. Ta możliwość ma zniknąć - mówi adwokat Aleksandra Krawczyk, partner w Kancelarii Prawnej SDZLEGAL Schindhelm.
Czytaj w LEX: E-rozprawa i zmiany w sposobie procedowania w tarczy 3.0 >
I dodaje, że w projektowanych przepisach nie wskazano przyczyn, które miałyby uzasadniać przyjęcie, że przeprowadzenie rozprawy nie jest możliwe. - W szczególności nie ograniczono się tu do kwestii technicznych, co w rzeczywistości pozostawia decyzję w tym zakresie wyłącznie uznaniu sędziego. Nie dano też stronom jakiegokolwiek uprawnienia do zakwestionowania zarządzenia w tym przedmiocie. Niewątpliwie, stwarza to pole do nadużyć - dodaje.
Jawność to jawność, wynika z konstytucji
W tle są liczne zarządzania sądów dotyczące ograniczenia wstępu osób postronnych do budynku i na sale sądowe. Po wiosennym lockdownie rekomendowały to zresztą zgodnie - co praktycznie się nie zdarza - i Ministerstwo Sprawiedliwości, i stowarzyszenie Iustitia, tłumacząc względami bezpieczeństwa. Adwokat Kamila Kasprzak w opinii Stowarzyszenia Adwokackiego "Defensor Iuris" przypomina, że wyłączenie jawności rozprawy może nastąpić ze względu na moralność, bezpieczeństwo państwa i porządek publiczny oraz ze względu na ochronę życia prywatnego stron lub inny ważny interes prywatny.
- Wyróżnia się dwa aspekty jawności. Jawność wewnętrzna, wobec stron (uczestników) postępowania, polega na umożliwieniu im uczestnictwa we wszystkich posiedzeniach sądu, także niebędących rozprawą lub odbywających się przy drzwiach zamkniętych. Z tego punktu widzenia obowiązkiem sądu jest zawiadomienie uczestników o posiedzeniach i umożliwienie im wstępu na nie. Naruszenie jawności wewnętrznej może skutkować nawet nieważnością postępowania, gdyż jest traktowane jako pozbawienie strony możności obrony swych praw. Jawność zewnętrzna, to jawność postępowania wobec publiczności; oznacza ona otwarty wstęp posiedzenia jawne sądu - wskazuje.
Z kolei mecenas Krawczyk dodaje, że w żadnym razie nie przekonuje jej wyrażona w uzasadnieniu projektu ustawy opinia. - Nie może być tak, że przyspieszenie rozpoznania sprawy następuje z uszczerbkiem dla realizacji przez strony ich praw, w szczególności prawa do bycia wysłuchanym. Ma to szczególne znaczenie dla stron niezastępowanych przez adwokatów czy radców prawnych, które niejednokrotnie mają problemy z właściwym sformułowaniem swoich twierdzeń na piśmie. Co więcej, bezpośrednie prowadzenie przez sąd postępowania dowodowego, wbrew poglądowi wyrażonemu w uzasadnieniu projektu ustawy, ma istotne znaczenie nie tylko w procesach karnych, ale i w sprawach cywilnych - mówi.
I dodaje, że jakkolwiek przepisy dopuszczają obecnie nawet złożenie przez świadka zeznań na piśmie, to praktyka pokazuje, że takie zeznania w wielu przypadkach są kwestionowane przez drugą stronę procesu, co skutkuje koniecznością przesłuchania świadka na rozprawie.
Czytaj: Karne e-rozprawy możliwe, ale z ich realizacją nadal problemy>>
Prowizorki utrzymują się najdłużej
Zastrzeżenia w tym zakresie mają też Naczelna Rada Adwokacka i Krajowa Rada Radców Prawnych. Kwestia - jak wynika z naszych informacji, była też poruszana podczas niedawnego spotkania przedstawicieli tych samorządów z wiceminister sprawiedliwości Anną Dalkowską.
