"Działania na rzecz ochrony praw autorskich podejmowane przez szkoły wyższe - w ocenie Izby - były niewystarczające w stosunku do wagi problemu: nie zapewniały skutecznego zapobiegania i wykrywania naruszeń praw autorskich. Niektóre uczelnie nie przestrzegały spisanych przez siebie procedur antyplagiatowych albo ich w ogóle nie ustalały (...). Zdaniem NIK problemem jest przypisywanie promotorom nadmiernej liczby studentów - zdarzało się, że w jednym roku akademickim pod kierunkiem jednego promotora pracę pisało ponad 100 osób" - pisze NIK w raporcie, który cytuje "Gazeta Wyborcza".
Przeciwko niemieckiej minister oświaty toczy się postępowanie o plagiat>>
- Wielu studentów uważa, że jeżeli przepisuje z jednej czy drugiej książki swojego wykładowcy czy promotora, to nie musi się już na niego powoływać. Uważa, że może się tymi treściami swobodnie posługiwać - wyjaśnia rektor Uniwersytetetu Technologiczno Humanistycznego Zbigniew Łukasik. Więcej>>
Niemcy: minister oświaty broni się przed zarzutami o plagiat>>
Źródło: "Gazeta Wyborcza", stan z dnia 11 grudnia 2014 r.