Na liście mediatorów w Sądzie Okręgowym w Warszawie jest już - jak wskazują rozmówcy Prawo.pl - ponad pół tysiąca osób. Problemem nie jest jednak ich liczba ale to, że nie wszyscy wykonują ten zawód - są tacy, którzy dotąd nie praktykowali lub mało praktykowali, albo ci, którzy swoją wiedzę dokumentują szkoleniami np. z... negocjacji.  

Ministerstwo Sprawiedliwości dostrzega problem i planuje uporządkowanie sądowych list. Lekiem ma być Krajowy Rejestr Mediatorów, który ma zastąpić obecne listy. Tyle że, horyzont projektu to 2023 rok, a pytanie jak szybko przebiegnie ścieżka legislacyjna.
- Listy to jedyne co mamy i będziemy mieć przez najbliższe lata. Od zaufania do nich zależy jak chętnie sędziowie będą kierować sprawy do mediacji i jak często strony będą się na te mediacje godzić - mówi Jakub Świtluk, zawodowy mediator, trener i wykładowca mediacji.
- Połowa 2023 roku to jednak perspektywa dość odległa i należy zadać sobie pytanie, czy dla bezpieczeństwa prowadzonych mediacji nie powinno się już teraz uregulować funkcjonowania mediatorów i podjąć próby ujednolicenia standardu dla szkoleń, w tym wprowadzenia obowiązku doszkalania i dania szerszych możliwości choćby prezesom sądów okręgowych lub sędziom koordynatorom ds. mediacji w zakresie weryfikacji wykonywania tych obowiązków - dodaje Zbigniew Bakalarczyk, adwokat i mediator. 

Czytaj: Romanowski: Zmieniamy prawo rodzinne, by chronić dzieci i usprawnić postępowania>>

Rejestr widmo i szum informacyjny 

Rozmówcy Prawo.pl zaniepokojeni są nie tylko perspektywą czasową powstania KRM - ich wątpliwości budzi też sposób prac nad projektem. 

- Rozpoczęto je od wybrania partnerów i zabudżetowania środków. W mojej ocenie to trochę tak, jakby budowę domu zacząć od dymu z komina. Bo określono jakie mają być szkolenia, kto je zorganizuje, ile osób weźmie w nich udział, ale nie wiadomo, jaki mają dać efekt. Trwa dopiero badanie potrzeb edukacyjnych, nie ustalono jak KRM ma wyglądać, jakie informacje zawierać, a zwłaszcza jakich kompetencji od mediatorów wymagać - dodaje Świtluk. 

Zobacz procedurę w LEX: Skierowanie stron do mediacji na wniosek stron >

Wizja jednego rejestru wpędziła zresztą część mediatorów w popłoch, bo zrodziło się pytanie na jakich zasadach będą przepisywani z aktualnych list. - Wielu z nas obawiało się, czy zachowa status mediatora z oficjalnego (tak lub inaczej nazwanego) spisu, ewentualnie pod jakimi warunkami, czy też będzie się musiało od nowa o takowy starać. Ministerstwo Sprawiedliwości zapewniło o „ochronie praw nabytych”. To część mediatorów uspokoiło, ale inni dostrzegli nowy problem - dodaje Świtluk. 

Czytaj w LEX: Mediacje i postępowanie ugodowe w sprawach cywilnych i gospodarczych >

Dlaczego? Bo - jak wskazują  -  transfer z list do rejestru, bez weryfikacji spełnienia kryteriów, które - jak mają nadzieję - zostaną w projekcie określone, to ryzyko przepisania obecnego bałaganu do nowej tabelki. 

Zobacz procedurę w LEX: Skierowanie stron do mediacji z urzędu >

- Nieznane są do tej pory zasady wpisu do KRM. Jak się wydaje zgodnie z założeniami, instytucje, które wspólnie realizują projekt z Ministerstwem Sprawiedliwości, mają prowadzić szkolenia, których efektem będzie walidacja i certyfikacja umiejętności mediacyjnych we wpisanych do ZRK (Zintegrowanego Rejestru Kwalifikacji) kwalifikacjach - dodaje mecenas Bakalarczyk. I powołuje się na zapewnienia resortu, że mediatorzy wpisani na dotychczasowe listy prowadzone przez prezesa SO, mają być wpisywani i do KRM, bez potrzeby certyfikacji.  - Z uwagi na fakt, iż na listach mediatorów znajduje się wiele osób, które nie prowadzą faktycznie mediacji i/lub nie wykonują już tego zawodu konieczne byłoby przeprowadzenie weryfikacji choćby w tym zakresie, zanim „automatycznie” nastąpi przeniesienie list do krajowego rejestru mediatorów (jeśli taki automatyzm znajdzie w ogóle zastosowanie) - dodaje. 

