Dorośli zbyt często publikują zdjęcia dzieci w internecie, w dodatku tylko jedna czwarta uważa za stosowne zapytać je o zdanie w tej kwestii, gdy jest to możliwe. To nieodpowiedzialne, niebezpieczne i jest przejawem traktowania dzieci przedmiotowo - zwraca uwagę poradnik udostępniony przez UODO i zaprezentowany 8 lipca na konferencji zorganizowanej w Senacie. Dane niezbyt dobrze świadczą o rozsądnym podejściu do udostępniania wizerunku dzieci.

  • 23 proc. dzieci ma cyfrowy ślad już przed narodzinami w postaci zdjęć z USG ciąży.
  • 15 proc. dzieci w Europie ma cyfrowy ślad już przed narodzinami.
  • 10 proc. dzieci w Polsce ma cyfrowy ślad już przed narodzinami.
  • 81 proc. dzieci poniżej drugiego roku życia ma cyfrowy ślad w postaci zdjęć opublikowanych przez rodziców.
  • 5 proc. dzieci poniżej drugiego roku życia posiada swój profil społecznościowy.
  • 75 proc. brytyjskich rodziców regularnie dzieli się zdjęciami lub filmami swoich dzieci.
  • 40 proc. polskich rodziców dokumentuje dorastanie swoich dzieci w mediach społecznościowych.
  • Średnia liczba publikacji polskich rodziców to 72 zdjęcia i 24 filmy rocznie.
  • 42 proc. polskich rodziców udostępnia materiały większym grupom znajomych, liczącym do 200 osób.
  • 25 proc. polskich rodziców pyta dzieci o zgodę na publikację zdjęć lub filmów.

 

Cyberbezpieczeństwo będzie jednym z tematów tegorocznego Kongresu Edukacja i Rozwój >>

 

No, ale co się może stać?

Media społecznościowe są tak oczywistą częścią codzienności, a dla wielu również koniecznością związaną z rozwijaniem kariery, że udostępnianie informacji na temat swojego życia i życia swojej rodziny dla wielu osób jest czymś całkowicie naturalnym. A nie powinno - ryzyka, o jakich przypomina poradnik to:

  1. Nieświadome udostępnianie szerokiego zakresu informacji - razem ze zdjęciem lub filmem bardzo często (także nieświadomie) udostępnianych jest znacznie więcej informacji niż sam wizerunek, np. adres, szkoła, w jakiej uczy się dziecko, jego imię, imię jego rodziców.
  2. W internecie nic nie ginie - raz umieszczony materiał może pozostać tam na zawsze i tracimy kontrolę nad tym, ile osób go zobaczy.
  3. Cyberprzemoc - publikowane zdjęcia czy filmy z udziałem dzieci mogą narazić je na hejt, kpiny i krzywdzące komentarze – w sieci i w realu. Szczególnie w wieku nastoletnim dzieci wykorzystują takie treści – czasami dla żartu, innym razem w emocjach, aby się zemścić czy dokuczyć komuś.
  4. Wykorzystanie treści z udziałem dzieci w celach przestępczych, także na tle seksualnym - wiele materiałów z łatwością dostępnych w internecie trafia w niepowołane ręce oszustów, a nawet pedofili.We wrześniu 2023 roku głośno zrobiło się o tym, jak zdjęcia 28 hiszpańskich nastolatek pobrane z mediów społecznościowych posłużyły sprawcom do stworzenia za pomocą aplikacji działającej w oparciu o sztuczną inteligencję roznegliżowanych deepfake’ów  (tzw. deepnude).
  5. Wykorzystanie wizerunków dzieci w celach komercyjnych i zarobkowych zdarza się, że wizerunek dziecka bez jego zgody i świadomości wykorzystywany jest w celach komercyjnych - np. reklama jakiegoś produktu.

 

Autorzy poradnika podkreślają, by osoba, która chce opublikować zdjęcie dziecka, zastanowiła się nad tym, czy musi to robić i po co to robi. Kładą też nacisk na podmiotowe traktowanie dziecka i podkreślają, że konieczne jest wzięcie pod uwagę m.in., czy:

  • Czy zdjęcie lub film nie przedstawia dziecka w krępującej lub intymnej dla niego sytuacji? Czy ma ono na sobie pełny ubiór (nie jest w bieliźnie, stroju kąpielowym lub nago)?
  • Jak dziecko może się poczuć, widząc ten materiał w przyszłości?
  • Jak na taką publikację mógłby zareagować przyszły pracodawca dziecka, co mógłby o nim pomyśleć?
  • Czy ta publikacja w żaden sposób nie narusza godności dziecka, nie zawstydza go, nie ośmiesza, nie naraża na wyśmianie?
  • Czy publikacja wizerunku nie naruszy prywatności dziecka? Czy nie będzie ujawniać o nim informacji, które powinny zostać poufne?

 

- Oprócz świadomości przykrych konsekwencji warto wziąć pod uwagę coś jeszcze: przedmiotowe traktowanie dzieci. Młodzi ludzie ciągle jeszcze za mało włączani są w decydowanie o sprawach, które ich dotyczą, a przecież zarządzanie własnym wizerunkiem to element ich prawa do prywatności, prawa do opowiedzenia historii o sobie w internecie tak, jak sami by chcieli. Warto ich pytać o zgodę na publikowanie ich wizerunków, rozmawiać z nimi o korzyściach i ryzyku takich decyzji, pytać o odczucia dziś i perspektywę przyszłości.

 

Złotym środkiem na dzielenie się cennymi momentami może być:

  1. Publikowanie oddających emocje zdjęć czy filmów, na których nie widać cech fizycznych dziecka pozwalających na jego identyfikację.

  2. Publikacja treści pokazujących efekty działań dzieci, ślady ich obecności czy aktywności (np. rysunki).

  3. Zakrycie na zdjęciu twarzy dzieci za pomocą elementów graficznych, tzw. naklejek, lub rozmycie wizerunku, przy czym tego typu zmiany najlepiej wprowadzać w programie do obróbki graficznej, nawet najprostszym, a nie przy użyciu narzędzi udostępnianych w serwisach społecznościowych. Dzięki temu zdjęcie trafia na serwer danego portalu już w formie, która uniemożliwia identyfikację przedstawionej na nim postaci.

  4. Jeśli zdjęcia służą do pokazania rodzicom przebiegu zajęć i aktywności w waszej placówce, warto rozważyć publikowanie ich na zamkniętej grupie rodziców.

  5. Pewną alternatywę stanowią zdjęcia wygenerowane przez AI, ale warto pamiętać, że także to rozwiązanie obarczone jest ryzykiem, które wynika z faktu, iż sztuczna inteligencja może bazować na danych i materiałach już opublikowanych w sieci, a efekt finalny jej pracy może łudząco przypominać realną osobę.

 

Konieczna edukacja i refleksja

- Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie wrzucił zdjęcia swojego dziecka do internetu - mówiła podczas konferencji wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer. - Kilkanaście lat temu, gdy media społecznościowe raczkowały, nie zdawaliśmy sobie sprawy z ryzyka, z jakim się to wiąże. Teraz jest inaczej - rodzice, którzy wrzucają zdjęcia swoich dzieci na Instagramie czy Facebooku, często nie zdają sobie sprawy, że w przyszłości to może być bariera do zdobycia dobrej pracy. Może to być również przedmiotem krytyki ze strony rówieśników i potencjalnych pracodawców. Ważne jest, aby Ministerstwo Edukacji Narodowej skupiało się na edukacji zarówno rodziców, jak i dzieci, aby unikać tych samych błędów - mówiła. Wskazała, że ważne jest - i będzie to elementem podstawy programowej - uświadomienie dzieciom niebezpieczeństw, jakie wiążą się z wysyłaniem zdjęć. - Trzeba zwracać uwagę, że internet nie zapomina, że wszystko, co wrzucamy, staje się publiczne i przestaje być naszą własnością. Wszyscy powinniśmy odpowiedzialnie podchodzić do tego, czym dzielimy się w przestrzeni publicznej - mówiła.

 

Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Mirosław Wróblewski wskazywał, że dziś kwestia ochrony prywatności i ujawniania różnych informacji na podstawie publikowanych wizerunków dzieci jest niezwykle istotna.

- Przemoc to nie tylko działalność ze strony osób dorosłych, ale także przemoc rówieśnicza, która jest wielkim problemem. Brak kontroli nad danymi to jeden z elementów prowadzących do problemów z wizerunkiem, a dążenie do ich usunięcia jest trudne i czasochłonne - podkreślał. - Publikowanie wizerunków dzieci może wpłynąć na ich przyszły rozwój i karierę. Co możemy z tym zrobić? Edukacja rodziców, opiekunów oraz dzieci jest kluczowa. Ważne, aby dzieci miały świadomość zagrożeń związanych z publikowaniem swoich zdjęć w internecie - dodawał. Wskazał, że UODO kładzie i będzie kładł nacisk na egzekwowanie prawa w tym zakresie. Wiceminister sportu Piotr Borys podkreślił, że jego resort będzie dbał po pierwsze o to, by zapewnić dzieciom alternatywę wobec mediów społecznościowych, po drugie o to, by podległe mu podmioty same bezrefleksyjnie nie publikowały wizerunków dzieci i młodzieży.

- Pomoc młodemu człowiekowi jest potrzebna wtedy, gdy nie radzi sobie z problemem. W takich sytuacjach niezbędna jest instytucja, szkoła, nauczyciel, psycholog oraz świadoma grupa wsparcia, która może pomóc młodemu uczestnikowi. Naszym celem jest systemowe podejście do tego zagadnienia. Podjęliśmy wyzwanie ochrony dzieci również w obszarze sportu, aby chronić i edukować młodych ludzi. Uświadamianie dzieci i młodzieży w zakresie ich praw oraz konsekwencji działań w internecie jest niezwykle ważne - podkreślał.