W październiku resort edukacji zapowiedział, że skontroluje szkoły zaangażowane w akcję "Tęczowy Piątek". Według MEN tego typu działania nie miały prawa odbyć się w szkole bez zgody rodziców uczniów. Teraz w sprawę zaangażował się rzecznik praw obywatelskich, do którego wpłynęło wiele skarg od osób zaangażowanych w akcję. RPO chce, by MEN wskazało podstawę prawną kontroli szkół oraz ujawniło zestawienie planowanych i zrealizowanych już czynności i dokumentacji kontroli.
Lekcja o prawach osób LGBT tylko za zgodą rodziców uczniów?>>
Skargi na homofobiczne wypowiedzi i szykanowanie uczestników
Jak podaje Biuro RPO, w liceum w Tarnowskich Górach zajęcia odwołano ze względu na kierowane wobec organizatorów ataki słowne, pochwały stosowania przemocy wobec przedstawicieli mniejszości seksualnych w reżimach nazistowskich i komunistycznych oraz groźby przeprowadzenia agresywnych działań w otoczeniu szkoły. Rzecznik wyraził również sprzeciw przeciwko zastraszającej atmosferze obejmującej m.in. incydenty polegające na wzywaniu uczniów na indywidualne rozmowy z dyrektorem szkoły, zbieraniu od nich oświadczeń o uczestnictwie w akcji, kontrolowaniu ich ubioru, konfiskowaniu przedmiotów związanych z akcją (np. przypinek), czy stosowaniu wobec uczniów i uczennic gróźb obniżenia ocen z zachowania.
- W mojej ocenie takie zachowania stanowią rażące naruszenie praw uczniów i uczennic oraz godzą w ich poczucie bezpieczeństwa w szkole - napisał Adam Bodnar w wystąpieniu skierowanym do MEN. Podkreślił, że uderza to szczególnie w prawa uczniów nieheteroseksualnych, może obniżyć ich zaufanie do kadry nauczycielskiej i zniechęcić do szukania wsparcia z ich strony w przypadkach przemocy rówieśniczej motywowanej homofobią - W mojej ocenie należy uznać, że treści przekazywane w ramach zajęć organizowanych na terenie szkoły, mające na celu kształtowanie postaw tolerancji i szacunku wobec każdego człowieka, czy pogłębianie wiedzy o różnych grupach mniejszościowych, bezsprzecznie mieszczą się w ramach wartości kształtujących prawo oświatowe i przyjętej podstawy programowej nauczania szkolnego. Jako takie nie mogą zatem być uznawane jako naruszające prawo rodziców wyrażone w art. 48 Konstytucji - podkreślił rzecznik.
Kontrole MEN
W październiku resort edukacji zapowiedział, że zbada, czy organizując akcję "Tęczowy piątek", szkoły nie złamały prawa i to nie tylko przepisu ustawy - Prawo oświatowe dotyczącego uzyskiwania zgody rodziców uczniów. Jak tłumaczyła rzeczniczka resortu Anna Ostrowska kuratorzy i ministerstwo zastanowią się, czy akcja nie była agitacją wyborczą.
- Mając na względzie związek czasowy działań podejmowanych przez stowarzyszenie Kampania Przeciw Homofobii z kalendarzem wyborów samorządowych, a także treść rozpowszechnianych w środowisku szkolnym materiałów, możemy mówić o prowadzeniu przez ten podmiot agitacji wyborczej, tj. działaniach polegających na publicznym nakłanianiu lub zachęcaniu do głosowania w określony sposób - podkreślała rzeczniczka resortu.
Szkoła bez edukacji dyskryminacyjnej
W 2017 r. resort edukacji usunął zapis o prowadzeniu działań antydyskryminacyjnych z rozporządzenia określającego wymogi wobec szkół i placówek. Nie wyjaśnił do końca, dlaczego, ale ucieszyło to środowiska prawicowe, które uważały przepis za furtkę do deprawacji dzieci i propagowania: "ideologii gender". Nadal jednak rozporządzenie zobowiązuje szkoły, by wymagały od uczniów respektowania norm społeczeństwa obywatelskiego, rozumiejąc przez to: "eliminowanie zagrożeń i wzmacnianie zachowań pożądanych".
Analogiczne zmiany wprowadzono też w podstawie programowej. W rozporządzeniu z dnia 27 sierpnia 2012 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół (Dz. U. poz. 977) znalazł się zapis: "w rozwoju społecznym bardzo ważne jest kształtowanie postawy obywatelskiej, postaw poszanowania tradycji i kultury własnego narodu, a także postawy poszanowania dla innych kultur i tradycji. Szkoła podejmuje odpowiednie kroki w celu zapobiegania wszelkiej dyskryminacji". W nowej cały zapis brzmi podobnie, znika jednak ostatnie zdanie.
Nie tylko rzecznik praw obywatelskich krytykował usunięcie edukacji antydyskryminacyjnej. Uwagę zwracał na to także Zespół Dydaktyczny Rady Języka Polskiego Przy Prezydium PAN - zauważając, że z listy wartości ważnych dla edukacji wykluczono równość i tolerancję. A na to, że edukacja antydyskryminacyjna jest potrzebna, wskazują dane przytaczane przez RPO - blisko 30 proc. przypadków agresji motywowanej homofobią zdarza się na terenie szkoły, a w prawie 50 proc. osobami stosującymi przemoc na tle homofobicznym są koledzy i koleżanki ze szkoły.