- Osoby głuche często borykają się z bezrobociem, około 70 proc. z nich (niezależnie od znajomości PJM - polskiego języka migowego) nie pracuje. To powoduje znaczne zwiększenie wskaźnika ubóstwa wśród tych osób. Przyczyną jest najczęściej niechęć pracodawcy do zatrudniania osób, z którymi są trudności komunikacyjne. Nawet jeśli jest to z pozoru prosta praca, to trzeba przekazywać takiemu pracownikowi komunikaty, polecenia. I tego problemu niestety system państwowy nie widzi, albo nie chce zobaczyć – tłumaczy Marta Abramczyk, współautorka petycji do marszałka Sejmu Szymona Hołowni i premiera Donalda Tuska, jaką w ciągu zaledwie kilku dni podpisało już prawie 5 tys. osób (zbiórka odbywa się na platformie petycjeonline.com).

Osoby, które urodziły się głuche, albo utraciły słuch w dzieciństwie bądź młodości, muszą być całkowicie niezdolne do pracy – przynajmniej okresowo - aby mieć szansę na rentę socjalną albo rodzinną. Żadna z tych rent nie przysługuje im automatycznie tylko dlatego, że nie słyszą. Tak wynika z art. 68 ust. 1 pkt 3 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (tekst jedn. Dz. U. z 2023 r., poz. 1251 ze zm.). Przewiduje on, że rentę rodzinną można pobierać bez względu na wiek jedynie wtedy, jeśli jest się całkowicie niezdolnym do pracy od młodości. Nie wystarcza częściowa niezdolność do pracy, co zmusza niesłyszących albo do nadzwyczajnego wysiłku w kształceniu i rehabilitacji pozwalającemu podjąć pracę, albo do popadania w całkowitą bierność, a przez to i niedostatek. Osobom, które nie mogą znaleźć jakiejkolwiek pracy, trudno też jest się później starać o rentę z tytułu niezdolności do pracy, gdyż nie mają żadnych okresów składkowych. Kosztuje też komunikacja z otoczeniem – godzina pracy tłumacza języka migowego to w dużych miastach koszt nawet 150 zł.

Co w praktyce oznacza trudność z otrzymaniem jakiejkolwiek renty? - Aktualnie osobie głuchej nie przysługuje żadne świadczenie finansowe w realnej wysokości, które by pokrywało wydatki związane z niepełnosprawnością czy zabezpieczały egzystencję w przypadku niemożności znalezienia pracy. Obecnie osoba głucha otrzymuje jedynie zasiłek pielęgnacyjny, który wystarczy na pokrycie niewiele więcej niż jednej godziny tłumaczenia języka migowego i stanowi ok. 5 proc. minimalnego wynagrodzenia – czytamy w petycji.

Czytaj również: Choć osoba głucha jest zdolna do pracy, w Polsce łatwo jej nie znajdzie>>
 

Podwyżka zasiłku raz na trzy lata

Obecnie zasiłek pielęgnacyjny to od końca 2019 r. kwota 215,84 zł. Przy bardzo niskim, wręcz śladowym poziomie zatrudnienia głuchych -  a tym samym ich niskich dochodach – zasiłek pielęgnacyjny jest nierzadko jedynym otrzymywanym świadczeniem. Jednak inflacja prześciga tempo wzrostu kwoty zasiłku pielęgnacyjnego, co dodatkowo utrudnia przeżycie i wyrwanie się z biedy. Zasiłek jest waloryzowany co do zasady co trzy lata, natomiast dodatek pielęgnacyjny corocznie. - Oba świadczenia mają podobny cel. Chodzi o pokrycie przynajmniej części kosztów opieki i pielęgnacji osób, które nie są w stanie samodzielnie zaspokoić swoich potrzeb. Wypłacane są na podstawie odrębnych przepisów i przez różne organy. Oba świadczenia wzajemnie się wykluczają, nie można pobierać ich równocześnie – zaznacza posłanka Katarzyna Osos, która dziwi się takiemu rozwiązaniu i zgłosiła interpelację 1070 do resortu rodziny, pracy i polityki społecznej, aby wprowadzić coroczną waloryzację zasiłku. Ministerstwo uchyla się na razie od jakiejkolwiek deklaracji, przypomina jedynie, że od 1 listopada br. nastąpi podniesienie zasiłku z uwzględnieniem wyników badań progu wsparcia dochodowego rodzin badanego i przedstawianego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych.

