Cel był szczytny - reagować od razu, a przy okazji odciążyć przytłoczone dużą liczbą spraw sądy rodzinne. Nowe rozwiązanie miało być stosowane do drobnych spraw - wykroczeń rangi zniszczenia drzwi do toalety, pomazania ściany czy wagarów. Zamiast żmudnej procedury przed sądem, dyrektor – w założeniu – wkroczy od razu, a uczeń będzie miał szansę szybko zrekompensować szkodę i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Czytaj: Sprawowanie funkcji dyrektora wiąże się z licznymi obowiązkami>>
Potrzebna zgoda na "ukaranie"
W uproszczeniu - dyrektor co do zasady musi zawiadomić policję lub sąd o popełnieniu przez ucznia czynu karalnego. Ale od 1 września 2022 r. dyrektor ma wybór, jeżeli nie ma do czynienia z przestępstwem ściganym z urzędu lub przestępstwem skarbowym, może nie występować do sądu. Rozmawia z uczniem i jego opiekunami, a potem nakłada na ucznia środek wychowawczy - każe mu np. posprzątać boisko lub odmalować ścianę, którą zniszczył.
Warunkiem jest uzyskanie zgody sprawcy oraz jego rodziców lub opiekunów. Formy tej zgody przepis nie określa, ale zdecydowanie warto ją uzyskać na piśmie, w razie gdyby np. uczeń nagle się rozmyślił i nie chciał wykonać poleconego zadania. Nie ma tu procedury stricte odwoławczej, po prostu jeżeli któryś z warunków nie zostanie spełniony, jak chociażby rodzic czy uczeń nie wyrazi zgody na środek oddziaływania wychowawczego, sprawę kieruje się do sądu bądź policji na zwykłych zasadach (art. 4 ust. 4 ustawy).
Czytaj w LEX: Odpowiedzialność karna nieletnich w świetle ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich >
Drobne sprawy wciąż trafiają do sądów
- W sądzie, w którym orzekam, od czasu wejścia w życie ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, tj. od 1 września 2022r. do dnia dzisiejszego, wpłynęło mniej spraw o czyny karalne lub demoralizację aniżeli w tożsamym okresie w latach 2021/2022 - mówi sędzia Joanna Grzanka z Sądu Rejonowego w Środzie Śląskiej. - Pisma odnoszące się do zdarzeń w szkole dotyczące drobnych spraw jednak nadal wpływają. Przykładem może być sprawa o spożycie przez nieletnią alkoholu (jednego piwa) na wycieczce szkolnej czy spożycie alkoholu i palenie papierosa w szkolnej toalecie. Mamy też sprawy dotyczące kłótni w szkole, podczas której doszło do wyzwisk i wulgarnych słów. Takie sprawy mogłyby zostać załatwione w szkole, stosownie do treści art. 4 ust. 4 ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, a nie kierowane do sądu - wskazuje.
Czytaj w LEX: Opuszczanie terenu szkoły w trakcie lekcji >
Sędzia Joanna Grzanka akcentuje, że z pism nie wynikało, aby w szkole proponowano zastosowanie środka oddziaływania wychowawczego, natomiast nieletni lub ich rodzice nie wyrazili na to zgody, albo z jakich powodów w szkole uznano, że zastosowanie środka oddziaływania wychowawczego jest niewystarczające, co wykluczałoby skorzystanie z powyższego trybu. Wskazuje przy tym, że z perspektywy sądu trudno o pełny obraz funkcjonowania w praktyce art. 4 ust. 4 ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, skoro do sądu co do zasady nie docierają informacje o sytuacjach, w których dyrektor szkoły skorzystał z rozwiązania wynikającego z tego przepisu i nie kierowano sprawy do sądu.
O znaczeniu przepisu mówiła sędzia Dorota Hildebrand–Mrowiec z Sądu Rejonowego w Zamościu, podczas niedawnej konferencji „Dziecko to nie procedura - podmiotowość dziecka w postępowaniach prawnych". Podała przy tym przykład sprawy, która nie trafić do sądu. Chodziło o naruszenie nietykalności jednego dziecko przez inne dziecko. - Został zlecony wywiad kuratora i z tego wywiadu okazało się, że dziecko, które naruszało nietykalność miało stwierdzonego Aspergera, mało tego powiedziało, że to, które było pokrzywdzone zaczepiało je, pokazywało mu język itp. Potem dodatkowo okazało się, że drugie dziecko ma stwierdzone ADHD. Takie sprawy powinny być wyjaśnione na poziomie szkoły - zaznaczała.
