Od 1 września 2018 r. obowiązywać będzie art. 10a Karty Nauczyciela, który zobowiązuje szkoły i przedszkola do zatrudniania nauczycieli na umowę o pracę. Ma to przeciwdziałać praktykom niektórych szkół niesamorządowych - również mających status szkół publicznych - które w ramach oszczędności podpisują z nauczycielami tzw. umowy śmieciowe.
Reforma oświaty - przepisy pełne luk i niejasne nawet dla prawników>>
Brak precyzji
Problem w tym, że przepisy nie są precyzyjne, co nie tylko może utrudnić ich stosowanie, ale również wywołać niekorzystne skutki dla pedagogów, którzy w momencie wejścia w życie regulacji nie są zatrudnieni na umowę o pracę.
- To jest pozornie bardzo prosta regulacja, która jednak od razu prowokuje do stawiania bardzo trudnych pytań. Przede wszystkim nie wiadomo, co stanie się z już zawartymi umowami cywilnoprawnymi. - mówi dr hab. Mateusz Pilich, autor komentarzy do prawa oświatowego - Nie wydaje mi się, by celem tego przepisu było ich automatyczne unieważnienie (to byłoby po prostu niesprawiedliwe dla samych zainteresowanych), ale też nie wynika z niego, że automatycznie przekształcają się one w umowy o pracę. Nie do końca wiadomo, co konkretnie ustawodawca chciał osiągnąć i przy użyciu jakich środków prawnych - tłumaczy.
Według Krzysztofa Baszczyńskiego, wiceprezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, nowe przepisy nie pociągają za sobą negatywnych konsekwencji dla nauczycieli, bo z samego założenia umowa cywilnoprawna jest łatwa do wypowiedzenia.
- Taki przepis to krok w dobrą stronę, ale zmiany powinny pójść dalej - podkreśla wiceprezes ZNP - Związek od dawna postulował, by rząd wprowadził regulację przesądzającą, że niezależnie od rodzaju szkoły nauczyciele będą zatrudniani na zasadach określonych w Karcie Nauczyciela - dodaje.
Egzekwowanie problematyczne
Co stanie się więc, gdy nauczyciel mimo wejścia w życie nowych przepisów, nadal będzie pracować na "umowie śmieciowej"? Oczywiście przy założeniu, że nie będzie chciał zakończyć współpracy z nieuczciwym pracodawcą.
- Najbliższy kontakt ze szkołą mają organy sprawujące nadzór pedagogiczny. Tyle że trudno powiedzieć, czy będzie mógł zalecić, żeby taką podstawę zatrudnienia przyjęto w konkretnym przypadku, bo po prostu nie ma takich kompetencji - tłumaczy dr Mateusz Pilich - W zasadzie oprócz przestrzegania wymaganych kwalifikacji, prawnopracownicze uregulowania KN nie są przedmiotem badania przez organ sprawujący nadzór pedagogiczny - dodaje.
Organy nadzoru - jak podkreśla - nie mają prawa do wystąpienia do sądu o ustalenie stosunku pracy, bo to wymagałoby nowelizacji procedury cywilnej i przyznania im uprawnień podobnych do tych, posiadanych przez inspektorów pracy. Wydaje się zatem, że to właśnie Państwowa Inspekcja Pracy powinna zostać powiadomiona o występujących nieprawidłowościach.
Po pomoc do inspektora
- Nauczyciel zatrudniony na podstawie umowy cywilnoprawnej może się zgłosić po pomoc do inspektora pracy. Gwarantujemy anonimowość takim osobom i wszystkim innym składającym skargę - tłumaczy Danuta Rutkowska, rzeczniczka Państwowej Inspekcji Pracy, dodaje, że inspektor przeprowadzający kontrolę nie ujawni nawet, że powodem jego wizyty jest złożona na pracodawcę skarga.
Jeżeli kontrola wykaże, że nauczyciel, który powinien pracować na etacie, zatrudniany jest na umowie cywilnoprawnej, pracodawca poniesie konsekwencje. Inspektor może wymierzyć grzywnę w drodze mandatu karnego (od 1.000 do 2.000 zł) lub nakazać usunięcie naruszeń. Może także wytoczyć powództwo o ustalenie stosunku pracy.
Jak jednak podkreśla dr Mateusz Pilich, pozytywny dla nauczyciela rezultat takiej sprawy nie jest wcale taki pewny - przepis dotyczący ustalenia stosunku pracy jest różnie interpretowany przez sądy.
MEN: samorząd powinien ustalić, kto płaci za transport niepełnosprawnego ucznia>>
- "Umowy śmieciowe" z nauczycielami to oczywiście przykład patologii, ale wprowadzanie takich pozornych gwarancji wcale nie poprawia sytuacji, wręcz przeciwnie, może być niekorzystne dla samych zainteresowanych - podkreśla - Artykuł 10a KN jest kolejnym dowodem na poparcie w Polsce zmiany prawa postrzega się jako ersatz „czarodziejskiej różdżki”: mamy ustawę i nie zawahamy się jej użyć.To wszystko pozostaje nadal w sferze szumnych deklaracji, a dobrą administrację zastępuje się wprowadzaniem kolejnych regulacji prawnych o wątpliwej skuteczności - podsumowuje dr Pilich.
Prawo oświatowe oraz przepisy wprowadzające. Komentarz>>