- System umożliwia dzieciom korzystanie z pomocy psychologiczno-pedagogicznej w przedszkolu, szkole i placówce oświatowej - powiedziała Marzena Machałek, wiceminister edukacji podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Tłumaczyła, że nie tylko specjaliści, a wszyscy nauczyciele mają obowiązek udzielania dzieciom takiej pomocy.

 

Nauka dla chorych dzieci mało opłacalna>>

 

Coraz więcej godzin pomocy psychologiczno-pedagogicznej

Jak podkreśliła wiceminister Machałek, pomocą psychologiczno-pedagogiczną objętych było w zeszłym roku ponad 2 mln uczniów - dwie piąte wszystkich uczęszczających do szkół i placówek oświatowych. Podkreśliła, że to dyrektor szkoły podejmuje decyzje o zatrudnieniu specjalistów.
- Dyrektorzy najczęściej współpracują z rodzicami uczniów, podejmują też współpracę z poradniami i innymi instytucjami zajmującymi się tą materią. W 72 proc. szkół godziny pomocy psychologiczno pedagogicznej były uwzględniane w arkuszu organizacyjnym. Wzrosła liczba zatrudnianych specjalistów: logopedów (ponad 16 tys.), pedagogów (ponad 21 tys.) i psychologów (ok. 10 tys.) - dodała.

 

Jak podkreśliła Krystyna Szumilas, b. minister edukacji, w sprawozdaniu zabrakło danych na temat finansowania zajęć pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Wcześniej finansowano je z budżetu na godziny karciane oraz na zajęcia do dyspozycji dyrektora. Liczba godzin wzrosła kilkukrotnie, ale nie zabezpieczono środków na ten cel.
- Zrzuciliście na barki gmin konieczność sfinansowania deformy edukacji i finansowanie pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Proszę nie chwalić się wzrostem liczby etatów dla specjalistów, bo to nie państwo spowodowaliście wzrost, a narzuciliście jedynie sztywne reguły, nie pytając o finansowanie - tłumaczyła posłanka.

 

 

 

Za mało pieniędzy z subwencji

Na problem z brakiem pieniędzy zwraca uwagę również Związek Nauczycielstwa Polskiego, który wrócił się do posłów z apelem o zwiększenie środków w budżecie oświaty na ten cel. Podczas posiedzenia komisji wiceprezes ZNP, Krzysztof Baszczyński tłumaczył, że nie zwiekszono pieniędzy na pokrycie kosztów pomocy psychologiczno-pedagogicznej, a zwiększyła się za to liczba jej beneficjentów.

 

Zwrócił uwagę na fakt, że wciąż nie rozwiązano problemów z zatrudnianiem specjalistów, część zajęć pomocy psychologiczno-pedagogicznych wciąż uznawana jest za zadania statutowe. Oznacza to, że nauczycielowi można zlecić ich prowadzenie poza 18 godzin pensum i nie ma już ograniczenia do dwóch godzin, jak przed likwidacją obowiązkowych "godzin karcianych". Teoretycznie przepis już zakazuje takich praktyk, ale - jak twierdzi ZNP - wciąż są one stosowane.

- Apeluję  do posłów, by ten problem rozwiązać, bo przepisy nie są stosowane. Mimo że prawo mówi co innego, pomoc realizowana jest w ramach godzin statutowych - podkreslił wiceprezes ZNP.  Jego zdaniem pokazuje to brak poszanowania prawa i jest szkodliwe z punktu widzenia interesów pracownika, bo część nauczycieli za darmo realizuje dodatkowe zadania. Przedstawiciel ZNP zaapelował o nowelizację art. 42 ust. 2 pkt 2 Karty Nauczyciela.

 

Pieniądze na pomoc zabezpieczone

- To myśmy stworzyli wagi na pomoc psychologiczno-pedaogicznej - mówiła Marzena Machałek - Pomoc powinna być zaplanowana przez dyrektorów i opłacona, a niekoniecznie realizowana w sposób przypadkowy w ramach godzin karcianych. Już 72 proc. pomocy jest realizowana przez specjalistów, a jej koszty pokryte przez pieniądze z subwencji - tłumaczyła wiceminister.

 

Zmiany dotyczące pomocy psychologiczno-pedagogicznej krytykowali rodzice uczniów - chodziło o kwestię indywidualnego nauczania. Nowelizacja przepisów wprowadzona w 2017 r. zakazała organizacji indywidualnego nauczania na terenie szkoły. Zdaniem rodziców uczniów, taka nowela uniemożliwia dzieciom kontakt z rówieśnikami.