Czytaj: Najpierw rozmowa, potem rozstanie - MS chce utemperować polskie rozwody>>

Mediator dobrze wygląda w CV

Także adwokat Cezary Rogula, wiceprezes Centrum Mediacji przy Naczelnej Radzie Adwokackiej przyznaje, że wymogi które są obecnie wskazywane dla kandydatów na mediatorów, nawet tych stałych, są niedoprecyzowane i mówiąc wprost - dość niskie. - Dlatego Krajowy Rejestr Mediatorów ma służyć temu, aby dookreślić kompetencje i żeby listy były bardziej funkcjonalne niż obecnie - mówi. Dodaje, że nie chodzi przy tym o to, by na listach mediatorów została garstka osób. - Bo to byłoby wylanie dziecka z kąpielą. Nawet jeśli ktoś nie praktykuje mediacji na co dzień, to nie znaczy, że nie ma kompetencji w zakresie bycia mediatorem. Cały czas funkcjonują dotychczasowe standardy w zakresie szkoleń Społecznej Rady ds. Alternatywnych Metod Rozwiązywania Sporów przy Ministrze Sprawiedliwości i mediator te główne umiejętności powinien posiadać - dodaje mec. Rogula.

Zobacz procedurę w LEX: Skierowanie stron do mediacji w sprawach o rozwód i separację >

Jak zaznacza, prawdą jest, że na tych obecnych listach, zwłaszcza tzw. „listach społecznych”, czyli tych zgłaszanych przez poszczególne organizacje, jest trochę bałaganu. - List jest dużo, mediatorów wpisanych na nie - również. Być może powinny być podjęte jakieś działania, by to uporządkować. Ale trzeba też pamiętać o tym, że żadnej organizacji nie można ograniczać praw - mówi wiceprezes.

Czytaj w LEX: Wspieranie polubownych metod rozwiązywania sporów >

 

Cena promocyjna: 88 zł

|

Cena regularna: 110 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Mediator Jakub Świtluk dodaje, że obecny system nie działa efektywnie i to m.in. skutek tego, jak rozwijała się w Polsce mediacja.
- Początkowo jej standardy, szkolenia mediatorów były określane przez organizacje pozarządowe. Niektóre z nich zajmowały się wyłącznie mediacją, miały system szkoleń od ogólnych, po specjalistyczne, w odpowiednim wymiarze czasowym, uzupełnionych przez praktyczne staże mediacyjne. Dla innych mediacja była dodatkową działalnością, traktowaną powierzchownie. Istniejący bałagan zauważył także ustawodawca i w 2015 roku, w ramach dużej nowelizacji procedury cywilnej, celem wsparcia polubownych metod rozwiązywania sporów, wprowadzono listy stałych mediatorów, prowadzone przez prezesów sądów okręgowych - precyzuje. 

Czytaj w LEX: Mediacja w erze Covid-19 (koronawirusa) >

Mediatorzy są wpisywani na nie decyzją administracyjną prezesa odpowiedniego sądu okręgowego, tyle że - jak wskazują rozmówcy Prawo.pl - podstawą jest rozporządzenie w sprawie stałych mediatorów, w którym wskazano jedynie przykładowo dokumenty, które mediator musi złożyć przy wniosku o wpis na listę - dyplomy, rekomendacje organizacji, np. publikacje o mediacji. - Nie ma żadnego konkretnego progu edukacji i praktyki. W efekcie wpis łatwo uzyskać, choćby po przypadkowym kursie miernej jakości, bez szczególnej chęci wykonywania zawodu. Dla adeptów niektórych zawodów może to być dodatkowy punkt w CV, marketingowy efekt kojarzenia nazwiska z instytucją sądu okręgowego. Trudno zresztą winić takie osoby, skoro korzystają z możliwości, jakie dają przepisy- dodaje Świtluk. 

