Chodzi o art. 39 o zmianie specustawy z 2 marca o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, Dz. U. z 2020 r., który z kolei zmienia treść artykułu 19 ust. 1 ustawy o Służbie Więziennej, przyznając jej prawo do stosowania broni umożliwiającej obezwładnianie osób za pomocą energii elektrycznej -  paralizatorów typu taser. 
Funkcjonariusze Służby Więziennej mogą jej używać w przypadkach określonych w art. 11 pkt 1–6, 8, 9 i 11–14 ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej, czyli m.in.:

  • do wyegzekwowania zachowania zgodnie z wydanym poleceniem,
  • do pokonania oporu – biernego i czynnego,
  • do przeciwdziałania autoagresji,
  • do ochrony i przeciwdziałania naruszeniu porządku lub bezpieczeństwa publicznego;
  • do przeciwdziałania niszczeniu mienia;
  • do zapewnienia bezpieczeństwa konwoju lub doprowadzenia; 


O takim rozwiązaniu Prawo.pl pisało w połowie kwietnia. Adwokat Anna Kątnik-Mania, wiceprezes Stowarzyszenia Adwokackiego Defensor Iuris wskazywała wówczas, że w jej ocenie doszło do "wrzutki", bo przepis jest tak skonstruowany, że dla przeciętnego czytelnika zmiana może być niedostrzegalna. 

Czytaj: Więzienia w czasie epidemii - problem z testami, zakazami, brakiem informacji>>

Po pierwsze procedowanie

Eksperci Rzecznika Praw Obywatelskich z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur mają wątpliwości m.in. do sposobu procedowania nad tą zmianą. Jak podkreślają zmiana przepisów i przyznanie funkcjonariuszom Służby Więziennej dodatkowego środka przymusu bezpośredniego odbyło się bez właściwej merytorycznej debaty z udziałem ekspertów, w tym Służby Więziennej, środowiska akademickiego i organizacji pozarządowych. 

- Nie odbyły się też szersze konsultacje społeczne, które pozwoliłyby na refleksję w zakresie problemów pojawiających się w jednostkach penitencjarnych i wypracowanie optymalnych rozwiązań, zgodnych z prawami człowieka. Zmiana przepisów niewiele ma wspólnego z samym celem ustawy, a więc prewencją i zwalczaniem COVID-19 oraz reagowaniem na sytuacje wywołane chorobą koronawirusową - wskazuje w swojej analizie Rafał Kulas, specjalista KMPT. 

Wskazuje przy tym na uzasadnienie rządowego projektu ustawy, z którego wynikało, że takie uprawnienie „wprowadzane jest jako rozwiązanie o charakterze stałym, może mieć jednak szczególne znaczenie w kontekście zagrożenia epidemicznego", "w przypadku konieczności wykonania zadań służbowych w zmniejszonej obsadzie kadrowej”. 

Czytaj: Dozór elektroniczny, sam wymiar kary nie wystarczy>>

Zbyt wiele możliwość użycia paralizatora

Eksperci wskazują również, że katalog sytuacji, w której funkcjonariusz może użyć broni jest niezwykle szeroki. Szerszy - jak oceniają - niż użycie tej broni przez funkcjonariuszy Policji.

- Ustawa określa bardzo ogólne przesłanki zastosowania broni elektrycznej przez personel penitencjarny. W zasadzie funkcjonariusz może użyć broni w dowolnym momencie, np. w przypadku biernego oporu osadzonego, próby samookaleczenia, niszczenia mienia, odmowy wykonania polecenia, konieczności zatrzymania więźnia. Istnieje więc olbrzymie ryzyko nadużywania tego typu broni, które może wręcz przybrać formę tortur i aktów okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania oraz karania - wskazuje Rafał Kulas. 

I dodaje, że użycie paralizatora w sposób krótkotrwały, mogą utrudnić lub wręcz uniemożliwić warunki więzienne, dynamika niebezpiecznych sytuacji i stres.  - Ustawa pozwala na stosowanie broni elektrycznej także do pokonania biernego oporu, stoi tym samym w oczywistej sprzeczności z zasadami używania przedmiotów przeznaczonych do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej, określonych w art. 25 ustawy. Wyłączają one bowiem możliwość użycia takiego środka przymusu, w celu pokonania biernego oporu - wskazuje. 

 

Nie wiadomo dla kogo paralizator

Kolejne wątpliwości przedstawicieli RPO dotyczą faktu, że ustawa nie określa, która grupa funkcjonariuszy Służby Więziennej zostanie zaopatrzona w broń elektryczną. Czy będą to wyłącznie funkcjonariusze Grupy Interwencyjnej Służby Więziennej (GISW), czy też wybrani funkcjonariusze działu ochrony jednostek penitencjarnych. 

Na podstawie przepisów - jak wskazują - paralizatory mogą też otrzymać funkcjonariusze tzw. pierwszej linii, mający najczęstszy kontakt z osadzonymi (np. oddziałowi), jak również funkcjonariusze ochraniający szpitale więzienne, w tym pełniący służbę na więziennych oddziałach psychiatrycznych. - Stosowanie broni elektrycznej wobec pacjentów przebywających na oddziałach więziennej służby zdrowia może być nie tylko niebezpieczne, ale może mieć również wpływ na relacje pomiędzy pacjentem, a personelem medycznym, co ma wpływ na jakość i efektywność leczenia - wskazują. 

Na ten problem zwracali uwagę też prawnicy, podnosząc że w warunkach więziennych trudno stwierdzić czy osadzeni nie cierpią na "ukryte" choroby, które mogą stanowić dla nich śmiertelne zagrożenie w sytuacji użycia paralizatora. Takiej osobie trudno też będzie - podnosili - udzielić szybko pierwszej pomocy.