Jednym uczniom szkoła zaproponuje zajęcia o życiu w rodzinie, możliwe, że na nich prezerwatywy nie zobaczą, a z antykoncepcji poznają wyłącznie naturalne metody regulowania poczęcia. Z kolei na równoległych zajęciach ich koledzy dowiedzą się o różnych sposobach antykoncepcji oraz o innych orientacjach seksualnych.
- Od ponad 20 lat powtarzam, że edukacja seksualna musi być obowiązkowa. Straciłem już nadzieję, że to się uda.- mówi seksuolog Zbigniew Izdebski.
Eksperci podkreślają, że powszechna edukacja seksualna jest niezbędna, ponieważ  70 proc. młodzieży czerpie wiedzę o seksie od rówieśników oraz z pornografii. Rośnie również liczba nastolatków, którzy wcześnie zaczynają życie seksualne - przyznaje się do tego wśród chłopców 20 proc. 15- i 16-latków oraz 45 proc. 17- i 18-latków, a wśród dziewcząt 14 proc. 15- i 16-latek oraz prawie 40 proc. 17- i 18-latek.
Lekcje wychowania seksualnego budzą jednak sprzeciw wśród konserwatywnych środowisk. Obecnie jedynymi zajęciami o tej tematyce jest wychowanie do życia w rodzinie, które jest nieobowiązkowe i nie stawia się na nim ocen, dlatego też uczęszcza na nie niewielu uczniów. Więcej>>

Eksperci obawiają się, że pomysł MEN doprowadzić może do segregacji obyczajowej w szkole. Ministerstwo zapewnia jednak, że do tego nie dojdzie, a wszelkie zmiany powinny zostać poprzedzone rzetelnymi badaniami.
"Minęły czasy, w których, gdy rodzic nie powiedział dziecku o tym, co to jest seks, to dziecko nie dowiedziało się o tym z innych źródeł. Dziś wchodzącym w dorosłość młodym ludziom powinniśmy móc przekazać wiedzę, która pozwoli im uniknąć sytuacji ryzykownych, determinujących nieraz całe ich życie. Winniśmy jednak uszanować autonomię rodziny, jej przekonań religijnych." - tłumaczy resort w komunikacie opublikowanym na swojej stronie internetowej.
- Zrobimy porządne badania, odsuniemy polityczne emocje i wspólnie zastanowimy się, co robić, żeby pomóc młodym ludziom wchodzić w dorosłość - podkreśla minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska. Więcej>>