– Teraz brakuje ponad 100 tytułów. We wrześniu było ich ponad 300. Niektóre mają być lada dzień, a w wielu wypadkach w nieokreślonej przyszłości, gdyż wydawnictwa często nie podają dokładnych dat wypuszczenia dodatkowych partii na rynek – mówi Michał Goszczyński z księgarni Gandalf.com.pl.
Wydawcy nie mogli oszacować nakładów, bo Sejm – by rząd zdążył z darmowym elementarzem – zniósł obowiązek podawania list książek w czerwcu.
Wydawcy, księgarze i nauczyciele są zgodni – przyczyną jest zmiana prawa. W tym roku dyrektorzy szkół mogli podać listy obowiązujących książek w dowolnym momencie.
– Jedną ze zmian wprowadzonych do ustawy o systemie oświaty było bowiem zniesienie obowiązku ogłaszania do 15 czerwca listy podręczników na nadchodzący rok szkolny. Rozwiązanie to pozwalało dokładnie oszacować zapotrzebowanie szkół i zaplanować odpowiednie nakłady podręczników i ćwiczeń. Zmianę argumentowano tym, że zasada ta służyła wyłącznie wydawcom – wyjaśnia Jarosław Matuszewski, przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki.
Tymczasem środowisko szkolne uważa, że zmiana była potrzebna rządowi. Więcej: Rzeczpospolita>>>