W Państwowej Inspekcji Pracy „dorabianie”, tak jak i w innych jednostkach administracji publicznej, jest możliwe, ale wymaga zgody szefa jednostki. Co i w jakiej formie może dodatkowo robić urzędnik, poza swoją podstawową pracą, regulują ustawy i wewnętrzne przepisy. Kierownictwo organów z reguły zezwala na dodatkowy zarobek, o ile nie kłóci się to ze służbowymi obowiązkami. Nad prawidłowością przestrzegania przepisów czuwa wewnętrzna kontrola organów, która patrzy na ręce kolegom i koleżankom z instytucji i... ma przy tym coraz więcej pracy. Sprzecznie z prawem działają także ci, którzy mają zgodę np. na dodatkową działalność szkoleniową.

Czytaj również: PIP pracodawców w czasie epidemii karze za zaniedbania w BHP i opóźnienia wypłat

Co wolno inspektorowi pracy

Zgodnie z art. 48 ust. 1 ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy, pracownik PIP nie może wykonywać zajęć, które godziłyby w interes Państwowej Inspekcji Pracy lub byłyby niezgodne z jej zadaniami, a także pozostawałyby w sprzeczności z obowiązkami pracownika lub mogłyby wywoływać podejrzenie o stronniczość lub interesowność. Nie może też, w myśl ust. 2, podejmować zajęć zarobkowych bez uprzedniej zgody Głównego Inspektora Pracy.

Z kolei art. 44a ww. ustawy stanowi, że pracownik nadzorujący lub wykonujący czynności kontrolne ma obowiązek złożyć pisemne oświadczenie o wykonywaniu przez osobę najbliższą działalności gospodarczej lub czynności na podstawie stosunku pracy lub innej podstawie prawnej, które mogą być przedmiotem kontroli prowadzonych przez organy Państwowej Inspekcji Pracy. Przy czym przez osobę najbliższą rozumie się osoby wymienione w art. 115 par. 11 ustawy z 6 czerwca 1997 r. - Kodeks karny (Dz. U. z 2018 r. poz. 1600 i 2077 oraz z 2019 r. poz. 730, 858 i 870). Do tego grona należą więc małżonek, wstępny, zstępny, rodzeństwo, powinowaty w tej samej linii lub stopniu, osoba pozostająca w stosunku przysposobienia oraz jej małżonek, a także osoba pozostająca we wspólnym pożyciu.

Ww. oświadczenie należy złożyć w ciągu 30 dni od dnia zatrudnienia pracownika na stanowisku, o którym mowa w art. 38 ust. 2 lub 3. Chodzi o pracowników wykonujących czynności kontrolne, którymi są inspektorzy pracy zatrudnieni na stanowiskach:

  1. nadinspektora pracy - kierownika oddziału;
  2. nadinspektora pracy;
  3. starszego inspektora pracy - głównego specjalisty;
  4. starszego inspektora pracy - specjalisty;
  5. starszego inspektora pracy;
  6. inspektora pracy;
  7. młodszego inspektora pracy.

Czytaj też: Antykorupcyjne wytyczne CBA dla administracji to wstęp i drogowskaz >

Oświadczenie składają także Główny Inspektor Pracy i jego zastępcy, okręgowi inspektorzy pracy i ich zastępcy oraz wyznaczeni pracownicy Głównego Inspektoratu Pracy i okręgowych inspektoratów pracy, którzy są pracownikami nadzorującymi czynności kontrolne. Co ważne, raz złożone oświadczenie podlega aktualizacji za każdym razem, gdy zaistnieją przyczyny wymagające jego zaktualizowania. Pracownik ma na to 30 dni od zaistnienia okoliczności, które wymuszają zmianę złożonego wcześniej oświadczenia.

Kwestie dorabiania przez inspektorów pracy reguluje również zarządzenie  nr 48/17 Głównego Inspektora Pracy z 7 grudnia 2017 r. w sprawie podejmowania zajęć zarobkowych przez pracowników Państwowej Inspekcji Pracy (zmienione zarządzenie nr 38/19 GIP z 6 grudnia 2019 r.). Zgodnie z obowiązującymi przepisami (par. 1 ust. 2 zarządzenia nr 48/19), pracownicy PIP mogą podejmować zajęcia zarobkowe wyłącznie na zasadach określonych w zarządzeniu. Przy czym, co ważne, za zajęcie zarobkowe uznawane jest uzyskiwanie przychodu, w szczególności w ramach umowy cywilnoprawnej, w tym wykonywanie działalności publicystycznej lub szkoleniowej (par. 2 ust. 1 ww. zarządzenia). W myśl par. 3, zgoda na podjęcie zajęć zarobkowych udzielana jest przez Głównego Inspektora Pracy na czas określony i może być cofnięta w każdym czasie. Pracownicy okręgowych inspektoratów pracy wniosek o taką zgodę składają za pośrednictwem kierownika jednostki organizacyjnej PIP.

