Zauważa, że mimo dużej liczby osób z wyższym wykształceniem, pracodawcy wciąż mają problem ze znalezieniem pracowników o odpowiednich umiejętnościach. Podkreśla, że to wina całego systemu - sposobu kształcenia, wyborów, jakich dokonuje młodzież, oraz braku współpracy pomiędzy uczelniami a pracodawcami.
"Zamiast wybrać studia, które dają szansę na znalezienie pracy po ich ukończeniu, często wybierają kierunki, które mają fajną nazwę albo po których będą mieli tzw. dobry zawód. Tymczasem na rynku roi się od bezrobotnych absolwentów „fajnych" kierunków czy przedstawicieli „dobrych zawodów"." - mówi o młodych ludziach, którzy podejmują naukę na uczelni. Z kolei błędem szkół jest kładzenie nacisku wyłącznie na wiedzę teoretyczną. Nie pomaga także system oceniania.
"Co tak naprawdę oznacza ocena 3 czy 5 z jakiegoś przedmiotu? To, że ktoś lepiej lub gorzej wykuł teorię z wykładów?" - pyta Dedo - "Gdy w polskich szkołach podstawowych wprowadzano system ocen opisowych, u niektórych osób wywoływało to rozbawienie. Nie widzę jednak lepszego systemu ocen, jeżeli zależy nam na uwypukleniu umiejętności, które dany uczeń opanował w odpowiednim stopniu, oraz obszarów wymagających poprawy. Na wielu zachodnich uczelniach to właśnie opisowa część świadectwa ukończenia szkoły średniej decyduje o przyjęciu kandydata na studia, niekoniecznie średnia ocen. Uczelnie szukają osób z szerokimi horyzontami, otwartych, z zainteresowaniami" - tłumaczy - "Młodzież, rodzice, nauczyciele, wykładowcy, firmy – wszyscy mamy ważne zadanie do wykonania. Od tego, czy młodzi ludzie będą w stanie dokonywać właściwych wyborów oraz czy my, starsi, będziemy w stanie ich w tym efektywnie wspierać, zależy przyszłość rynku pracy w Polsce i stan rodzimej gospodarki." - podsumowuje ekspert.
Źródło: "Rzeczpospolita", stan z dnia 29 lipca 2014 r.
Polecamy: Szef Polbanku: mniej ideologii, więcej ekonomii w szkole