Pełnomocnicy wskazują, że traktowanie stron procesu i kultura w czasie rozpraw często pozostawiają wiele do życzenia. Wskazują, że sędziowie potrafią arogancko odnosić się od świadków i ofiar przestępstw, zwłaszcza osób niewykształconych. Nie wyjaśniają im czynności procesowych. Opisywaliśmy kilka lat temu sprawę dyscyplinarną sędziego, który do pokrzywdzonej, maltretowanej przez męża kobiety powiedział: "Nie dziwię się mężowi".

 

Nie drażnić sądu

Jedna z kancelarii w zachodniej Polsce prowadziła sprawę spadkową. Pełnomocnik nie zauważył, że zmieniły się przepisy proceduralne, źle przedstawił tezę dowodową, nie do końca odpowiadającą treści zmodyfikowanych przepisów kodeksu postępowania cywilnego. Sędzia oddalił wnioski zawierające tezę sformułowaną przez pełnomocnika, dopuścił wnioski, zgodne z nową procedurą, a następnie przez pół godziny rugał adwokata przy klientach.

Zdarza się, że pełnomocnicy drażnią sąd. Na przykład w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego długoletni sędzia zwrócił uwagę adwokatowi, że jest niedopięty, to znaczy żabot togi wisi niechlujnie, a guziki togi są rozpięte. I tu akurat sąd miał rację, bo występować w imieniu klienta trzeba schludnie.

Kultura sędziów jest najniższa w sądach rejonowych – przyznają obrońcy i pełnomocnicy stron.
– Im wyższej, tym jest przyjemniej, ale zależy to przede wszystkim od człowieka, wiek sędziego raczej nie ma znaczenia. Na przykład w Sądzie Okręgowym w Warszawie orzeka sędzia Stanisław Zdun, postać kontrowersyjna, bo zajmuje stanowisko wiceprzewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa. I jest to ostoja spokoju, bardzo kulturalny i wyważony sędzia – stwierdza Wojciech Korpetta, adwokat specjalizujący się w problematyce karnej.  – Wchodzi się na salę i nie ma żadnej presji, rozprawa prowadzona jest z uśmiechem, spokojnie, kulturalnie - opowiada.
Dodaje, że zdarzają się sędziowie karni mniej empatyczni, wręcz – bardzo nerwowi, mówiąc delikatnie. Jeden z sędziów, który orzeka w jego sprawach wprowadza, jak mówi,  "terror na sali sądowej", ciężko się z nim współpracuje, bo jest „zautomatyzowany”, nie da się z nim porozmawiać, procesy załatwia ekspresowo i wydaje surowe wyroki – żali się adwokat.  Czy to ma jakikolwiek związek z autorytetem sądu? – pyta retorycznie. – Moim zdaniem nie ma - kwituje.

 

Groźby i użycie młotka

- Niedawno zdarzyło mi się pierwszy raz w 40-letniej praktyce, że młody sędzia zagroził mi usunięciem z sali – opowiada radca prawny Jerzy Woźnica, prowadzący indywidualna kancelarię w Warszawie. – Gdyby to uczynił, to pozbawiłby strony prawa do sądu, bo byłem jedynym pełnomocnikiem w sprawie. Nawet byłem ciekawy w jaki sposób wykonałby swoją groźbę.

- Miałem też sytuację, że młoda sędzia w rejonie używała młotka. Waliła nim, aby - jak przypuszczam - przerwać moją wypowiedź – czyli uciszyć mnie. To jest cecha niedoświadczonych sędziów, bo przecież podstawową umiejętnością sędziego jest panowanie nad salą sądową.

Czasami adwokat czy radca prawny powie istotne słowo na zasadzie szybkiej riposty, ale nie jest to podstawa do używania młotka i stosowania uwag, nie mających pokrycia w procedurze – mówi radca Jerzy Woźnica.

 

Sąd to nie salon SPA

Dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury prof. Piotr Girdwoyń też spotkał się z różnymi reakcjami sędziów, ale przyznaje, że „sąd czy prokuratura to nie jest salon SPA czy klub wellness”:

–  W ubiegłym roku podczas spotkania z prezesami sądów apelacyjnych i okręgowych mówiłem, że chcielibyśmy w Szkole w większym zakresie kształcić naszych absolwentów w taki sposób, żeby mieli oni także miękkie kompetencje – opowiada. - Argumentowałem, że są one niezbędne w dzisiejszym życiu, że nie chodzi tylko o znajomość przepisów, ale także o to, żeby się umiejętnie komunikować ze stronami, ze świadkami, z zespołem sekretariatu, pracownikami administracyjnymi. Część uczestników tej narady przyjęła to z uznaniem i akceptacją, przyznając, że to jest potrzebne w pracy sędziego. Natomiast była też część prezesów, której pogląd zilustrowała jedna z wypowiedzi: niepotrzebne mi są żadne umiejętności miękkie, bo ja ze stronami komunikuję się poprzez orzeczenia - opowiada prof. Girdwoyń.

 

Zmiana programów nauczania

Prof. Girdwoyń dodaje, że Szkoła pracuje nad zmianą programu nauczania, aby w szerszym zakresie objął umiejętności miękkie. - Chcielibyśmy, żeby nauki takich umiejętności było więcej, zarówno w ramach aplikacji, jak i w szkoleniu ustawicznym dla sędziów. To jest potrzebne ze względu na zmiany zachodzące generalnie wśród ludzi, bo przecież w młodym pokoleniu, w generacji Z, ludzie w ogóle inaczej się komunikują – uzasadnia dyrektor.

Problem z kulturą na sali rozpraw i w gabinetach przesłuchań dotyczy także prokuratorów. Podczas konferencji odbywającej się na Uniwersytecie Warszawskim 21 marca br. poświęconej reformie prokuratury padło pytanie, czy w KSSP jest nauka umiejętności miękkich i czy to jest na egzaminie końcowym. Odpowiedziała na nie dr Małgorzata Szeroczyńska, z-ca prokuratora okręgowego w Warszawie i członek Rady Programowej KSSP:

- Zajęcia z etyki, psychologii itp. są w trakcie szkolenia, ale na egzaminach są tylko pytania dotyczące prawa.
Przyznała, że powinno się na to kłaść większy nacisk, a przejawem tego powinno być umieszczanie wśród pytań egzaminacyjnych tych dotyczących umiejętności miękkich. -  Będziemy dążyć do zmian w programie kształcenia i dokształcania sędziów i prokuratorów, bo według mnie nie wystarczy jednorazowe przekazanie takiej wiedzy, ale te umiejętności trzeba doskonalić w sposób stały. Aplikanci KSSP przez cały czas nauki muszą mieć takie zajęcia, a potem trzeba to uzupełniać w kształceniu ustawicznym i ćwiczyć w praktyce – powiedziała dr Szeroczyńska.

 

Cena promocyjna: 76.49 zł

|

Cena regularna: 85 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 63.75 zł