- W naszej ocenie zmiana dotycząca hierarchii posiedzeń sądowych w tym uznania za alternatywę do posiedzeń za pośrednictwem środków porozumiewania się na odległość posiedzeń niejawnych jest nieprzemyślanym rozwiązaniem, które może nie tylko ograniczać prawa stron do czynnego udziału w postępowaniach ich dotyczących, ale także paradoksalnie prowadzić do spadku tempa rozpoznawania spraw. A to dlatego, że w sprawach cywilnych zazwyczaj rozprawa ma na celu przeprowadzenie czynności procesowych z udziałem stron, świadków, biegłych. Nie da się przesłuchać świadka, czy nakłaniać stron do zawarcia ugody na posiedzeniu niejawnym - mówi adwokat Rafał Dębowski, sekretarz NRA.
Wskazuje, że nie wiadomo też na jak długo taki prowizoryczny stan miałby zostać wprowadzony. - Nie ma żadnej pewności jak długo będzie trwał stan epidemii, ale co ważniejsze, nie wiadomo jak długo będzie utrzymywany stan zagrożenia epidemicznego po ustaniu stanu epidemii. Możemy przypuszczać, że pewnie długo, a w myśl projektu proponowane zmiany mają obowiązywać jeszcze nawet rok po jego ustaniu. Naszym zdaniem to nie jest dobry dobry sposób na rozładowanie zatorów w sądach, bo odbywać się będzie kosztem prawa do sądu - mówi Dębowski.
Adwokatura ma zresztą w tym zakresie swój własny postulat. Uważa, że to posiedzenia niejawne powinny być wyjątkiem, w sytuacji gdy nie można przeprowadzić rozprawy online ani stacjonarnie, a stan sprawy to umożliwia - czyli innymi słowy jeśli dobro wymiaru sprawiedliwości nie wymaga rozprawy z udziałem stron.
- Rozumiem ideę przyspieszenia, ale nie można wylać dziecka z kąpielą i doprowadzić do sytuacji, w której obywatele nie będą mogli uczestniczyć we własnych sprawach. Jak wytłumaczyć klientowi, że sąd, do którego wniósł i opłacił pozew, rozstrzygnął jego sprawę i nawet go nie wysłuchał? To jest społecznie nieakceptowalne. Tak jak brak ochrony procesowej dla osób dotkniętych skutkami epidemii: chorych, zakażonych, odbywających przymusową kwarantannę - dodaje mecenas.
Czytaj: Sądy zmagają się z covid - mają pomóc e-rozprawy i e-doręczenia>>
Wyjątkowe instytucje wprowadzane tylnymi drzwiami
Sędzia Arkadiusz Krupa z Sądu Rejonowego w Łobzie zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Jeżeli tworzymy wyjątkowe instytucje to dlaczego nie wprowadziliśmy stanu wyjątkowego. Dla mnie jest to zmienianie prawa, zapisanego w ustawie zwanej kodeksem w sposób niezgodny z elementarnymi zasadami poprawności legislacyjnej, metodą "wrzutek legislacyjnych". Podobnie jak było ze zmianami w karze łącznej. Pandemia staje się pretekstem do tego by zmieniać sposoby postępowania sądu, nie zastanawiając się nad konsekwencjami takich rozwiązań dla samych sądów, jak i obywateli - mówi.
Czytaj w LEX: O możliwości wprowadzenia stanu nadzwyczajnego w kontekście epidemii koronawirusa >
Czytaj: Prof. Zoll: Ukryte zmiany w kodeksach karnych psują prawo>>
Przyznaje, że w przypadku postępowania cywilnego idea jest o tyle słuszna, że chodzi o odblokowanie wydziałów, które są obecnie zalewane sprawami i ułatwienie sędziom procedowania.
- Niemniej jednak trzeba się zastanowić czy i w jakim zakresie prawa stron zostaną naruszone, a druga kwestia - obawiam się, że postępowanie sądowe stanie się niedostępne dla zwykłego obywatela, szczególnie takiego pozbawionego pomocy prawnej. Jeśli pójdzie do sądu, to może coś powiedzieć i zostać wysłuchanym, oczywiście jeśli sąd wykaże się oczekiwaną empatią. Natomiast w sytuacji gdy nie będzie miał takiej możliwości, zostanie praktycznie pozbawiony prawa do sądu i w mojej ocenie to jest największy problem - wskazuje.
Czytaj w LEX: Niekonstytucyjna nowelizacja Kodeksu karnego w związku z epidemią COVID-19 >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.