O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza". Kontrowersyjne polecenie brzmiało: "wyobraź sobie, że Twoja szkoła zostanie wkrótce zamknięta, ponieważ jest za mało uczniów i jej utrzymanie za dużo kosztuje. Dzieci będą przeniesione do innej odległej szkoły. Napisz w liście do burmistrza, wójta lub prezydenta miasta, co o tym sądzisz".
Rodzice i samorządowcy są zbulwersowani.
- Jest absolutnie skandaliczne. Jest prowokacyjne i straszy. Jak inaczej odczytać zdanie, że dzieci zostaną przeniesione do innej odległej szkoły? Dlaczego do odległej? A może do takiej, która jest całkiem blisko i która będzie świetnie funkcjonowała dzięki temu, że dostanie na to więcej pieniędzy z tytułu innej zlikwidowanej placówki. To zadanie wplątuje bardzo małych uczniów w sprawy dorosłych. Pomijam już, że oceniam je jako zbyt trudne dla dziewięciolatków. - mówi "GW" wiceprezydent Krakowa Anna Okońska-Walkowicz.
Ministerstwo nie chce komentować sprawy i odsyła do CKE. Ta, podkreśla, ze badanie nie jest obowiązkowe. A jak na pytanie odpowiedziały dzieci?
"Poprosiłem pana dyrektora szkoły, żeby jej nie zamykał, bo dzieciom będzie przykro. I napisałem jeszcze, że rodzice mogą dać szkole pieniądze, jeśli ma ich mało." - gazeta cytuje wypowiedź dziewięcioletniego Damiana. Więcej>>