"Gazeta Wyborcza" opisuje historię dziesięcioletniego Konrada, któremu - ze względu na autyzm - poradnia psychologiczno-pedagogiczna zalecił edukację włączającą. Dotychczas części przedmiotów uczył się indywidualnie, a na pozostałe chodził razem z resztą klasy.
- Było to świetne rozwiązanie - opowiada gazecie ojciec ucznia. - Na indywidualnych lekcjach syn pisał kartkówki i uczył się rzeczy, które wymagają większego skupienia, a w pozostałych lekcjach uczestniczył razem z rówieśnikami, co w przypadku jego schorzenia jest niezwykle ważne.
Przedszkolak z autyzmem potrzebuje precyzyjnych poleceń>>
System zmienił się wraz z wejściem w życie nowych przepisów. Teraz uczeń wszystkie lekcje odbywa sam na sam z nauczycielem, a wspólnie z klasą może jeździć na wycieczki i uczestniczyć w szkolnych uroczystościach.
- Ministerstwo traktuje sprawę zero-jedynkowo: albo dziecko jest zdrowe i uczy się z klasą, albo chore i ma indywidualne lekcje, a przecież jest mnóstwo dzieci, np. ze schorzeniami ze spektrum autyzmu, lękami i innymi zaburzeniami, dla których forma pośrednia jest najlepszym rozwiązaniem, umożliwiającym im w przyszłości powrót do klasy - mówi Aleksandra Braun, rzecznik uczniów niepełnosprawnych, która działa przy stowarzyszeniu Nie-Grzeczne Dzieci. Więcej>>
Źródło: "Gazeta Wyborcza", stan z dnia 18 listopada 2014 r.