Cena promocyjna: 94.06 zł
|Cena regularna: 99 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
To nie pomysł na te czasy
Dyrektorzy do nowego rozwiązania podchodzą z mniejszym entuzjazmem niż sędziowie. Zresztą sceptyczni byli już etapie dyskusji o projekcie. Wskazywali, że nowa instytucja to potencjalnie zarzewie konfliktów z uczniami i ich rodzicami. Mówili też, że nie mają odpowiedniej wiedzy i kwalifikacji do zastępowania sądu w tym zakresie. Po siedmiu miesiącach obowiązywania przepisu, widać, że zdania nie zmienili.
Sprawdź w LEX: Czy dyrektor szkoły może zawiesić ucznia w jego prawach, jeśli w statucie szkoły nie ma przewidzianej takiej kary? >
- Osobiście nie słyszałem, by ktoś z tego przepisu korzystał - mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Od początku ten pomysł darzyliśmy dużą nieufnością, staramy się raczej korzystać z tradycyjnej drogi i działać sprawdzonymi drogami. Większość dyrektorów przez lata wypracowywała współpracę z sądami rodzinnymi i ma zaufanie do tej ścieżki. Narzędzia dające szkołom możliwości większego nacisku na rodzinie, może byłyby zasadne na początku lat '90 ubiegłego wieku, ale teraz nie jest to - moim zdaniem - szczególnie potrzebne. To zupełnie inne czasy - wskazuje.
Dyrektor nie prawnik...
Niechęć do stosowania nowych rozwiązań dobrze rozumie prof. Marek Konopczyński z Uniwersytetu w Białymstoku, członek Komitetu Nauk Prawnych PAN. - Zacznijmy od tego, że w ustawie jest absurdalny zapis, który miesza wymiar sprawiedliwości z systemem oświaty. Tego nie powinno się robić, bo zadaniem szkoły jest rozwój ucznia, dostarczanie wiedzy, a nie stosowanie kar do tej pory zastrzeżonych dla sądów a nazwanych eufemistycznie i hipokryzyjnie przez ustawodawcę środkami wychowawczymi. Dla sędziów jest to wygodne, bo chcą się pozbyć tzw. drobnicy, ale dla dyrektorów jest to obszar nieznany, bo nie są prawnikami - mówi profesor. Dodaje, że tych przepisów nie da się też stosować z kilku powodów. - Po pierwsze nieprzygotowania merytorycznego dyrektorów szkół w zakresie znajomości prawa, po drugie dyrektor musi postępować zgodnie ze statutem szkoły i zgodnie z obowiązującym prawem oświatowym, powstaje więc pytanie czy statuty szkół nadawane przez organy prowadzące szkoły, a więc samorządy uwzględniają te zmiany i nie są z nimi sprzeczne, i po trzecie wielu dyrektorów szkół nie ma pojęcia, że takie przepisy obowiązują bo, który dyrektor będzie czytał kilkusetstronicową ustawę Ministra Sprawiedliwości jeśli ma swojego ministra i swoją Ustawę o systemie oświaty - zaznacza.
