Pomysł podoba się samorządowcom i dyrektorom szkół. – Pracownicy administracyjni pracują także w okresie wakacyjnym, więc szkoła jest otwarta – mówi Marek Pleśniar z OSKKO i podkreśla, że dzięki temu pomysł ministrów nie powodowałby dużych problemów organizacyjnych.
Ewentualną przeszkodą mogą być jedynie remonty, które przeprowadzane są najczęściej latem.
– To udałoby się rozwiązać, przygotowując obiady w jednej szkole w dzielnicy – mówi Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni. Przyznaje, że wielu uczniów korzysta z tej formy wyżywienia i wielu z nich ma obiady dofinansowane w ramach opieki społecznej. Do części posiłków dokłada się również miasto – to dlatego, że niektórym dzieciom rodzice nie zapewniają takiej pomocy, część zaś traktuje korzystanie z ośrodka pomocy społecznej jako stygmatyzację i wstydzi się takiej formy wsparcia. W podobnej sytuacji nauczyciele sami obserwują, komu należałoby pomóc, i proszą gminę o pieniądze na obiady dla wybranych dzieci.
Polecamy: Co dziesiąte dziecko w Polsce je ciepły posiłek tylko w szkole