Najwięcej kredytów udzielono w woj. śląskim (1310 szt. na łączną kwotą 220,9 mln zł), ale wartościowo przoduje woj. mazowieckie (1253 kredyty na kwotę 267,1 mln zł). Wśród miast zdecydowanym liderem jest Warszawa, w której w III kw. br. z programu skorzystały 1153 gospodarstwa domowe, które otrzymały kredyty na łączną kwotę 390,9 mln złotych. Gdy połączyć siły województw i leżących w ich obrębie miast, na czele znajdzie się woj. mazowieckie (2406 kredytów na kwotę 658 mln zł – więcej niż co piąta złotówka z programu trafiła na Mazowsze) z miażdżącą przewagą nad woj. wielkopolskim (1523 kredyty na kwotę 305,6 mln zł).

38 razy mniej pieniędzy niż warszawiacy pożyczyli na mieszkania w ramach programu mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego. W III kwartale udzielono tam 63 kredytów na kwotę 10,3 mln złotych. Z województw (zarówno z wliczeniem stolic, jak i bez tego) najsłabiej prezentuje się Opolszczyzna. W całym województwie podpisano 252 umowy kredytowe na kwotę 48 mln zł, a wyłączając Opole było to 170 kredytów na kwotę 31,4 mln złotych.

W całej Polsce wynik trzeciego kwartału był niemal dokładnie taki sam jak drugiego, ale poszczególne regiony zanotowały spore spadki i wzrosty. Największą dynamikę miały Kielce, gdzie liczba udzielonych kredytów w RnS wzrosła o 43,3 proc. (wartościowo o 39,9 proc.), a na drugim biegunie znalazł się Gorzów Wlkp., w którym liczba kredytów spadła o 25,9 proc. (wartość o 16,6 proc.).

BGK podaje dane w rozbiciu na transakcje na rynku wtórnym, pierwotnym i na budowę domu. Na rynku wtórnym odbyła się ponad połowa transakcji w skali całego kraju (53,8 proc., 46,7 proc. wartościowo). Najwięcej liczbowo umów podpisano w woj. śląskim (914) i w Warszawie (561). Pod względem wartości kolejność jest odwrotna, w Warszawie łączna kwota kredytów wyniosła 178,5 mln zł, a na Śląsku 127,5 mln złotych.

Na rynku pierwotnym odbyło się 26,4 proc. transakcji w ramach RnS (32,3 proc. wartościowo), niepodważalnie króluje tu Warszawa, gdzie udzielono 590 kredytów (ponad 15 proc. wszystkich kredytów RnS na rynku pierwotnym) na kwotę 212 mln zł (ponad 22 proc. pierwotnego rynku RnS).

Kredyty na budowę domu w ramach RnS to mniejszość. Spośród 14,4 tys. umów podpisanych w III kwartale, 2,85 tys. (19,8 proc.) dotyczyło budowy domu. Łączna wartość kredytu na ten cel wyniosła 619 mln zł (21 proc.). Takie kredyty są domeną terenów położonych poza miastami wojewódzkimi (96,6 proc. liczbowo i 96,2 proc. wartościowo). W całej Polsce w miastach wojewódzkich udzielono łącznie 96 kredytów na budowę domu. Najwięcej w Poznaniu – 16. Z województw najaktywniejsze było wielkopolskie – 332 kredyty na łączną kwotę 71,3 mln zł.

W Opolu, Szczecinie i Zielonej Górze udzielono po jednym kredycie RnS na budowę domu. W Bydgoszczy, Toruniu i Warszawie – po dwa.

Najwyższa średnia kwota kredytu w ramach RnS jest w Warszawie (315 tys. zł na rynku wtórnym i 359 tys. zł na rynku pierwotnym) i Wrocławiu (272 tys. zł wtórny, 284 tys. zł pierwotny). Średnia kwota kredytu na budowę domu jest w wielu lokalizacja niereprezentatywna ze względu na zbyt małą próbę. Spośród lokalizacji, w których udzielono więcej niż 20 kredytów, najwyższa średnia kwota występuje w zachodniopomorskim (250 tys. zł), a najniższa w świętokrzyskim (175 tys. zł).

Największe mieszkania na rynku wtórnym w ramach RnS sprzedają się w woj. opolskim (59 m2), a na rynku pierwotnym w małopolskim (prawie 63 m2). O jedną trzecią mniejsza średnia powierzchnia mieszkania zakupionego na kredyt z dopłatą jest w Toruniu, gdzie na rynku wtórnym wynosi ona ok. 40 m2, a na pierwotnym – 42 m2.

Z kolei mieszkania najdroższe sprzedają się oczywiście w Warszawie. Zarówno na rynku wtórnym jak i pierwotnym średnia cena transakcji RnS w III kwartale przekroczyła 7200 zł. W Krakowie jest to ok. 6 tys. zł, a w Gorzowie 3,5 tys. zł.

Popularność programu Rodzina na Swoim w danym województwie i mieście zależy z jednej strony od limitów cen nieruchomości, a z drugiej od sytuacji w branży budowniczej w regionie. Najwięcej dzieje się na rynku warszawskim, gdzie na dodatek limity cen RnS od dawna są atrakcyjne, w efekcie otrzymujemy zdecydowanie największy rynek kredytów z dopłatami. 


Marcin Krasoń, Open Finance