- Jeśli nauczyciele nie będą objęci podwyżkami, będziemy się domagać, aby rząd takie stanowisko przedstawił jeszcze przed czerwcem. Tym bardziej że co roku w tym miesiącu są prezentowane makrowskaźniki do budżetu na kolejny rok. - mówi Broniarz W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". Tłumaczy także, że odłożenie dyskusji o podwyżkach na rok wyborczy nie było zamierzone.
- Zwracam uwagę na to, że podwyżki w 2009, 2010 i 2011 r. były nieśmiałą próbą naprawiania zapaści finansowej, która powstała w latach 2004–2009. Przez cały ten czas nauczyciele klepali biedę, bo ostatnia podwyżka była za rządów Leszka Millera. - podkreśla.
Podwyżki dla nauczycieli będą negocjowane w marcu>>
- ZNP domaga się 10-proc. wzrostu płac. Jest on bardzo uzasadniony z punktu tych 500 tys. nauczycieli. - tłumaczy Broniarz - Interesuje nas, czy w obszarze 40 mld zł, które z budżetu w postaci subwencji oświatowej trafia do gmin, można zlikwidować część dodatków i włączyć je do pensji zasadniczej. Jeśli w obecnym kształcie nie da się części z nich zlikwidować, na pewno jest potrzeba rozmów o wzroście płac i zwiększenia subwencji.
W wywiadzie Broniarz odnosi się także do pomysłu likwidacji Karty Nauczyciela - podkreśla, że ustawa pozwala definiuje status nauczyciela i pozwala na zachowanie wysokiej jakości edukacji w Polsce, chociaż wiele zależy od tego, jak stosuje się ją w praktyce.
- Kartę można porównać do książki kucharskiej. Jeden dyrektor, który z niej korzysta, może upiec wspaniałe ciasto, a drugiemu będzie wychodził zakalec. Słabych nauczycieli, jeżeli nie poprawią jakości pracy, można skutecznie zwolnić, a to zależy wyłącznie od woli i kompetencji dyrektora.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna", stan z dnia 3 lutego 2015 r.
Zjazd Akademii Zarządzania Dyrektora Szkoły już w czwartek>>