Autorzy projektu obawiają się, że kryzys wywołany pandemią może skutkować wykupem unijnych firm przez nieunijne przedsiębiorstwa dotowane z publicznych pieniędzy. Jak przyznaje KE, unijne przepisy dotyczące konkurencji, zamówień publicznych i instrumentów ochrony handlu nie mają zastosowania do zagranicznych dotacji. A te dotacje dają nieuczciwą przewagę przy nabywaniu przedsiębiorstw unijnych, uczestnictwie w zamówieniach publicznych w UE lub prowadzeniu innej działalności handlowej we Wspólnocie.
KE sprawdzi przejęcia i przetargi
Zgodnie z projektem, Komisja miałaby badać wkłady finansowe rządów spoza UE, w przypadku gdy obrót w przedsiębiorstwie unijnym, które ma zostać przejęte (lub co najmniej jednej z łączących się firm), wynosi 500 mln euro lub więcej, a zagraniczny wkład wynosi co najmniej 50 mln euro. Badane byłyby też zamówienia publiczne obejmujące wkład finansowy rządu spoza UE, których szacunkowa wartość wynosi co najmniej 250 mln euro. Dodatkowo KE mogłaby z własnej inicjatywy rozpocząć badanie mniejszych koncentracji i postępowań o udzielenie zamówienia publicznego.
Nabywca lub oferent będzie musiał zgłosić ex ante wszelki wkład finansowy otrzymany od rządu spoza UE w związku z koncentracjami lub zamówieniami publicznymi przekraczającymi ustalone progi. Do czasu rozpatrzenia przez Komisję przejęcie nie mogłoby zostać zakończone, a firma zagraniczna nie mogłaby rozpocząć realizacji zamówienia publicznego.
Otwartość rynku, ale z ograniczeniami
- Otwartość jednolitego rynku jest naszym największym atutem. Ale otwartość wymaga uczciwości - powiedziała wiceszefowa KE odpowiedzialna za konkurencję Margrethe Vestager. - Od ponad 60 lat mamy system kontroli pomocy państwa, aby zapobiec wyścigom o dotacje między naszymi państwami członkowskimi. A dziś przyjmujemy propozycję, aby zająć się również negatywnie wpływającymi na konkurencję dotacjami przyznawanymi przez kraje spoza UE. Dlatego ważne jest zapewnienie równych szans w tych trudnych czasach, aby wesprzeć ożywienie gospodarki UE - zaznaczyła.