Zobacz procedurę w LEX: Przeprowadzenie kontroli zakładu pracy przez Państwową Inspekcję Pracy >

Kluczowym jest par. 5 zarządzenia nr 48/17, zgodnie z którym pracownik nie może wykonywać zajęć zarobkowych, które godziłyby w interes Państwowej Inspekcji Pracy lub byłyby niezgodne z jej zadaniami, a także pozostawałyby w sprzeczności z obowiązkami pracownika lub mogłyby wywoływać podejrzenie o stronniczość lub interesowność. Ust. 2 zabrania pracownikowi podejmowanie zajęć zarobkowych na rzecz podmiotów, w których prowadził czynności kontrolno-nadzorcze lub gdy trwają czynności kontrolno-nadzorcze w terminie, w którym pracownik ma wykonywać zajęcia zarobkowe w tym podmiocie.

Dopuszcza się natomiast wykonywanie zajęć zarobkowych w czasie wolnym od pracy lub w ramach zwolnienia od pracy bez zachowania wynagrodzenia za pracę, po uprzednim uzyskaniu pisemnej zgody bezpośredniego przełożono na zwolnienie z obowiązku świadczenia pracy (par. 6 zarządzenia nr 38/19). Łączny wymiar zwolnień z obowiązku świadczenia pracy nie może – w myśl ww. par. 6 ust. 2 – przekraczać 2 dni w miesiącu kalendarzowym. Zwolnienie zaś, jak mówi przepis, jest udzielane na dzień, w którym pracownik podejmuje zajęcia zarobkowe, na pełny dobowy wymiar czasu pracy.

Sprawdź w LEX: Czy inspektor PIP ma prawo przebywać na terenie zakładu pracy pod nieobecność jego właściciela?  >

 

Cena promocyjna: 101 zł

|

Cena regularna: 101 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Przepisy przepisami, a praktyka… wymaga kontroli

- Dopuszczamy możliwość transparentnego dodatkowego zarobkowania, ale na określonych warunkach. To znaczy pozwalamy na to pracownikom, którzy pracują rzetelnie i jednocześnie w sposób transparentny informują o zamiarze podjęcia działalności zarobkowej, w tym szkoleniowej, a następnie, już post factum, o przeprowadzonym szkoleniu – mówi serwisowi Prawo.pl Robert Pietrzak, kierownik Sekcji Kontroli Wewnętrznej w Głównym Inspektoracie Pracy. I dodaje: - Zgodnie z art. 44a ustawy o PIP nasi pracownicy wykonujący czynności kontrolno-nadzorcze muszą składać informacje o działalności osób bliskich w zakresie zbieżnym z działalnością Państwowej Inspekcji Pracy.

Jak podkreśla kierownik Sekcji Kontroli Wewnętrznej GIP, po wejściu w życie tego przepisu w 2019 r. uporządkowany został w pewnym zakresie problem aktywności osób bliskich, zbieżnej z zadaniami statutowymi Państwowej Inspekcji Pracy. Przy tej okazji ujawniony został np. przypadek żony inspektora pracy, która prowadziła rozległe interesy gospodarcze w kilku firmach, w sposób stały nadzorowanych przez męża. Po zebraniu materiału dowodowego rozwiązany został z inspektorem stosunek pracy bez zachowania okresu wypowiedzenia.

Robert Pietrzak przyznaje, że kierowana przez niego sekcja kontroli wewnętrznej walczy z nieprawidłowościami w zakresie nieuczciwego dorabiania przez inspektorów pracy. – Pracodawca, jakim jest urząd ma obowiązek chronić interes państwa. Inspektor pracy jest samodzielnym organem i ma duże uprawnienia, dlatego musimy dbać o samooczyszczenie środowiska i eliminować tych, którzy grają nieuczciwie – podkreśla. Jak twierdzi, to problem, z którym wiele służb sobie nie radzi. – My próbujemy skutecznie walczyć z tymi, którzy w środowisku działają nieuczciwie – dodaje Pietrzak.

Czytaj w LEX: Zastrzeżenia do protokołu kontroli inspektora pracy >

Na potwierdzenie kierownik Sekcji Kontroli Wewnętrznej podaje liczby. – Przez 3,5 roku nie przegraliśmy żadnego procesu przed sądem pracy o dyscyplinarne zwolnienie pracownika, a definitywnie w tym czasie pożegnaliśmy się z ponad dwudziestoma osobami – podkreśla kierownik sekcji kontroli wewnętrznej GIP.

