Do Sejmu właśnie wpłynął rządowy projekt ustawy o kolejnym w 2022 r. dodatkowym rocznym świadczeniu pieniężnym dla emerytów i rencistów (druk sejmowy nr 2270). To ustawa, która ma być podstawą do wypłaty emerytom i rencistom tzw. czternastej emerytury. Z emeryturą jednak świadczenie to nie ma nic wspólnego, bo – podobnie jak i trzynasta emerytura – nie oznacza wypłaty emerytury i renty w otrzymywanej  przez konkretnego emeryta i rencistę wysokości. O ile jedna 13. emerytura jest do zaakceptowania, bo dostają ją wszyscy w tej samej wysokości (inna rzecz, że dla wielu świadczeniobiorców ta jednorazowa wypłata jest wielokrotnie wyższa niż całe ich roczne świadczenie, jakie wypłaca im ZUS), o tyle 14-tka – już nie. I miliony emerytów mogą powiedzieć: NIE ZGADZAMY się na jej wypłatę w obecnej formule.

Czytaj również: 
Znów będzie 14. emerytura - nieracjonalna i niesprawiedliwa>>

14. emerytura trafi do części emerytów, a powinna też do Trybunału Konstytucyjnego>>

Dodatkowe świadczenie wcale nie dla najbiedniejszych

Przede wszystkim dlatego, że niesprawiedliwie – i wręcz anty pracowniczo, jak twierdzą prawnicy – rządzący ustawili kryteria uprawniające do otrzymania tego świadczenia. W 2022 r. (podobnie zresztą jak i w 2021 r., gdy 14-tkę wypłacono po raz pierwszy jako jednorazowe świadczenie), 14. emerytura ma przysługiwać osobom otrzymującym najniższą emeryturę, czyli taką, która przed dokonaniem odliczeń, potrąceń i zmniejszeń nie przekracza kwoty 2900 zł. Czy to sprawiedliwe? Nie.

Sprawdź też: Czy z trzynastej i czternastej emerytury DPS może potrącać na odpłatność za pobyt i zapłatę za zakupione leki dla mieszkańca DPS? >

Bo emeryt może mieć też inne źródła przychodów. Może np. pracować otrzymując po 10-15 tys. zł pensji miesięcznie (jeśli przeszedł na emeryturę po osiągnięciu wieku emerytalnego – nie ma limitu w tych dochodach, więc ZUS nie zmniejszy mu ani nie zabierze emerytury nawet jak będzie zarabiał milion złotych co miesiąc). Może też mieć dochody z giełdy albo przychody z najmu nieruchomości, sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie. Dlatego, żeby było sprawiedliwie, rządzący powinni przyjąć kryterium nawet nie dochodu, lecz przychodu na osobę (emeryta). W przeciwnym razie znów po kieszeni dostaną emeryci, którzy przez całe życie pracowali (i to niejednokrotnie pracowali dłużej niż powinni) i płacili składki na ubezpieczenie emerytalne.

Ci, którzy mają groszowe emerytury, nad którymi tak troskliwe pochylają się dziś rządzący, mają te emerytury w takiej a nie innej wysokości na skutek własnego wyboru. Oczywiście nie można generalizować, bo są różne sytuacje życiowe, ale przeważnie są to ludzie, którzy nie pracowali (a przynajmniej nie pracowali legalnie) i nie płacili składek na ubezpieczenie emerytalne. W zamian inwestowali zarobione pieniądze (bo w końcu za coś musieli żyć, jeśli nie mieli świadczeń z pomocy społecznej) np. kupując mieszkanie a nawet mieszkania. Wystarczy zajrzeć w dane ZUS, by zorientować się, ile dni w swoim życiu przepracowały osoby mające te najniższe emerytury. ZUS nie robi z tego tajemnicy.

Czytaj też: Ubezpieczenia emerytalne i rentowe osób mających ustalone prawo do emerytury lub renty >

 


Polityczna schizofrenia, czyli – jak w przysłowiu - nie wie prawica, co robi lewica

Ale 14. emerytura ma też inny wymiar. Społeczny, a dokładnie – antyspołeczny. Przyznając ją osobom, które nie dokładały się albo dokładały się w nieznacznym stopniu do systemu emertytalnego przez lata, rządzący śmieją się w twarz Polakom, tak jakby chcieli powiedzieć: no i po co byliście tak głupi, że płaciliście składki. Trzeba było nie płacić, tak jak inni, a wtedy my byśmy wam pomogli, tak jak dziś pomagamy tym emerytom z najniższymi emeryturami.

Tyle tylko, że rządzący sami sobie przeczą. Fakt, że populistycznie obniżyli wiek emerytalny, dzięki czemu wygrali wybory. Potem jednak najwyraźniej zorientowali się, że rzeczywistość nie jest już taka kolorowa, i że trzeba by się z tego jakoś wycofać. Zaczęło się więc zachęcanie Polaków do dłuższej pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego, ale bez przechodzenia na emeryturę. Temu zresztą ma służyć ulga podatkowa w Polskim Ładzie przyznająca zwolnienie z podatku dla osób, które nadal pracują, ale emerytury nie pobierają.
Rządzący stale zachęcają też do dłuższej pracy i płacenia składek, żeby podnieść wysokość świadczenia, jakie będzie wypłacał ZUS. Prezes Zakładu dwoi się i troi, żeby pokazać zalety płacenia składek na ubezpieczenie emerytalne i podwyższenie w ten sposób przyszłego świadczenia. A nie jest to proste zadanie, bo sama Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, pod którą podlega dział Praca, robi wszystko, by wypromować postawę przeciwną: czyli szybkie przejście na emeryturę, bo znów dają 14-tkę.

Nie zdziwię się, jeśli w tym roku, w lipcu, pracę zakończą wszystkie osoby, które osiągną wiek emerytalny. W końcu jest inflacja, a jak mówi minister Maląg, 14. emerytura jest odpowiedzią rządu na inflację. 

Sprawdź też: Kolek Antoni, Sobolewski Oskar "Polski system emerytalny. Prawne uwarunkowania trzech filarów" >