Czytaj też w LEX: Status języka migowego w prawie polskim i niemieckim (analiza komparatystyczna) >

W petycji czytamy, że obecne przepisy o rencie socjalnej są dyskryminujące. Nie uwzględniają m.in. trudności komunikacyjnych jako kryterium przyznawania świadczeń. - Pomijanie tego istotnego faktu, że pisanie i czytanie wiąże się ze znajomością języka polskiego, który dla wielu osób głuchych jest językiem obcym, może mieć swoje konsekwencje w środowisku pracy. Zakładanie, że osoba głucha dokładnie zrozumiała wydane w formie pisemnej polecenie (i nieupewnienie się co do rezultatu komunikacji) może powodować np. niewywiązywanie się z poleceń lub niewłaściwe wykonywanie poleceń – uprzedza potencjalnych pracodawców oddział łódzki Polskiego Związku Głuchych. - To dlatego, że w przypadku wystąpienia niedosłuchu w wieku krytycznym dla nauki mowy u dziecka (w dużym przybliżeniu ok. 3-7 lat), język polski staje się niezwykle trudny do przyswojenia – wyjaśnia Marta Abramczyk.

 


Praca-marzenie bywa życiową pułapką

Ustalenia lekarzy orzeczników w sprawie orzekania o niezdolności do pracy, na podstawie których są rozpatrywane wnioski o rentę socjalną, rzadko uwzględniają głuchotę jako istotny czynnik skutkujący trudnościami w komunikowaniu się, który ogranicza zdolność do wykonywania pracy bądź swobodnego dostępu do pracy na podstawie posiadanych kwalifikacji czy uprawnień. Kilkakrotnie o zmianę przepisów o rencie socjalnej apelowało stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych. Stały postulat to dodanie do ustawy zapisu, że renta socjalna przysługiwałaby osobie pełnoletniej, u której stwierdzono całkowitą głuchotę lub obustronne upośledzenie słuchu (mierzone na częstotliwości 2 tys. herców o natężeniu od 80 decybeli.) niezależnie od tego, czy osoba taka byłaby uznana za całkowicie niezdolną do pracy. Pozwoliłoby to głuchym otrzymywać skromne świadczenia, a jednocześnie próbować podejmować pracę bez obaw utraty renty.

Dochodzi do tego, że głusi, którzy znaleźli choć na krótko pracę, wpadają w prawną pułapkę. Sądy -  w razie starania się o rentę socjalną – rzadko uznają ich za całkowicie niezdolnych (przynajmniej okresowo) do pracy. Przekonał się o tym Miłosz S. z Warszawy (imię zmienione – red.), który w wieku niemowlęcym miał zapalenie opon mózgowych i utracił słuch. Mimo że skończył technikum gastronomiczne i pracował od czasu do czasu przy pracach kuchennych i jako kasjer w supermarkecie, to na kilka lat dostał rentę socjalną (od 2014 r., ale sąd apelacyjny prawomocnie mu ją przyznał dopiero w 2017 r.). Gdy w zimie 2019 r. wystąpił o ponowne przyznanie tej renty, spotkał się z odmową ZUS, przegrał też po 3,5 roku proces sądowy. Dwóch biegłych zgodnie uznało, że nie jest całkowicie niezdolny do pracy. Nie uszło uwadze sądu, że niepełnosprawny jest aktywny zawodowo. - Obecnie utrzymuje się na rynku pracy, ponieważ wykonuje obowiązki pracownicze z tytułu umowy o pracę. Ustalony fakt wskazuje, że ubezpieczony, pomimo rozpoznanych schorzeń, jest w stanie pracować na stanowisku kasjera – pisze w uzasadnieniu wyroku sędzia Monika Rosłan-Karasińska (wyrok SO Warszawa Praga z 15 listopada 2022 r., sygn. akt VII U 2734/19).

