Katowicki sąd zajmował się sprawą z pozoru oczywistą, która jednak wyraźnie pokazuje, że bezprawność nie oznacza wygranej. Walcząc o odszkodwoanie trzeba pozwać tego, kto ponosi odpowiedzialność za wyrządzoną szkodę i przedstawić dobre argumenty. Nie udało to się Hannie S. (dane zmienione), która za bezprawne wycięcie w marcu 2015 r. klonu z jej działki domagała się od spółki energetycznej blisko 37 tys. zł odszkodowania. Jego wysokość obliczyła bazując na stawkach opłat za usunięcie drzew i krzewów oraz kar za niszczenie zieleni. Spółka nie kwestionowała faktu wycinki, ale podkreślała, że w jej imieniu działała firma, które profesjonalnie zajmuje się wycinką. Dlatego zarówno sąd okręgowy jak i apelacyjny nie uznały roszczenia.

Sprawdź w LEX jak prawidłowo zgłosić zamiar usunięcia drzewa >>

To nie wina spółki energetycznej

W pozwie do Sądu Okręgowego w Gliwicach Hanna S. podkreślała, że doszło do dewastacji zieleni urządzonej przez bezprawny wyrąb i kradzież drzewa z terenu jej nieruchomości. SO ustalił, że wszystkich czynności związanych z wycinką na zlecenie spółki energetycznej dokonali wspólnicy spółki cywilnej. To jeden z jej wspólników złożył do gminy wniosek o usunięcie 29 drzew, które zagrażały przebiegającej nad nimi linii elektroenergetycznej. Wśród nich był sporny klon, ale posadowiony na innej nieruchomości.

Czytaj również w SIP LEX komentarz praktyczny: Usuwanie drzew i krzewów z terenów nieruchomości zabytkowych >>

Firma, która w imieniu pozwanej zgłosiła wniosek, a później dokonała wycinki, popełniła więc błądu, a organy gminy go powieliły w decyzji. W efekcie wydana przez gminę zgoda nie obejmowała klonu na nieruchomości Hanny S, ale mimo to go wycięto. Sąd jednak nie dopatrzył się winy pozwanej spółki. Podkreślił, że to pracownicy wynajętej firmy, która profesjonalnie i odpłatnie świadczy tego typu usługi od ponad 30 lat, nie tylko doprowadzili do wydania błędnej decyzji, ale również ją wykonali. W umowie zlecającej jej te prace przewidziano też ich odpowiedzialność za zniszczenie terenów zieleni lub drzew spowodowane ich usunięciem bez wymaganego zezwolenia.  Tym samym zrealizowane zostały przesłanki z art. 429 kodeksu cywilnego* wyłączające odpowiedzialność pozwanej spółki za powstałą szkodę.

Nie naruszono dóbr osobisty

Zdaniem Sądu nie doszło również do naruszenia dóbr osobistych powódki. Ustalono bowiem, że wspólnik spółki cywilnej osobiście przeprosił powódkę i jej męża za pomyłkę i wycięcie ich drzewa, a przeprosiny zostały przyjęte. Z kolei prawo własności – w tej sprawie wycięcie i kradzież drzewa - nie znajduje się w katalogu chronionych dóbr osobistych (art. 23 k.c.). Nawet jednak, gdyby powódka wykazała, że wycinka drzewa wyrządziła jej krzywdę, to pozwana, z uwagi na wyłączenie swojej odpowiedzialności i tak by jej nie poniosła.

Za szkodę odpowiada sprawca

Hanna S. nie zgodziła się z takim werdyktem i sprawa trafiła do Sądu Odwoławczego. W apelacji podnosiła wadliwe ustalenia SO dotyczące m.in. profesjonalizmu spółki cywilnej. SA jednak nie uwzględnił zarzutów i w całości zgodził się z ustaleniami gliwickiego sądu. SA potwierdził, że wycięcie drzewa odbyło się bez uprzedniego uzyskania decyzji administracyjnej, a zatem było bezprawne.  Zostało co prawda przeprowadzona na zlecenie i w interesie pozwanej spółki, ale przez firmę, która zawodowo zajmuje się świadczeniem takich usług. Ten rodzaj działalności ujawniony jest we wpisie każdego ze wspólników w ewidencji działalności gospodarczej. Wbrew twierdzeniom powódki ani niski stopień organizacji (spółka cywilna), ani fakt świadczenia tych usług wyłącznie na rzecz pozwanej spółki, ani nawet brak strony internetowej nie pozbawawia jej takiego charakteru. O braku profesjonalizmu nie świadczy o tym też fakt popełnienia błędu przy oznaczeniu położenia wyciętego drzewa.  To zaś oznacza, że odpowiedzialność za zdarzenie ponoszą jedynie osoby zatrudnione przez pozwaną, które przygotowały dokumentację, wytypowały drzewa do wycinki, a następnie ją przeprowadziły.

Szkoda to nie opłata za wycięcie drzewa

Powódka nie mogła też domagać się od spółki energetycznej odszkodowania na podstawie ustawy o ochronie przyrody. Przepisy art. 83b i art. 83e nie mają bowiem zastosowania, gdy wadliwie i niejako przypadkowo wskazano usytuowanie wyciętego drzewa. Nie doszło zatem do złożenia wniosku i uzyskania zezwolenia o jakim mowa w tej ustawie. To oznacza, że powódka powinna wykazać wysokość należnego jej odszkodowania na zasadach ogólnych (art. 6 k.c.), a tego nie udało się jej zrobić. Szkoda której doznała wskutek wycięcia drzewa nie jest przy tym tożsama z opłatą, którą właściciel urządzeń przesyłowych wypłaca za usunięcie z nieruchomości drzew i krzewów. Opłaty te mają charakter publicznoprawny i jako takie nie odwołują się do pojęcia szkody o którym mowa w art. 362 § 1 k.c.

Gwarancje konstytucyjne to nie dobra osobiste

Trudno też mówić o krzywdzie, którą miałaby doznać powódka. Przede wszystkim nie udało się jej wskazać dobra osobistego, które zostałoby naruszone. Dobrem tym nie mogły być "obywatelskie gwarancje konstytucyjne", w tym prawo do zaskarżenia błędnej decyzji administracyjnej. Gwarancje te, jak podkreślił SA, nie mogą być zaliczone do dóbr osobistych jednostki i jako takie chronione. Powódka twierdziła, co prawda, że wtargnięcie pracowników pozwanej spółki na jej posesję przez odbiło się jej na zdrowiu, ale faktu tego nie udowodniła. Podobnie gołosłowne były jej twierdzenia, że pozwana działała celowo, tak aby naruszyć jej godność i poniżyć. Dlatego SA oddalił apelację.
 

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 25 kwietnia 2018 r., sygn. V ACa 937/16.

-----------------------------------------------------------------------------------------

* Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu.