Od dwóch dni trwa gorączkowe analizowanie przez prawników skutków kontrasygnaty premiera Donalda Tuska pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy o powołaniu na przewodniczącego Zgromadzenia Sędziów Izby Cywilnej SN sędziego Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego. Problem tkwi w tym, że sędzia jest tzw. neo-sędzią, czyli w jego powołaniu uczestniczyła KRS ukształtowana na podstawie noweli z grudnia 2017 r. Chodzi o jej skład - 15 członków/sędziów wybieranych jest przez Sejm, a nie przez sędziów. W efekcie orzecznictwo SN, ale też trybunałów europejskich wskazuje, że tzw. neo-KRS nie jest niezależna od ewentualnych nacisków politycznych.  

Tymczasem w SN od dłuższego czasu trwa batalia między tzw. nowymi i starymi sędziami. Teraz dodatkowo kończą się kadencje dotychczasowych prezesów Izb, m.in. Izby Cywilnej. Decyzja prezydenta o wyznaczeniu przewodniczącego Zgromadzenia Sędziów Izby Cywilnej wiąże się z tym, że zgromadzenie to ma wskazać kandydatów na prezesa Izby. Zgodnie z przepisami zgromadzeniu przewodniczyłaby obecna prezes prof. Joanna Misztal-Konecka, ale sama kandyduje w wyborach. Dlatego w procedurę - jak regulują to przepisy ustawy o SN - włączył się prezydent, a jego postanowienie musiało być, zgodnie z art. art. 144 par. 2 Konstytucji RP, kontrasygnowane przez premiera. To z kolei praktycznie przypieczętowuje, że nowym prezesem Izby Cywilnej SN będzie również tzw. neo-sędzia - prawdopodobnie właśnie prof. Misztal-Konecka. I na tym etapie, powołania prezesa izby SN, prezydentowi kontrasygnata premiera nie będzie już potrzebna.

Czytaj: Wybór prezesa Izby Cywilnej SN - neo-sędzia na czele zgromadzenia z kontrasygnatą premiera >>

Premier mówi o błędzie, prawnicy o cofnięciu podpisu

Do sprawy krytycznie odniosło się środowisko prawnicze. Wskazywano nawet, że taka kontrasygnata może skutkować legitymizacją tzw. neo-sędziów, a rozwiązanie kwestii neo-KRS i uregulowanie ich statusu jest jednym z założeń przywracania praworządności. Do sprawy odniosło się osiem stowarzyszeń: Stowarzyszenie Sędziów Polskich "IUSTITIA", Forum Współpracy Sędziów Ogólnopolskie Stowarzyszenie Sędziów Sądów Administracyjnych, Rada Ławnicza Sądu Najwyższego, Stowarzyszenie Prokuratorów "LEX SUPER OMNIA", Stowarzyszenie Sędziów "THEMIS", Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych "PRO FAMILIA", Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce. Wskazały, że udzielona przez premiera kontrasygnata dla nominowania neo-sędziego na przewodniczącego zgromadzenia Izby w SN pogłębia chaos prawny i utrudnia przywrócenie państwa prawa. - Kontrasygnata oznacza przejęcie odpowiedzialności przez Prezesa Rady Ministrów. Żaden cel polityczny nie może uzasadniać przejęcia odpowiedzialności za złamanie standardów konstytucyjnych i europejskich. Oświadczamy, że jesteśmy tą decyzją Premiera głęboko poruszeni i rozczarowani - piszą sędziowie. I dodają, że będą nadal robić, co w ich mocy, aby stać na straży praw Polek i Polaków. - Jednak odbudowa państwa prawa, bez współdziałania władzy wykonawczej i ustawodawczej z władzą sądowniczą, będzie trudna i długotrwała. Społeczeństwo oczekuje nowych standardów działania polityków. Potrzeba dialogu i przejrzystości kluczowych decyzji dotyczących sądownictwa - podsumowują.

