Audytorzy znaleźli nieprawidłowości w każdej z piętnastu badanych placówek. Kontrola jeszcze się nie zakończyła, ale wygląda na to, że placówki będą musiały zwrócić miastu kilkaset tysięcy złotych.
 Pieniądze wydawano na inwestycje czy remonty. Zawyżano liczbę dzieci objętych opieką. Znaleźliśmy przykłady, gdzie przedszkola dostawały od nas pieniądze na dzieci, które już dawno zostały z placówki wypisane, bo rodzice znaleźli miejsce w miejskim przedszkolu albo wyprowadzili się z miasta - wylicza Konrad Witrylak z Urzędu Miasta w Zielonej Górze.
Sprawa podzieliła urzędników. Dyrektorów prywatnych przeszkoli broni szefowa oświatowej komisji w ratuszu.
Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę liczb. Poza tym znam przypadki, gdzie dyrektorki były tak uczciwe, że nie pobierały dotacji, gdy dzieci były chore. A według prawa te pieniądze im się należały. - tłumaczy - Miasto ani nie chce wyrównać przedszkolom dotacji, ani ujawnić, jaki był faktyczny koszt utrzymania dziecka w miejskiej placówce. Mimo że zostało do tego zobligowane przez Wojewódzki Sąd Administracyjny - mówi. Więcej>>

Polecamy: "Dotacje dla szkół i przedszkoli. Prawo oświatowe w pytaniach i odpowiedziach"