Wywiad publikuje "Gazeta Wyborcza". Nauczycielka podkreśla, że największą bolączką związaną z wyborem podręczników jest oferowanie pakietów książek i ćwiczeń, z których duża część nie zupełnie się nie przydaje.
- Najgorsze, że jest to sprzedawane łącznie, w jednej folii, nie da się rozpakować. Jest obowiązkowy podręcznik i niby-nieobowiązkowe ćwiczenia, ale nie można ich nie wziąć razem.
Rodzice muszą płacić za wszystko, a nauczyciel nie może im podpowiedzieć, że np. niektórych zeszytów ćwiczeń nie będzie potrzebował. Potem ja na lekcjach i tak nie wykorzystuję wszystkich ćwiczeń, jest ich za dużo, niektóre nudne, inne za trudne. Pakiety są tak konstruowane, że ćwiczenia idą w parze z innym materiałem - jak nie wykorzystasz na konkretnej lekcji, potem są już nieprzydatne. To mnie bardzo ogranicza. - mówi.
Ale podkreśla również, że jednakowy podręcznik dla wszystkich nie jest dobrym pomysłem.
- To tak, jakby lekarzom kazać przepisywać to samo lekarstwo. - komentuje - Pewnie część kolegów powita to z ulgą - to zniesie odpowiedzialność nauczycieli za wybór programu i podręcznika. Jak będzie kiepski, łatwo się będzie wytłumaczyć na zasadzie "co złego, to nie my" - dodaje. Pełna treść wywiadu>>
Polecamy: Premier: od 1 września darmowy podręcznik dla pierwszoklasistów