"Jako starszy kolega pana sędziego, który pamięta tamte czasy, jako reprezentant środowiska sędziowskiego chciałem przeprosić wszystkie osoby, które poczuły się dotknięte porównaniem do okresu stalinowskiego" - oświadczył przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Antoni Górski. Jego zdaniem, takie porównanie było "niestosowne", ale nie uważa on, aby była to materia na postępowanie dyscyplinarne. "Są różne szkoły, ale ja uważam, że sędzia powinien się wypowiadać o sprawie tylko w wyroku, na sali sądowej - potem już nie" - dodał.
Przeciwnego zdania jest prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. "Wydany wyrok można komentować. Komentować może go także sędzia, który wyrok wydał" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami. Jak podkreślił, uzasadnienie wyroku powinno odnosić się do tego, co jest w aktach sprawy i zawierać zarówno motywy prawne, jak też publicystyczne. Rzepliński zastrzegł, że ma zbyt mało danych do oceny, czy uzasadnienie wyroku sędziego Tulei mieściło się w tych ramach.
O dopuszczalności słów Tulei, że ocena pracy organów ścigania "rodzi skojarzenia" z czasami stalinowskimi, przekonany jest b. prezes TK Jerzy Stępień. Za "nieporozumienie" uważa on postulaty wszczynania przeciw sędziemu postępowania dyscyplinarnego.
"Konwejer, na który składały się nocne przesłuchania, był w czasach stalinowskich bardzo skuteczną metodą wymuszania zeznań. Przywieźli nam go towarzysze radzieccy. Wiem o tym, bo badałem swego czasu akta procesu biskupa Czesława Kaczmarka" - dodał Stępień, nawiązując do pokazowego procesu kieleckiego biskupa przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. W 1953 r. oskarżonego o szpiegostwo duchownego skazano na 12 lat więzienia za kolaborację z Niemcami, usiłowanie obalenia ustroju PRL i propagandę na rzecz waszyngtońsko-watykańskich mocodawców. Biskup na skutek intensywnych przesłuchań w śledztwie przyznał się do zarzutów i odciął od Watykanu.
Jak mówił przewodniczący stowarzyszenia sędziów Iustitia Maciej Strączyński, trudno stawiać Tulei zarzut, że chciał uzasadnić wydany przez siebie wyrok w sposób zrozumiały. "Jeśli w aktach sprawy, w wystąpieniach końcowych stron, znalazły się powody, żeby mówić o czasach stalinowskich, to miał prawo tak powiedzieć" - uważa szef "Iustitii".
Rozmówcy PAP są zgodni co do tego, że sędzia powinien wygłaszać takie uzasadnienia wyroków, by kierować je nie tylko do prawników, ale w pierwszej kolejności do podsądnego, a także do opinii publicznej, aby wyrok był zrozumiały.
"Robili tak choćby sędzia Barbara Piwnik czy Andrzej Kryże, a także wielu innych. Ich uzasadnienia bywały mocne i odbijały się szerokim echem w opinii publicznej" - przypomniał sędzia i członek KRS Waldemar Żurek z Krakowa, rzecznik prasowy tamtejszego sądu okręgowego. Zarazem powiedział, że ma zasadę, iż sam nie komentuje jako rzecznik w rozmowie z dziennikarzami wyroków, które wcześniej sam wydał.
"Jest taka anegdota: sędzia ogłosił wyrok, mówił mądrze, a klient wychodzi z sali i pyta adwokata: panie mecenasie, to ja wygrałem, czy przegrałem?" - powiedział Żurek. (PAP)
wkt/ pz/ jbr/