- Zespół postawił sobie za zadanie wyeliminowanie tzw. "umów śmieciowych", wybierając najbardziej radykalny sposób: albo etat, albo działalność gospodarcza i to na określonych zasadach. Nie jestem zwolenniczką tego rozwiązania - podkreśla prof. Monika Gładoch, wiceprzewodnicząca Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy.
Minimalne wynagrodzenia nauczycieli w 2018 r. Podwyżka do 168 zł>>
Chociaż zatrudnianie nauczycieli jest mocno sformalizowane i zasadą jest, że pracują na umowach o pracę lub na zasadzie mianowania, to niezbyt wysokie zarobki motywują do podejmowania dodatkowych zajęć - często na tzw. "umowach śmieciowych".
Chodzi przede wszystkim o prowadzenie szkoleń, publikacje poradnicze lub naukowe, ale także o sprawdzanie prac, zlecane przez okręgowe komisje egzaminacyjne.
Oznacza to, że walka ze śmieciówkami może odbić się czkawką i w praktyce - zamiast ukrócić patologię, utrudnić życie osobom, które chcą dodatkowo zarobić.
- Moim zdaniem, to nie jest korzystne rozwiązanie dla pracowników. Miałoby sens, gdyby płaca w Polsce byłaby dwukrotnie wyższa i pracownicy nie musieliby dorabiać. W przypadku usługi okazjonalnej, nie będzie to konieczne. Jeśli jednak usług będzie dwie i więcej, to trzeba będzie założyć działalność gospodarczą - podkreśla prof. Gładoch.
Dodaje, że nowy kodeks w praktyce wprowadzi przymus pracy na etacie - z nauczycielami prowadzącymi dodatkową działalność trzeba będzie co do zasady zawierać umowę o pracę.
- Zmierzamy ku rozwojowi mikroprzedsiębiorczości kontrolowanej, bo według projektu nie każdy będzie mógł być przedsiębiorcą, lecz jedynie ten, kto sprzedaje specjalistyczną wiedzę, dysponuje szczególnymi narzędziami lub jest menedżerem. Reszta może pracować legalnie tylko na etacie - podsumowuje prof. Gładoch.