"Ty giździe (łobuzie), joł wiedziała kaj cie szukać! Mołsz tu żuru z kartofloma i jydz, jak nie wiysz kaj mołsz twoja chałpa" - tak do swego męża Franza ubranego w zgrzebną kamizelkę i filcowy kapelusz pokrzykiwała Marika, jego żona, która go nakryła w miejscowej knajpie po szychcie (czyli po robocie). "Ty się piwo słepiesz, a potyn w nocy zajś bajesz tak śmierdzioł, że nie bandom umiała spać" - suchej nitki na swoim "chopie" nie zostawiła Marika. Cóż ten miał powiedzieć? "Takoł gajmba, chopy. Takoł gajmba..." - taka hańba.
Opowieść o Marice i Franzie wystawiła brawurowo w ramach zmagań konkursowych "Śląskie beranie" siedmioosobowa grupa małych aktorów ze szkoły podstawowej z Raszowej. Sztukę napisała ich nauczycielka Ewa Hurek ze swoją mamą Teresą. "To prawdziwa historia oparta na opowieściach mojej babci o jej teściach" - przyznała rozbawiona pedagog.
W piątek w szkole podstawowej w Izbicku ponad 250 dzieci ze szkół podstawowych i gimnazjów z Opolszczyzny popisywało się znajomością śląskiej gwary. Młodzi gawędziarze wygłaszali monologi (w grupie gimnazjalistów) lub odgrywali scenki w mniejszych lub większych grupach aktorskich (wśród szkół podstawowych).
Tematyka wystąpień była bardzo różna – od opowieści o śląskich tradycjach takich jak "Babski comber" czy "Wodzenie niedźwiedzia", przez opowiastki o rodzinnych domach, pracach w ogrodzie aż po gwarzone baśnie i legendy – np. o utopcach, którymi kiedyś straszono dzieci na Śląsku.
Dyrektor szkoły w Izbicku Jolanta Lamm podkreśliła w rozmowie z PAP, że "Śląskie beranie" ma dwa wielkie atuty – daje możliwość popisania się znajomością śląskiej gwary najmłodszym oraz umożliwia ocalenie od zapomnienia w odgrywanych scenkach czy wygłaszanych monologach wielu ginących śląskich zwyczajów.
Kilkunastoosobowe jury, w skład którego weszli folkloryści, regionaliści, twórcy ludowi i specjaliści od śląskiej gwary i tradycji, wysoko oceniło występy uczniów. "W znacznej większości dzieci świetnie posługiwały się gwarą, widać że mówią w niej w domu" - mówiła folklorysta i jurorka "Śląskiego berania" prof. Teresa Smolińska z Uniwersytetu Opolskiego. "Gorzej było ze strojami, w których występują. Dziewczynki przebrane za ołmy czyli babcie, wyskakiwały na scenę w trampkach, a chłopcy do ludowych koszulach zakładali do nich dżinsy. W tym względzie dbałość ich opiekunów powinna być większa" - zauważyła.
Piątkowe zmagania podczas XIX edycji "Śląskiego berania" w kategorii dużych - liczących od 7 do 10 osób - grup aktorskich ze szkół podstawowych wygrały ex equo dzieci ze szkoły podstawowej w Borkach Wielkich i dzieci z Zespołu Placówek Oświatowych w Kadłubie. Wśród małych grup aktorskich (do 6 osób) odgrywających scenki po śląsku tryumfowała szkoła podstawowa z Głogówka. Indywidualne zmagania monologiem "Kochejcie ślonsko gwara" wygrała Natalia Świerc z Zespołu Szkolno-Gimnazjalnego z Żędowic. (PAP)
kat/ rda/