Rekordzista, którego Państwowa Inspekcja Pracy zwolniła dwa lata temu zarobił „na boku” około 200 tys. zł w ciągu jednego roku. Okazało się, że tylko na część tego, co robił, miał zgodę GIP. Inna osoba, która też już nie pracuje w PIP zarobiła niewiele mniej niż 200 tys. zł. Jeszcze inny były już pracownik PIP w dwa lata, z różnego rodzaju form działalności „uzbierał” prawie 300 tys. zł dodatkowego, poza pensją z PIP, dochodu.  

W PIP nie pracują już też dwie inne osoby. – Ze skargi, jaką otrzymaliśmy wynikało, że jeden z naszych inspektorów pracy dorabia sobie szkoleniami, jak się okazało, nie posiadając zgody na działalność szkoleniową. W trakcie prowadzonego postępowania ujawniono, że ta sama sprawa dotyczy dwojga inspektorów pracy. W przypadku jednej z tych osób, sprawa ostatecznie zakończyła się ugodą sądową i przejściem na emeryturę. Druga z osób, wobec której sąd pracy wydał prawomocne rozstrzygnięcie utrzymujące w mocy zwolnienie dyscyplinarne z pracy, przed sądem tłumaczyła, że nie prowadziła szkolenia, tylko została poproszona o konsultacje z zakresu prawa pracy i wyjaśnienie wątpliwości w przepisach prawa. Tak się złożyło, że miało to miejsce w czasie pracy, podczas której powinna przeprowadzać czynności kontrolne w innym podmiocie - mówi Robert Pietrzak.

Rozgoryczony rozstrzygnięciem były pracownik zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracodawcę, jednak organ nie dopatrzył się w sprawie znamion przestępstwa.

 


Przejrzysta „siatka” płac czy szybkość karania?

Jak nieoficjalnie udało się nam ustalić, za jeden dzień szkolenia inspektor może zainkasować 2-2,5 tys. złotych. Nie trudno więc wyliczyć, że jeśli inspektor dzięki szkoleniom zarobił 200 tys. zł, to przy założeniu, że dostawał tę górną stawkę (czyli 2500 zł za dzień), musiał szkolić przez 80 dni w roku. To zdecydowanie więcej niż dopuszczone 24 dni w roku.

- Pytanie, co miało wpływ na wybór inspektora pracy jako szkoleniowca: jego wiedza czy inne względy – mówi dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny. I dodaje: - Ojciec Bocheński kiedyś powiedział, że można żyć bez etyki, ale bez moralności się nie da. Jeżeli liczymy na to, że kolejne przepisy będą w stanie ograniczyć ten problem, to jesteśmy w błędzie. Można ścigać, karać, ale problem pozostanie.
Według niej, to GIP ma narzędzia, aby tę kwestię uregulować w zarządzeniach, bo to jest sfera zarządzania kadrą. – Trzeba wyciągać konsekwencje wobec osób, które nie respektują ustalonych zasad (o ile wcześniej zostały wprowadzone), bo to osłabia zaufanie obywateli do państwa – podkreśla prof. Gładoch.

- To problem, który występuje w całej administracji publicznej – mówi Józef Banach, radca prawny, partner w kancelarii InCorpore Banach Szczypiński Partnerzy. Jak twierdzi, niezwykle naganne są tzw. układy, gdy przedsiębiorca, żeby mieć spokój z kontrolą zatrudnia/współpracuje ze wskazanymi mu przez urzędnika osobami. – To jest klasyczna korupcja, choć urzędnik wprost tych pieniędzy nie bierze, ale czerpie korzyść za pośrednictwem innej osoby. Dlatego złapany na gorącym uczynku powinien opuścić administrację z wilczym biletem, bez prawa zatrudnienia w żadnym innym urzędzie – podkreśla mec. Banach. I dodaje: - Skoro m.in. w ramach tzw. społecznej kontroli wprowadzono rejestr beneficjentów rzeczywistych, gdzie choćby sąsiad przedsiębiorcy może dokładnie zlustrować jego biznes, to jest dla mnie oczywiste, że w przypadku urzędników powinien być odpowiedni monitoring ich majątku.

Przede wszystkim jednak, jak twierdzi mec. Józef Banach, należy wreszcie wprowadzić przejrzystą siatkę płac w całej administracji publicznej, tak aby każdy, kto planuje karierę urzędniczą, wiedział, ile zarobi na określonym szczeblu. – Niech będą sensownie wynagradzani, ale bez żadnych przysłowiowych 150 innych dodatków, które tylko zaciemniają obraz. Niech to będzie roczna kwota, ustalona w relacji  do średniej krajowej i wtedy taka osoba będzie mogła zdecydować, czy odpowiada jej kariera urzędnicza, czy też uważa, że chciałaby więcej i decyduje się poddać ocenie wolnego rynku. Ponadto wreszcie polityka nie miałaby wpływu na indywidualną wysokość wynagrodzenia danego urzędnika. Wszystko byłoby transparentne – tłumaczy mec. Józef Banach.