O takiej decyzji Andrzeja Seremeta poinformował w środę jego rzecznik Mateusz Martyniuk. Jak powiedział, departament ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji PG po analizie akt śledztwa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie uznał, że decyzja krakowskiej prokuratury o umorzeniu śledztwa była przedwczesna i dlatego sprawa wróci do Krakowa, by została podjęta na nowo.
"Konieczna jest ponowna analiza przede wszystkim przepisów prawnych dotyczących czynności operacyjno-rozpoznawczych prowadzonych przez CBA, bo w ocenie PG istnieje możliwość odmiennej interpretacji tych przepisów, a mianowicie taka, która pozwoliłaby prokuratorom uznać za dowód wyniki niektórych czynności operacyjno-rozpoznawczych Biura" - wyjaśnił Martyniuk, odmawiając ujawnienia dalszych szczegółów. Przyznał, że nieprecyzyjna redakcja przepisów prawa w tej materii może budzić wątpliwości interpretacyjne. We wrześniu 2012 r. Prokuratura Apelacyjna w Krakowie umorzyła tajne śledztwo dotyczące domniemanej korupcji z lat 2008-2009 m.in. w wymiarze sprawiedliwości, którego podstawą były informacje zdobyte podczas działań operacyjnych CBA.
Podstawą umorzenia śledztwa było uznanie, że CBA zgromadziło materiał operacyjny bez podstawy prawnej i wbrew przepisom o CBA, a ówczesny szef Biura Mariusz Kamiński wyłudził zgodę na stosowanie podsłuchu na podstawie faktów niezgodnych z rzeczywistością. W toku śledztwa "nie zgromadzono materiałów uzasadniających podnoszenie zarzutów popełnienia przestępstw korupcyjnych wobec sędziów SN". Prokuratura stwierdziła też, że CBA wbrew przepisom przedłużało operację specjalną. Aktem oskarżenia skończył się jedynie wątek wrocławskiego prawnika, który przyznał się do powoływania się na wpływy i przyjmowania korzyści majątkowych.
W październiku 2012 r. w publikacji pt. "Seremet chroni kolegów przed prokuraturą" "Gazeta Polska" napisała, że "jedną z kluczowych postaci tej afery jest sędzia SN (...), dobry znajomy prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta". Gazeta podała nazwiska sędziów, którzy - według niej - byli przedmiotem operacji specjalnej CBA o kryptonimie "Alfa" oraz szczegóły sprawy. Z sędziami SN miał się kontaktować b. sędzia NSA i b. członek Krajowej Rady Sądownictwa. Pisano, że jeden z sędziów SN miał pomóc rozpracowywanemu przez CBA pośrednikowi w napisaniu pisma procesowego do SN, które inny sędzia SN - po kontakcie z tym pośrednikiem - przyjął potem do rozpoznania przez SN.
B. szef CBA Mariusz Kamiński (dziś poseł i wiceprezes PiS) zwrócił się do Seremeta o kontrolę zasadności umorzenia tego śledztwa. Z kolei aktualny szef Biura Paweł Wojtunik zaapelował do prokuratora generalnego o jego podjęcie.
Zainteresowani sędziowie SN złożyli oświadczenia zaprzeczające zarzutom opisanym w "GP". I prezes SN Stanisław Dąbrowski oraz szef i sędziowie Izby Cywilnej SN wyrazili "oburzenie oraz zdecydowany protest przeciwko bezpodstawnemu pomawianiu" sędziów SN o działania korupcyjne i zachowania niezgodne z etyką sędziowską. Dodali, że "zawarte w doniesieniach prasowych spekulacje, pełne sprzeczności i niedomówień, nieprawdziwe i niemające pokrycia w faktach, w sposób niedopuszczalny podważają autorytet sędziów i zaufanie do najwyższego organu wymiaru sprawiedliwości w Polsce".
I prezes SN mówił, że taka pomoc sędziego SN, o jakiej piszą media, byłaby "naganna i uzasadniałaby ściganie dyscyplinarne". Jednocześnie Dąbrowski mówił, że "jak dotąd nie ma żadnych materiałów pozwalających rzucać cień podejrzenia na nieskazitelność charakteru któregokolwiek z sędziów SN". Jak dodał, sprawa wynikła z tego, że "pewien pan przegrał sprawę w SN i poszedł do CBA zawiadamiając, że dał łapówkę osobie lub osobom podającym się za pośredników w kontaktach z sędziami, a mimo to przegrał sprawę". "To nie daje żadnych podstaw do sugerowania korupcji w SN" - podkreślił.
Dąbrowski wystąpił do prokuratury o informacje, czy CBA zebrało dowody świadczące o nieprawidłowościach w SN - a jeżeli tak - jakie to były materiały. Prokuratura w Krakowie odmówiła mu przekazania informacji w zakresie "przedmiotu działań operacyjnych i poczynionych ustaleń". Prokurator podkreślił, iż śledztwo prowadzono nie w sprawie korupcji w SN, ale powoływania się przez inne osoby na wpływy w SN.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo dotyczące możliwego przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA podczas tej operacji. Z kolei prokuratura w Poznaniu miała się zająć przeciekiem do "GP" z umorzonego krakowskiego śledztwa.