Rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Malinowska podała, że zajęcy, których jeszcze w latach 70. było w Polsce ok. 3,5 mln, obecnie jest tylko ok. 500 tys. sztuk. Według leśników spadek ich populacji zatrzymał się na takim poziomie.
Rzeczniczka poinformowała PAP, że generalnie pogłowie drobnej zwierzyny spada, m.in. zajęcy, kuropatw, a rośnie populacja zwierzyny grubej - dzików, saren, jeleni, łosi. Według statystyk Lasów Państwowych obecnie jest w Polsce 180 tys. jeleni, 800 tys. saren i - najwięcej od początku prowadzenia statystyk - 250 tys. dzików.
Matysek podkreślił, że jeszcze 20 lat temu populacja zająca wynosiła ponad 2 mln sztuk, z których pół miliona rocznie odstrzeliwano i tyle samo odławiało na eksport. "Teraz pozostało może pół miliona tych zwierząt. Taki spadek populacji musi z czegoś wynikać, nie ma skutku bez przyczyny" - podkreślił Matysek. Myśliwi polują rocznie jedynie 17-19 tys. zajęcy.
Przypomniał, że kilka lat temu mówiło się o "zajęczym AIDS", z powodu którego miała ginąć ich populacja. "Teraz wiadomo, że była to choroba dróg rodnych samic zajęcy, która zdarzała się już wcześniej" - powiedział PAP rzecznik.
"Problemem dla zajęcy jest generalna zmiana na wsi - z jednej strony zmiana rodzaju upraw - uprawia się więcej kukurydzy, której zając nie je, a zmniejszył się areał buraków cukrowych, czy ziemniaków. To oznacza, że większa populacja nie miałaby co jeść" - tłumaczył.
Matysek przypomniał też o większym obecnie stosowaniu nawozów sztucznych. Podkreślił, że nawozy i chemikalia trafiające na pola zabiją, albo upośledzają zwierzęta i powodują ich choroby. Prowadzi to do zmniejszenia populacji.
Problemem dla drobnych zwierząt i ptaków są też wielkopowierzchniowe gospodarstwa rolne. "Oznacza to brak miedz, jednorodne uprawy i brak miejsca, gdzie zające mogłyby się rodzić, schronić i żyć. Pokazują to statystyki - najwięcej zajęcy jest w woj. kieleckim i w Małopolsce - tam, gdzie gospodarstwa są rozdrobnione, dzielone miedzami" - tłumaczył.
"W dużych gospodarstwach wycięto wszystkie tzw. remizy śródpolne, gdzie kuropatwa, bażant, czy zając oraz ptaki miały się gdzie skryć - nie zrobią tego na wielkim, pustym polu. Takie zadrzewienia zatrzymują też wilgoć" - dodał.
Problemem jest też modernizacja rolnictwa, bo zamiast maszyn ciągniętych przez traktor, czy starszego typu kombajnów, na pola podczas żniw wyjeżdżają olbrzymie maszyny, często z kilkunastometrowymi ostrzami tnącymi, przed którymi zwierzęta nie mają szans uciec. Nie dotyczy to jedynie zajęcy, giną tak też na przykład sarny - powiedział.
W ocenie rzecznika PZŁ plagą w lasach, wyniszczającą małe zwierzęta, są wałęsające się psy. PZŁ szacuje, że jest ich w Polsce ok. 5 mln. Wiele zwierząt ginie też pod kołami samochodów, których z każdym rokiem jest więcej - dodał.
Oprócz zagrożeń ze strony człowieka, zając ma też swoich naturalnych wrogów, z których najpoważniejszym jest lis. Jego dwustutysięczna populacja jest dużym zagrożeniem dla zająca. Żeby chronić zające myśliwi strzelają rocznie nawet 150-170 tys. szt. Na terenach, gdzie introdukowane są bażanty, kuropatwy i zające - czyli w 90 proc. obwodów - prawo pozwala strzelać do lisów cały rok.
W sezonie 2010/11 w kraju myśliwi wypuścili ok. 4 tys. hodowanych zajęcy. Najwięcej - bo ponad 300 szt. - w okręgach poznańskim, katowickim, opolskim i leszczyńskim.
Zając jest też zagrożony ze strony ptaków drapieżnych. Nawet myszołów, który zjada małe zwierzęta, poluje na niedawno urodzone zające. "Gdy się rodzą, nie są wielkie, mieszczą się na ludzkiej dłoni, drapieżny ptak nie gardzi taką zdobyczą" - podkreślił Matysek.
Ze statystyk PZŁ wynika, że od 1985 r., gdy stan zajęcy szacowano na 1,3 mln sztuk, populacja spadała do 446 tys. w 2005 r. Od tego roku powoli podnosi się do obecnych ponad 500 tys. W sezonie 2010-11 myśliwi pozyskali łącznie 17,3 tys. zajęcy, przy odstrzałach w latach 2001-03 na poziomie 65-69 tys.(PAP)
ago/ mki/ mow/