Czytaj też w LEX: Status mniejszości w świetle prawa europejskiego i polskiego - język migowy podstawą uznania społeczności g/Głuchych za mniejszość językową/językowo-kulturową >

Więcej szczęścia w tym samym sądzie miał inny niesłyszący, któremu przyznano rentę socjalną na pięć lat. Wywalczył ją jednak dopiero po trzyletnim procesie. Nie oznacza to jednak, że może liczyć na takie samo potraktowanie w przyszłości. - Występujące schorzenie laryngologiczne - głuchoniemota o podłożu genetycznym powoduje, że ubezpieczony od urodzenia nie słyszy, nie mówi, posługuje się językiem migowym bez kontaktu słownego i słuchowego z otoczeniem. Nie rokuje poprawy co do wykształcenia mowy i słuchu. Przy braku kontaktu słownego i słuchowego z otoczeniem nie może pracować na samodzielnym stanowisku – czytamy w opinii lekarskiej sporządzonej dla sądu. Jednak kilka akapitów dalej biegły wskazuje, że ukończenie przez głuchego nauki i możliwość uzyskania wyższych kwalifikacji mogą być pomocne przy znalezieniu pracy. Analogiczne sprawy można spotkać, przeglądając orzecznictwo sądowe w sprawach o rentę rodzinną.

Sprawdź też w LEX: Jakie są procedury dot. przyjmowania w podmiotach leczniczych pacjentów głuchych oraz głuchoniemych? >

 


Renta socjalna nie wzrośnie dla wszystkich

Nawet wygrane przez sądami – kończące się przyznaniem renty socjalnej bądź rodzinnej – wymagają najczęściej kilku miesięcy czekania (w Warszawie nawet kilku lat) na orzeczenie i wypłatę, a także co najmniej jednego badania przez biegłego, najczęściej laryngologa.

Monika Jura z agencji BPO Network, specjalizująca się w rekrutacji osób z niepełnosprawnościami, zauważa, że w Sejmie znajduje się też obywatelski projekt nowelizacji ustawy o rencie socjalnej. Pierwotnie zakładał on zrównanie kwoty renty socjalnej z minimalnym wynagrodzeniem. Oznaczałoby to np. wzrost renty od lipca z 1588,44 zł do 4300 zł brutto. – Gdyby posłowie zdecydowali się na zrównanie kwoty renty socjalnej z minimalnym wynagrodzeniem, to byłaby to największa podwyżka w historii – podkreśla Monika Jura. Specjalna sejmowa podkomisja przyjęła na razie bardziej zachowawcze rozwiązanie. Posłowie chcą tylko zmienić art. 6 ust. 4 ustawy o rencie socjalnej i wyrównać tę rentę do wysokości minimalnego wynagrodzenia jedynie tym osobom, które nie tylko są całkowicie niezdolne do pracy, ale ponadto nie są zdolne do samodzielnej egzystencji. Takie zasady miałyby obowiązywać już od początku 2025 r. Co z niepełnosprawnymi, którzy nie mają renty socjalnej, ale inne świadczenia? – Ufam, że będą zrealizowane obietnice przygotowania dodatkowej ustawy wyrównującej do poziomu minimalnego wynagrodzenia świadczenia innych osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji (utrzymujących się inaczej niż z renty socjalnej), aby nie było zróżnicowania i osób wykluczonych bądź pominiętych – dodaje Jura.

Polecamy szkolenie online w LEX: Zmiany w zakresie ważności orzeczeń o niepełnosprawności, czyli nowe rozwiązania ustawowe w 2024 r. >