Dziennikarka krytykuje negatywną kampanię prowadzoną przez Stowarzyszenie "Ratuj Maluchy", które zbiera podpisy pod projektem dającym rodzicom wybór, czy ich dziecko wcześniej rozpocznie naukę. Większość rodziców i tak w tym roku zdecydowała się na posłanie dziecka do szkoły.
"Okazało się, że ich sześciolatek dobrze wycina, rysuje proste linie, jest gotowy do nauki pisania. I emocjonalnie też rozwija się świetnie, potrafi pracować w grupie, skupić się na lekcji. Ci, którzy usłyszeli taką diagnozę, podzielili się na dwie grupy. Pierwszą, która zaufała specjalistom. I drugą, która - jak wcześniej Elbanowscy - zaczęła krzyczeć tym razem, że psychologowie kłamią, bo "to oni wiedzą najlepiej, do czego ich dziecko się nadaje". Przykro mi, że tak mało wierzą we własne dziecko, a tak bardzo w czarnowidztwo Elbanowskich, którzy go nie widzieli, a często też podstawówki, do której ma pójść. Ale nieprzekonanych nikt nie przekona, nawet specjaliści." - komentuje dziennikarka i zauważa, że czas przyjąc do wiadomości, że nauczyciele znają się na swojej pracy, a szkoły - nawet jeżeli z początku miały z tym problemy - dostosowały się do potrzeb młodszych uczniów. Więcej>>
Źródło: "Gazeta Wyborcza", stan z dnia 25 lipca 2014 r.
Polecamy: Jest kolejny projekt ws. zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków