- Konsekwencje chaosu ponoszą uczniowie, rodzice i ponosimy je my, samorządowcy - mówił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski - Cały czas słyszeliśmy uśmiechniętą minister edukacji zapewniającą, że dodatkowych kosztów nie będzie lub pokryje je rząd. Tymczasem to na samorządy spadło gros wydatków - dodał.

 

Koszty reformy edukacji obciążają samorządy>>

 

Przedsądowe wezwanie do zapłaty

Z pozwem zbiorowym zamierza wystąpić dziesięć miast, m.in.: Warszawa, Gdańsk, Łódź, Poznań, Białystok, Rzeszów i Kraków. Przygotowane przez samorządy wezwanie do zapłaty opiewa na kwotę: 103 366 305,85 zł. Jak tłumaczył prezydent Trzaskowski, to jedynie wierzchołek góry lodowej, wydatki są dużo wyższe, wezwanie dotyczy jedynie tych poniesionych na infrastrukturę w 2017 r.  A prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz podkreśliła, że brak finansowania oświaty to postępowanie niekonstytucyjne, bo art. 167 ustawy zasadniczej zobowiązuje do pokrywania kosztów ponoszonych przez samorządy na realizację zadań państwa - a takim jest edukacja. Samorządowcy wyliczyli, że w ciągu dwóch lat dołożyli do reformy oświaty 12,8 mld złotych, za co - jak podkreślali - można wybudować 54 tysiące mieszkań komunalnych albo 1300 przedszkoli i żłobków.

 

 

TK: samorząd ma prawo żądać pokrycia kosztów

Dochodzenie zaniżonej subwencji umożliwia orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. W wyroku z 6 marca 2019 r. (sygn. akt K 18/17) TK odszedł od dotychczasowej linii orzeczniczej głoszącej, że o naruszeniu zasady adekwatności, wyrażonej w art. 167 ust. 1 Konstytucji, można mówić jedynie wtedy, gdy wykazane zostanie, że jednostki samorządu terytorialnego, przy danych dochodach, nie są w stanie realizować przynajmniej niektórych ze swoich zadań publicznych.

Zobacz: O (nie)wykonaniu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego dotyczących mechanizmu wyrównania poziomego dochodów jednostek samorządu terytorialnego – analiza konstytucyjna, Bartłomiej Ślemp >

Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że zakaz dochodzenia zaniżonych przez państwo kwot jest niezgodny z ustawą zasadniczą. TK stwierdził, że choć nie sposób wymagać od państwa zagwarantowania jednostkom samorządu terytorialnego dochodów umożliwiających optymalną realizację nałożonych na nie zadań publicznych, to jednak nie daje się zaakceptować rozwiązania, w świetle którego – bez własnej winy – miałyby one zostać pozbawione prawa do odpowiednich części subwencji ogólnej.

Sprawdź w LEX: Maj - gorący czas ruchu kadrowego w szkole i przedszkolu >

Nie masz dostępu do tego materiału? Sprawdź, jak go uzyskać >

 

Kolejny etap: sąd

Jeżeli rząd nie odpowie na wezwanie samorządów do zapłaty, do sądu trafi pozew zbiorowy. Batalia przed sądem nie będzie jednak łatwa.
- Wygranie takiej sprawy będzie trudne, bo nie ma cen wystandaryzowanych usług oświatowych. To jednostki samorządu terytorialnego decydują, jak zorganizują sieć szkolną  -  ocenia prof. Antoni Jeżowski - Przykładowo, jeżeli dostając ok. 6000 zł na ucznia, decydują się na stworzenie dużo kosztowniejszych dziesięcioosobowych oddziałów, to konsekwencją jest konieczność dokładania własnych środków do pieniędzy, które dostają z budżetu państwa - dodaje.

Sprawdź: Kalendarz zadań dyrektora - Maj 2019 >

Na podobne problemy zwraca uwagę Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, który tłumaczy, że przygotowanie pozwu zbiorowego jest bardzo czasochłonne.
- Uważamy, że możemy tą drogą dochodzić zwrotu poniesionych wydatków, są już takie rozstrzygnięcia sądów, korzystne dla samorządów (np. w sprawie zaniżania gminom i powiatom dotacji na zadania zlecone) - podkreśla. - Subwencja ma jednak inny charakter, trzeba będzie wykazać, że jest za niska i nie pokrywa wszystkich niezbędnych kosztów kształcenia.  Największe problemy sprawi brak standardów oświatowych, czyli punktu odniesienia dla obliczenia minimalnych, potrzebnych kosztów - tłumaczy.

Sprawdź: Jak wygląda procedura częściowego przeniesienia nauczyciela na inne stanowisko pracy? >

 

Wyższe koszty na własne życzenie

Marek Wójcik dodaje, że samorządowcy mogą spotkać się z argumentem, że podnosząc standard ponad poziom ogólnopolski, słusznie nie uzyskali pokrycia kosztów edukacji. - Pojawia się też problem wyliczenia kosztów pośrednich z tytułu np. obsługi administracyjnej szkoły, koszt prowadzenia stołówki, biblioteki czy świetlicy. Każda szkoła ma swoją specyfikę, która przekłada się na strukturę kosztów. Trzeba będzie udokumentować potrzebę ich poniesienia - tłumaczy.

Sprawdź: Czy wójt powinien poinformować ZNP o zamiarze wypowiedzenia umowy o pracę dyrektorowi szkoły? >

To właśnie dlatego wezwanie przedsądowe samorządów dotyczy tylko kosztów na rozbudowę infrastruktury i to tylko tych, na które mają pokrycie w fakturach. - Trzeba pamiętać, że jeżeli jednostka samorządu terytorialnego chce zapewnić wyższy standard oświaty, to jest to jej własna inicjatywa. Tu długo nie dojdziemy do konsensu, bo trudno określić, ile co kosztowało i jaka była metodologia tych wyliczeń. Nieco inna sytuacja zachodzi, gdy pojawiły się jakieś nowe koszty, których nie uwzględniono podczas wyliczania subwencji oświatowej, wtedy można by walczyć o pieniądze z rezerwy tej subwencji - uważa profesor Antoni Jeżowski.

Sprawdź: Kryteria doboru do zwolnienia nauczycieli w okresie ruchu kadrowego >