Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi wdrażającej do polskiego prawa nowe wymagania w zakresie rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP),  producenci mają ponosić specjalną opłatę opakowaniową, która będzie przeznaczana na finansowanie zbierania i przetwarzania odpadów opakowaniowych w ramach gminnych systemów gospodarowania odpadami komunalnymi.

Pieniądze z opłaty opakowaniowej zostaną podzielone między gminy (80 proc. wpływów z opłaty na zadania związane z gospodarowaniem odpadami komunalnymi), Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (18 proc. na inwestycje związane z gospodarowaniem odpadami opakowaniowymi oraz Instytut Ochrony Środowiska-Państwowy Instytut Badawczy (2 proc. na funkcjonowanie instytutu). Rozdział środków pomiędzy gminy zależeć ma od osiąganych przez gminy wyników w zakresie recyklingu oraz ilości mieszkańców. Operatorem systemu ma być NFOŚiGW, a nie niezależna instytucja powołana np. przez przedstawicieli branży.

Czytaj też: Przedsiębiorcy: Rozszerzona odpowiedzialność producenta ma być wprowadzana z głową>>

Kłopotliwy parapodatek

Projekt ustawy przewiduje, że opłata opakowaniowa może wynieść nawet do 2 zł od opakowania. - Przedstawiciele biznesu i eksperci wskazują jednak, że nie wiadomo, na jakiej podstawie wyliczono właśnie taką stawkę – wskazuje Mikołaj Gill, aplikant radcowski w kancelarii Robert Jędrzejczyk i Wspólnicy.

Jak tłumaczy Gill, opłata opakowaniowa będzie daniną niezależną od obowiązującej już opłaty produktowej. Zgodnie z projektowanymi rozwiązaniami, opłata opakowaniowa będzie związana z wprowadzaniem na rynek produktów w opakowaniach przeznaczonych dla gospodarstw domowych, natomiast obowiązująca opłata produktowa jest związana z niespełnieniem obowiązków ustawowych w zakresie przetwarzania odpadów opakowaniowych, w tym także takich, które nie są przeznaczone dla gospodarstw domowych (np. związanych z przemysłem).

Czytaj  też: Raport: System odpowiedzialności za odpady nie powinien być zarządzany centralnie>>
 

- Zaproponowany model, nie realizując podstawowych założeń dyrektywy, staje się de facto systemem opartym na parapodatku, a nie ukierunkowanym na poprawę stanu środowiska. Mając to na względzie, uważamy że projekt należałoby napisać na nowo – uważa Jakub Bińkowski, członek Zarządu i dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Jeszcze bardziej krytycznie podchodzą do projektu producenci żywności. - Celem ustawy powinno być efektywne środowiskowo i racjonalne ekonomicznie wdrożenie do polskiego porządku prawnego zasady Rozszerzonej Odpowiedzialności Producentów, tymczasem projekt koncentruje się głównie na administracyjnym poborze i podziale środków od wprowadzających produkty w opakowaniach, marginalizując cel dla którego koncepcja ROP została stworzona: ustanowienie ram prawnych umożliwiających systemową poprawę gospodarki odpadami opakowaniowymi przy zapewnieniu maksymalnego przywrócenia materiału z odpadów opakowaniowych do obiegu – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

 

Projekt może skutkować wzrostem cen

Zdaniem Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) projekt nowelizacji ma wiele błędów i wymaga całkowitego przepisania, gdyż założone mechanizmy nie tworzą systemowej poprawy pozwalającej na zwiększenie poziomu zbieranych i przetwarzanych odpadów, a jaskrawe naruszenia Dyrektywy 2018/851 sprawiają, że polski system znacząco oddaliłby się od założeń Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta. Ponadto opłaty będą ustalane odgórnie, bez jakichkolwiek konsultacji i bez powiązania z realnymi kosztami zbiórki.

Efektem takiego projektu byłby ponadmiarowy wzrost cen wszystkich wyrobów w opakowaniach – w szczególności podstawowych środków bytowych: żywności, artykułów higienicznych, środków czystości itp., prowadzących do dalszego wzrostu inflacji – uważa FPP. Natomiast system komunalny pozostałby dysfunkcyjny i nadal stwarzał zagrożenie znaczących podwyżek opłat dla mieszkańców gmin.