Sam premier odniósł się do sprawy po kilkunastu godzinach i wskazał, że był to efekt błędu urzędniczego. — Jak państwo się orientujecie, zadaniem premiera jest podpisywanie setek dokumentów. Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji dla neo-sędziego przez prezydenta — wyjaśniał. Dodał, że doszło do sytuacji, do której nie powinno dojść. - Paradoks polega na tym, że minister [Maciej] Berek, który przygotowywał te dokumenty do podpisania, jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem — zapewniał dodając, że rząd z nim jest rządem dużo lepszym, niż bez niego.

Zaraz po konferencji premiera, na portalach społecznościowych, zaczęły pojawiać się głosy, że błąd można spróbować naprawić, sięgając np. po instytucje wady oświadczenia woli, którą reguluje dział IV kodeksu cywilnego. I tak zgodnie z art. 84 par. 1 w razie błędu co do treści czynności prawnej, można uchylić się od skutków prawnych swego oświadczenia woli. Jeżeli jednak oświadczenie woli było złożone innej osobie, uchylenie się od jego skutków prawnych dopuszczalne jest tylko wtedy, gdy błąd został wywołany przez tę osobę, chociażby bez jej winy, albo gdy wiedziała ona o błędzie lub mogła z łatwością błąd zauważyć; ograniczenie to nie dotyczy czynności prawnej nieodpłatnej. Par. 2 mówi z kolei, że można powoływać się tylko na błąd uzasadniający przypuszczenie, że gdyby składający oświadczenie woli nie działał pod wpływem błędu i oceniał sprawę rozsądnie, nie złożyłby oświadczenia tej treści (błąd istotny).

Czytaj: Neo-sędzia prezesem Izby Cywilnej? Kontrasygnata premiera uprościła sprawę >>

Na straży kontrasygnaty Konstytucja

Tyle że kontrasygnatę chroni sama Konstytucja. - Wada oświadczenia woli jest to instytucja prawa cywilnego, natomiast kontrasygnata jest instytucją prawa konstytucyjnego i te dwie gałęzie prawa się nawzajem nie przenikają - mówi prof. dr hab. Marek Chmaj (Kancelaria Chmaj i Partnerzy spółka partnerska). I dodaje, że nie ma możliwości wycofania się kontrasygnaty. - Skoro premier podpisał akt prezydenta, to wziął na siebie odpowiedzialność za ten akt, ja nie znam sytuacji, w której można by się wycofać z udzielonej już kontrasygnaty. Przepisy w procedurze konstytucyjnej nie przewidują takiego postępowania, a stosowanie tutaj regulacji prawa cywilnego typu błąd, groźba itd. nie ma sensu - dodaje.

Przypomina, że z oświadczenia premiera wynika, że jednorazowa kontrasygnata aktu prezydenta nie legitymizuje neo-sędziów - dodaje profesor Chmaj.
Nie uważa też, by dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzanie procedury, która umożliwiałaby wycofanie się z kontrasygnaty. - Postanowienie prezydenta wchodzi w życie - oczywiście jeśli nie chodzi o uprawnienie osobiste, zwolnione z obowiązku kontrasygnaty - po kontrasygnacie premiera. Gdyby była procedura umożliwiająca wycofanie kontrasygnaty, to by oznaczało, że akt prezydenta może być wycofany na każdym etapie, a to by spowodowało chaos - zaznacza.   

- W przypadku błędów urzędniczych nie ma możliwości przeniesienia mechanizmów prawa prywatnego, jak wada oświadczenia woli, na grunt prawa administracyjnego - mówi serwisowi Prawo.pl dr hab. Grzegorz Krawiec, profesor Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. - Nie ma więc możliwości wycofania kontrasygnaty, nawet gdy dokument premier faktycznie podpisał w wyniku błędu - podkreśla.

Jak wskazuje, możliwe byłoby jedynie rozważenie konsekwencji wobec ministra, czyli zastosowania przepisów o odpowiedzialności urzędnika za rażące naruszenia prawa. - Jednak w tym przypadku, moim zdaniem, zupełnie nie ma ku temu przesłanek - dodaje prof. Krawiec.