Wydawcy edukacyjni rozpoczęli wielki wyścig o polskiego ucznia – do niektórych przedmiotów mogą zgłosić nawet kilkadziesiąt ofert podręczników. Według Minister Edukacji Katarzyny Hall, dla wydawców nadchodzi nerwowy okres, a na rynku może dojść do przetasowań.
Z najnowszych, szacunkowych danych MEN wynika, że największy bój firmy wydawnicze stoczą o to, z jakiego podręcznika dzieci będą się uczyły języka angielskiego. Już dziś wydawcy deklarują ministerstwu, że przedstawią MEN do akceptacji co najmniej 30 ofert podręczników z tego przedmiotu do szkoły podstawowej, a do gimnazjum – minimum 42 oferty. Ponadto wydawcy planują do etapu gimnazjalnego zgłosić 13 ofert podręczników do języka polskiego, 7 ofert do matematyki, 8 do fizyki i 9 do języka niemieckiego. W nauczaniu zintegrowanym pojawi się najprawdopodobniej 14 ofert.
Niektóre wydawnictwa nie kryją, że autorami proponowanych przez nie podręczników są eksperci zaangażowani przez MEN do tworzenia podstawy programowej. Szefowa resortu edukacji nie widzi jednocześnie nic złego w tym, że autorami podstawy programowej są autorzy podręczników związani z poszczególnymi wydawnictwami edukacyjnymi. Jej zdaniem, eksperci zostali wynajęci przez MEN do określonego celu i nie można im zabronić pisania podręczników. Zapewniła, że o żadnej manipulacji nie ma mowy, ponieważ podstawę tworzyły zespoły ekspertów i jeden patrzył drugiemu na ręce.
Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego uważa, że w tej sytuacji MEN powinno dbać o przejrzystość procesu: – Gdy zachodzi obawa, że pewne osoby czy wydawnictwa mogłyby być uprzywilejowane, należałoby podać listę ekspertów. Choćby po to, by ukrócić pojawiające się podejrzenia.
Szefowie wydawnictw wskazują też na inne zagrożenia. – Problemem jest pośpiech w tworzeniu podręczników. Może się okazać, że są w nich błędy, a ministerstwo nie zdąży z zatwierdzeniem tytułów wszystkich wydawnictw przed końcem roku szkolnego – uważa Dariusz Kaczmarek, prezes wydawnictwa Operon.
Po 30 stycznia wszystkie oferty będą umieszczone na stronie internetowej MEN – każdy będzie mógł sprawdzić, na jakim etapie znajduje się dany podręcznik, kto go recenzuje i jaką wystawił opinię.
Głos Nauczycielski, 27 stycznia 2009 r.
Rzeczpospolita, 28 stycznia 2009 r., Renata Czeladko
Z najnowszych, szacunkowych danych MEN wynika, że największy bój firmy wydawnicze stoczą o to, z jakiego podręcznika dzieci będą się uczyły języka angielskiego. Już dziś wydawcy deklarują ministerstwu, że przedstawią MEN do akceptacji co najmniej 30 ofert podręczników z tego przedmiotu do szkoły podstawowej, a do gimnazjum – minimum 42 oferty. Ponadto wydawcy planują do etapu gimnazjalnego zgłosić 13 ofert podręczników do języka polskiego, 7 ofert do matematyki, 8 do fizyki i 9 do języka niemieckiego. W nauczaniu zintegrowanym pojawi się najprawdopodobniej 14 ofert.
Niektóre wydawnictwa nie kryją, że autorami proponowanych przez nie podręczników są eksperci zaangażowani przez MEN do tworzenia podstawy programowej. Szefowa resortu edukacji nie widzi jednocześnie nic złego w tym, że autorami podstawy programowej są autorzy podręczników związani z poszczególnymi wydawnictwami edukacyjnymi. Jej zdaniem, eksperci zostali wynajęci przez MEN do określonego celu i nie można im zabronić pisania podręczników. Zapewniła, że o żadnej manipulacji nie ma mowy, ponieważ podstawę tworzyły zespoły ekspertów i jeden patrzył drugiemu na ręce.
Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego uważa, że w tej sytuacji MEN powinno dbać o przejrzystość procesu: – Gdy zachodzi obawa, że pewne osoby czy wydawnictwa mogłyby być uprzywilejowane, należałoby podać listę ekspertów. Choćby po to, by ukrócić pojawiające się podejrzenia.
Szefowie wydawnictw wskazują też na inne zagrożenia. – Problemem jest pośpiech w tworzeniu podręczników. Może się okazać, że są w nich błędy, a ministerstwo nie zdąży z zatwierdzeniem tytułów wszystkich wydawnictw przed końcem roku szkolnego – uważa Dariusz Kaczmarek, prezes wydawnictwa Operon.
Po 30 stycznia wszystkie oferty będą umieszczone na stronie internetowej MEN – każdy będzie mógł sprawdzić, na jakim etapie znajduje się dany podręcznik, kto go recenzuje i jaką wystawił opinię.
Głos Nauczycielski, 27 stycznia 2009 r.
Rzeczpospolita, 28 stycznia 2009 r., Renata Czeladko