Jak podkreśla Andrzej Gantner, konsekwencje nieefektywności systemu i wynikające z tego nadmierne obciążenie finansowe dla przedsiębiorców wprowadzających produkty w opakowaniach poniesie konsument, zmuszony do ponoszenia wyższych kosztów kupowanych produktów. Jednocześnie, brak wpływu wprowadzających na koszty sytemu zmarnuje zasadnicze narzędzie wpływu na efektywną ekomodulację i ukształtowanie nawyków proekologicznych u konsumentów.

Konfederacja Lewiatan uważa z kolei, że projekt ustawy koncentruje się przede wszystkim na pozyskiwaniu funduszy od przedsiębiorców, nie gwarantując skutecznego mechanizmu selektywnej zbiórki i recyklingu przez przemysł odpadów opakowaniowych oraz ponownego użycia przez wprowadzających.

Czytaj też: Producenci opakowań zapłacą, ale recykling niepewny>>
 

Zbyt niskie wydatki na inwestycje

FPP twierdzi, że zaproponowane w projekcie przeznaczenie 18 proc. z wpływów z opłaty opakowaniowej (czyli około 270 mln rocznie) na inwestycje związane z gospodarowaniem odpadami opakowaniowymi jest  niewystarczające, aby zapewnić odpowiednie moce recyklingowe w Polsce – nawet w ciągu najbliższych 30 lat i przy założeniu inwestowania wszystkich środków bezpośrednio w recyklerów.

Pojawiają się tez kontrowersje związane z finansowaniem działań edukacyjnych, a konkretnie chodzi o mechanizm, według którego opłata przeznaczona na finansowanie publicznych kampanii edukacyjnych ma być uzależniona od wartości netto opakowań wprowadzonych do obrotu.

- Wartość opakowań jest ściśle powiązana z ceną ich wytworzenia albo nabycia przez wprowadzających. W związku z tym wartość opakowań wprowadzanych do obrotu należy do poufnych informacji mających wartość gospodarczą, które nie są powszechnie znane lub łatwo dostępne i co do których przedsiębiorcy podejmują, przy zachowaniu należytej staranności, niezbędne działania w celu zachowania ich poufności. Obowiązek przekazania określonych kwot czy innych informacji w zakresie opłaty do organizacji odpowiedzialności producentów powodowałby ryzyko pośredniego ujawnienia cen związanych z zapewnieniem opakowań przez przedsiębiorców, a więc wrażliwych dla każdego przedsiębiorcy danych, które jako tajemnica przedsiębiorstwa powinny być chronione przed niepożądanym udostępnieniem lub pozyskaniem, co stanowi czyn nieuczciwej konkurencji – tłumaczy Maciej Ptaszyński z Polskiej Izby Handlu.

Kto inny decyduje, a kto inny odpowiada

Projekt uniemożliwia przedsiębiorcom wprowadzającym produkty w opakowaniach przeznaczonych dla gospodarstw domowych wzięcie odpowiedzialności oraz posiadanie realnego wpływu na sposób zagospodarowania odpadów opakowaniowych powstających z wprowadzanych przez nich produktów -  uważa FPP.

Odpady te mają być odbierane i zagospodarowane wyłącznie przez gminy – a ani przedsiębiorcy, ani organizacje odpowiedzialności producentów i dobrowolne porozumienia nie mogą prowadzić żadnych działań zwiększających ilość i jakość zbieranych odpadów. Przedsiębiorcy stają się jednak odpowiedzialni za uzyskanie poziomu recyklingu odpadów po opakowaniach, których zbiórkę i przetwarzanie mają prowadzić wyłącznie gminy. Jeśli poziom recyklingu zbieranych przez gminę odpadów nie będzie wystarczający, przedsiębiorcy będą zobowiązani do zapłacenia „kary” w postaci opłaty produktowej. Rozwiązanie to jest nie tylko niesprawiedliwe, ale i łamiące podstawowe zasady państwa prawa: nie można ponosić odpowiedzialności finansowej za działania innych, na które nie ma możliwości wpływu.

- Brak jest też gwarancji, że wprowadzający zapłacą wyłącznie za zbiórkę i przygotowanie do recyklingu wyłącznie swoich opakowań. Jako producenci żywności nie chcemy być obciążani kosztami zbiórki mebli, trawy, gruzu i wszelkich innych odpadów komunalnych. Tym samym nie możemy zgodzić się, aby tego typu koszty znalazły swoje odzwierciedlenie w cenach naszych produktów – mówi Andrzej Gantner.