Sprawdź w LEX: Czy można skreślić z listy uczniów osobę, która wagaruje, a gdy pojawia się w szkole, znęca się nad kolegami z klasy? >
...prace społeczne nie kara
Profesor Marek Konopczyński zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Najbardziej absurdalnym przepisem jest możliwość zastosowania wobec nieletniego prac porządkowych. Po pierwsze, po czasach komunistycznych pedagodzy walczyli o to by prace społeczne były wartością dodaną dla dobra wspólnego, a nie karą. I teraz raptem Minister Sprawiedliwości wprowadza przepis rodem z PRL zgodnie, z którym prace społeczne mają być konsekwencją nieodpowiedniego zachowania ucznia - podkreśla. Zauważa przy tym, że ich wyegzekwowanie w szkolnych warunkach jest niemożliwe. - Nawet jeśli dyrektor zechce zastosować ten przepis i zleci prace porządkowe to proszę mi powiedzieć kiedy? Ustawa o systemie oświaty wyraźnie wskazuje funkcje szkoły i określa organizację procesu dydaktycznego, więc nie można tego zlecić w czasie wolnym przed czy po szkole. W czasie lekcji? Też nie można, podobnie jak w trakcie przerwy. Co więcej, jeśli uczeń ma wykonywać takie prace, to ktoś go musi pilnować i nie może to być woźny, musi to być opieka pedagogiczna. Czyli wychowawca, czy nauczyciel przedmiotowy? I kolejne pytanie - za darmo, czy za jakieś pieniądze? Nie ma takiego paragrafu, który dawałby możliwość wynagradzania nauczycieli za pilnowanie uczniów wykonujących prace porządkowe - zaznacza. Nie ma też wątpliwości, że zastosowanie tej instytucji jest proszeniem się o konflikt z rodzicami. - Moim zdaniem jest to kolejny przykład uchwalania przepisów prawnych, które są w sprzeczności z wiedzą pedagogiczną i psychologiczną o edukacji, rozwoju i wychowaniu młodego człowieka, przykład który nie tylko uwstecznia i komplikuje edukacyjno-wychowawczą pracę szkoły ale też wyrządza realną krzywdę młodym ludziom - podsumowuje Marek Konopczyński.
Zobacz w LEX: Procedura postępowania w sytuacjach trudnych wychowawczo na terenie szkoły >
Szkoły powinny robić więcej
- Ja od początku byłam przeciwniczką tych przepisów, nie tylko zresztą ja, ale i szeroka koalicja pedagogiczno-psychologiczna jak również nauczyciele - mówi adwokatka Patrycja Kasica, Kancelaria Adwokacka Adwokat Patrycja Kasica. - Zwracaliśmy uwagę na to, że cała "nowa" ustawa o resocjalizacji nieletnich jest błędem i cofa nas jak nie od 20 to o 30 lat. I już podczas prac wskazywano, że te przepisy nie będą stosowane przez dyrektorów, bo jeśli oni wcześniej nie potrafili sobie poradzić z takimi przypadkami, to żadna ustawa ich do tego nie zmusi. Tu nie chodzi o rozwiązania ustawowe, ale jakiekolwiek kompetencje miękkie. Czyli mówiąc wprost o to, czy dyrektor potrafi zarządzać konfliktem na terenie swojej szkoły czy też nie. Czy ma dobrego psychologa, pedagoga, czy potrafi współpracować z rodzicami. Już wcześniej na podstawie statutu szkoły w takie sprawy mogli być angażowani mediatorzy, a dyrektorzy mieli szereg narzędzi wychowawczych do zastosowania. Ustawa weszła w życie od pierwszego września, a my obecnie mamy do czynienia z eskalacją przemocy w szkołach. Formy oddziaływania wychowawczego w rozumieniu tej ustawy to są kary, a kara rodzi krzywdę, poczucie skrzywdzenia, które do niczego nie prowadzi. Brakuje oddziaływania terapeutycznego, wsparcia psychologicznego, brakuje szkoleń z zakresu cyberhejtu, patostreamingu. Same szkoły sobie z tym nie radzą i nie poradzą - mówi adwokatka Patrycja Kasica.
Sprawdź w LEX: Jakie działania może podjąć dyrektor wobec ucznia, który używa narkotyków i dystrybuuje je w szkole? >
Dodaje, że nowoczesne metody wdrożone w innych państwach opierają się na szukaniu problemów, analizie z czego wynikają i rozwiązywaniu ich - bazując na umiejętnościach miękkich. - Dzieci często odreagowują frustrację, są przebodźcowane i mogą mieć problemy z kontrolą emocji z różnych względów. Szkoła często podpowiada, żeby wystąpić do poradni pedagogiczno psychologicznej o opinię, a rodzice opinii nie chcą robić bo uważają, że samo wysłanie dziecka do takiej poradni go stygmatyzuje. Szkoła z kolei nie ma żadnej formy perswazji, nacisku na rodzica by to zrobił, więc mamy do czynienia z zamkniętym kołem - dodaje.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.