Czytaj w LEX: Mediacja i inne sposoby polubownego rozwiązywania sporów w zamówieniach publicznych >

 

Jaki mediator, taka mediacja

Źle działający system powoduje, że brakuje zaufania do mediatorów. Mecenas Bakalarczyk podnosi konieczność doregulowania wymagań wobec mediatorów, w szczególności poprzez jasne określenie jakie szkolenia powinny ukończyć osoby wpisane na listę stałych mediatorów i w jaki sposób powinny podnosić swoje kwalifikacje, a także kto i na jakich zasadach miałby ten obowiązek doszkalania kontrolować.
- Konieczne jest wprowadzenie zasad certyfikacji ośrodków szkoleniowych dla mediatorów i ujednolicenie minimalnych wymagań stawianych samym ośrodkom (np. w zakresie kadry), jak i programu szkoleń. Konieczne jest aby szkolenia odbywały się zgodnie ze standardami i kształtowały kompetencje, a nie ograniczały się tylko do wykładów i przekazywania wiedzy - dodaje. 

Zobacz procedurę w LEX: Skierowanie uczestników do mediacji w postępowaniu nieprocesowym w sprawach rodzinnych oraz sprawach opiekuńczych >

Jakub Świtluk, wraz z m.in. Januszem Kaźmierczakiem z Fundacji Pracownia Dialogu, zainicjował konsultacje środowiskowe w tym zakresie, a efektem był apel z propozycjami przesłany m.in. do resortu sprawiedliwości, pod którym podpisały się władze kilku stowarzyszeń mediatorów oraz m.in. sieci ośrodków mediacyjnych korporacji prawniczych. Proponują, by dla wpisu do KRM wymagane było konkretne przygotowanie teoretyczne, ale i praktyka oraz przynajmniej jedna specjalizacja, np. według tradycyjnego podziału na mediacje cywilne, gospodarcze, rodzinne, pracy itd. Zarówno pierwsza, jak i każda kolejna specjalizacja, wymagałaby też dodatkowej, edukacji w granicach 20-40 godzin. 

- Zatem zakres czasowy minimalnej edukacji mediatora byłby zbliżony do studiów podyplomowych. Chcielibyśmy oczywiście zadbać również o jej poziom. Dziś, choć jest i wiele dobrych przykładów, jakość niektórych szkoleń i studiów pozostaje dość dyskusyjna. Mediacji podejmuje się uczyć – często w formie wykładu online – np. prawnik czy psycholog, który nigdy nie mediował lub sam dopiero ukończył lepszy czy gorszy kurs. Stąd postulat, aby określić minimalny udział w szkoleniu ćwiczeń praktycznych, a przede wszystkim - aby prowadzący byli praktykami, mogącymi wykazać konkretne doświadczenie mediacyjne i szkoleniowe - wskazuje. 

Czytaj: Długie procesy? MS chce przymusowej mediacji, a adwokatura kar za niezasadne posłanie klienta do sądu>>

Jak się sprawdzić, skoro sąd nie wyznacza? 

Z kolei mecenas Rogula podkreśla, że głównym problem nie są szkolenia. - Zacznijmy od tego, że szkolenia podstawowe z zakresu mediacji nie dotyczą tylko i wyłącznie jednego rodzaju mediacji, ale obejmują mediacje cywilne, rodzinne, gospodarcze i niejednokrotnie także mediacje karne czy administracyjne. Być może trzeba ten system zmodyfikować, by szkolenie podstawowe stanowiło jądro wiedzy mediacyjnej o narzędziach wykorzystywanych we wszystkich rodzajach mediacji i by wiedzę tę uzupełniały następnie szkolenia specjalistyczne - mówi. I dodaje jeśli chodzi o wymiar godzinowy powinno się zachować umiar, choć uwzględniając trendy, które są np. w innych państwach UE, gdzie raczej odchodzi się od 40-godzinnego szkolenia, na rzecz 80 czy nawet 120 godzin.

Dodaje, że problemem, który wielu mediatorów zgłasza, jest natomiast kwestia ich wyznaczania. 

- Są oczywiście listy, ale zdarza się, że w pierwszym etapie kariery mediacyjnej mediator rzadko jest wyznaczany, przede wszystkim patrzy na spory mediacyjne i czeka na skierowanie go do mediacji. A to wynika z opasłości tych list i tego, że mediacji w skali kraju nie ma aż tak wielu. Skutkiem jest to, że na listach są mediatorzy, ale nie mają praktyki, bo nie zostali wyznaczeni przez sąd - mówi mecenas.